Choć jego grupa 30 Seconds to Mars święci niewątpliwe triumfy, to właśnie gra w tym zespole sprawia, że wychwalany pod niebiosa 46-letni aktor budzi aż tyle kontrowersji. Przeciwnicy formacji Jareda Leto mówią, że jej muzyka jest schematyczna i populistyczna, celowo zbudowana tak, by w refrenach pojawiało się jak najwięcej „ooooo”. Samogłoski są potrzebne, by podczas koncertów nastoletnia zazwyczaj publiczność mogła je łatwo odśpiewać wraz z artystą. Umizgi do młodej, nieosłuchanej często grupy fanów to jedno, ale 30 Seconds to Mars krytykowany jest też za muzyczny p atos. No cóż, jeśli zatrudnia się współpracującego niegdyś z Pink Floyd producenta Boba Ezrina, to czegóż innego można się spodziewać? Tylko nie mówcie tego głośno przy Leto – na najmniejszą krytykę aktor reaguje wściekłością, której doświadczają nawet takie gwiazdy jak Elijah Wood.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.