Na bogactwo literatury narodowej składają się doskonałość moralna autora, wysokie walory artystyczne tekstu i doniosłe prawdy czasu. Te prawdy, które będą miały wpływ na życie rodziny, wychowanie dzieci i obronność kraju. Biorąc to pod uwagę, przystępuję do pisania” – w podniosłym tonie zaczął swoją, jak się okazało, ostatnią książkę Janusz Głowacki. Głowacki to pisarz poważny, ale konsekwentnie ukrywający tę swoją powagę pod warstwą żarcików i uśmieszków oraz autokreacyjnych wypowiedzi. W te trzy zdania rozpoczynające książkę wplótł i moralność autora, i obronność kraju, i doniosłe prawdy czasu, i rodzinę, i wychowanie dzieci, jakby deklarując pisanie w zgodzie z duchem czasów. Ale to tylko persyflaż – ośmieszająca takie oczekiwania uprzejmość. I tym samym zapowiedź, że tych oczekiwań nie da się spełnić, bo rzeczywistość nie podporządkowuje się deklaracjom, jak w anegdocie, którą wkrótce przytoczył. Oto na pogrzebie wybitnego poety Władysława Broniewskiego inny poeta i niezłomny komunista swoją przemowę „zaczął tak: »Kiedy umiera poeta, milkną ptaki!« – i wtedy nad cmentarzem przeleciało, kracząc, ogromne stado wron”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.