Wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego oraz szef partii Porozumienie zaczął sezon polityczny mocnym akcentem. Przez ostatni tydzień media żyły jego wywiadem dla „Do Rzeczy”, w którym powiedział, że polski rząd może zignorować orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jeżeli ten usankcjonuje zawieszenie prawa przez Sąd Najwyższy. – Mówię to z ubolewaniem jako zwolennik integracji – stwierdził Jarosław Gowin. I dodał: to będzie pierwszy krok do autodestrukcji Unii Europejskiej i wykona go nie polski rząd, lecz unijny Trybunał Sprawiedliwości. Jak na zwolennika obecności Polski w Unii Europejskiej to dość zaskakująca deklaracja, na dodatek mocno wyprzedzająca jakąkolwiek rzeczywistość, bo młyny europejskiej sprawiedliwości mielą powoli. Werdykt trybunału może zapaść np. za rok. Nic dziwnego, że opozycja zakrzyknęła, że oto jest kolejny dowód na dążenie PiS do wypchnięcia Polski z Unii Europejskiej. PO i Nowoczesna uznały za dobry pomysł, żeby wnioskować o wotum nieufności wobec wice premiera. Słowem, o liderze Porozumienia było głośno.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.