sztuka
Co oni kupują?
Polska nie jest rozrzutna, jeśli chodzi o wydatki na kulturę, ale jako podatnicy lubimy być wyczuleni na brewerie, które za „nasze pieniądze” wyczyniają ludzie sztuki. Wychodząc naprzeciw tym oczekiwaniom, Muzeum Narodowe zorganizowało pokaz wyboru 200 nowych nabytków z dwóch ostatnich lat. To właściwie bardziej raport niż klasyczna wystawa, a jednak okazuje się interesująca na wielu poziomach. Tego rodzaju instytucja to kolekcjoner totalny; interesuje go wszystko. Wystawa jest więc inspirującym mydłem i powidłem, dowcipnie zmiksownym przez kuratora Piotra Pawła Czyża. Współczesne fotografie oblicz manekinów sklepowych Maurycego Gomulickiego sąsiadują z maską z egipskiego sarkofagu. Fantastyczne zbiory fotografii przedstawiających secesyjnych taterników z czasów młodopolskiej fascynacji górami walczą o lepsze z rysunkiem panienki lekkich obyczajów pióra samego Toulouse-Lautreca czy hipnotyczną abstrakcją Stefana Gierowskiego. Muzealnicy są nie tylko zbieraczami, ale również detektywami. Tytuł wystawy nieprzypadkowo nawiązuje do bestsellera Zygmunta Miłoszewskiego o pogoni za dziełami sztuki zrabowanymi w czasie II wojny światowej. Naszego bezcennego zaginionego Rafaela wciąż jeszcze na „Bezcennych” nie zobaczymy, ale na wystawę trafiła m.in. świetna kolekcja rysunków polskich romantyków, odzyskana niedawno we współpracy z amerykańskimi służbami specjalnymi. Stach Szabłowski
„Bezcenne. Nabytki Muzeum Narodowego w Warszawie”,
do 12.02.2017
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.