Gdy Piotr Gliński, wicepremier i minister kultury, powiedział w TVP Info, że informacje o fundacjach to kompromitacja telewizji publicznej, media głównego nurtu oszalały ze szczęścia. Takiego obrazoburczego stwierdzenia nie wypowiedział publicznie nikt z obozu PiS od czasu przejęcia władzy w TVP przez Jacka Kurskiego. Na dokładkę Gliński dodał, że przykro mu, iż w telewizji publicznej po zmianie politycznej, „na którą harował przez wiele lat”, tego typu zarzuty, jakie go spotkały, „to jakiś koszmar lub dom wariatów”. A poszło o sugestię, iż broni NGO, ponieważ jego żona pracuje w tym sektorze. Ostatni raz wicepremier tak się wzburzył w telewizji publicznej rok temu, dokładnie 23 listopada 2015 r. Wtedy prowadząca program „Minęła dwudziesta” Karolina Lewicka zadawała mu pytanie za pytaniem, nie pozwalając dokończyć wypowiedzi. Prawica nie kryła wówczas swojego oburzenia zachowaniem dziennikarki i pojawiły się otwarte wypowiedzi posłów PiS, że czas takich dziennikarzy w TVP właśnie się kończy. Tym razem politycy tej partii pobłażliwie ganili... wicepremiera, mówiąc, że wywodzi się ze środowiska organizacji pozarządowych i dlatego można mu wybaczyć irytację. W PiS można też usłyszeć, że Gliński nie jest zawodowym politykiem i jeszcze nie nauczył się trzymać nerwów na wodzy. Wygląda na to, że tym razem wszyscy uznali, iż winny jest wicepremier. A przez moment pojawiły się w mediach spekulacje, że to jest początek końca Glińskiego w PiS.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.