Mieszkańcy Oświęcimia mają już w swoim mieście składowisko odpadów, oczyszczalnię ścieków i zakład utylizacji. Mają też notorycznie przekroczone normy zanieczyszczeń powietrza, a stężenia szkodliwych pyłów, zamiast maleć, rosną. Jakby tego było mało, wkrótce oświęcimianie będą mieli u siebie zakład termicznego przekształcania odpadów, czyli spalarnię. Planuje ją zbudować na terenie swojego zakładu firma Synthos, kontrolowana przez Michała Sołowowa, jednego z najbogatszych Polaków. Uzyskana w ten sposób energia (elektryczna i cieplna) ma być przeznaczona na własne potrzeby chemicznego giganta. Koszt budowy szacuje się na około 400 mln zł, a moc przerobowa spalarni to 150 tys. ton odpadów rocznie. Instalacja miała być oddana do użytku do 30 kwietnia, jednak do dziś budowa nie ruszyła. – Czekamy na uprawomocnienie się pozwolenia na budowę – deklaruje Agata Kościelnik, rzeczniczka Synthosu. Niczego więcej nie chce komentować – ani szacowanego wpływu spalarni na środowisko, ani sporu z ekologami, który trwa od prawie dwóch lat. Dokładniej od 28 października 2015 r., gdy starosta oświęcimski zatwierdził projekt budowlany i bez konsultacji społecznych udzielił spółce Synthos Dwory 7 (spółka córka Synthosu SA) pozwolenia na budowę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.