Widziałem wieloletnie romanse, fascynacje, zarówno w Polsce, jak i w europarlamencie, które nigdy nie ujrzały światła dziennego – mówi poseł Michał Kamiński z koła Europejskich Demokratów. – Oczywiście nie podam nazwisk, ale jest tego wiele. – Wir wydarzeń, moc obowiązków, bankiety, zaproszenia. Można się tym zachłysnąć, zwłaszcza kiedy dopiero zaczyna się pracę w polityce – mówi Ryszard Kalisz, wieloletni polityk SLD. – To może człowieka zmienić i odbić się na jego życiu rodzinnym. Widywałem takie sytuacje, szczególnie u osób z dalszych rzędów. Ci, którzy robią politykę, nie mają czasu na blichtr. – Życie parlamentarne jest bardzo męczące, polityka jest na pierwszym miejscu, zabiera większość czasu, dom jest tylko noclegownią. Trudno w takich warunkach podtrzymywać małżeńskie więzi – mówi Mirosława Kątna, dawna posłanka SLD, rzeczniczka praw dziecka i psycholożka, która zajmuje się między innymi kryzysami w rodzinie. Kariera polityczna to dla związków ciężka próba. To jeden z tych zawodów, którym życie rodzinne musi się podporządkować, stanąć na drugim miejscu. A życie zawodowe jest szybkie, stresujące, pasjonujące. – Jeśli ktoś nie umie temu podołać, odreagowuje przy alkoholu albo przy seksie – mówi Michał Kamiński. Trudno przerzucić się nagle na niedzielny rosół i wycieczkę rowerową z dziećmi. W dodatku polityk jest na świeczniku i jeśli odreagowuje nieostrożnie, zaraz wszyscy dowiedzą się, jak to robi. – Moja żona żartuje, że jeśli będę chciał coś przed nią ukryć, to ona i tak następnego dnia przeczyta o tym w gazecie – śmieje się Kamiński. A kiedy o czyimś romansie przeczyta pół Polski, to trudno potem posklejać życie na nowo. Można śmiało powiedzieć, że polityka niszczy związki. I mamy wiele przykładów, że to prawda.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.