Marka Kuchcińskiego na stanowisku marszałka Sejmu zastąpiła Elżbieta Witek, która niedawno została awansowana na ministra spraw wewnętrznych i administracji. Witek, bliska współpracowniczka Beaty Szydło, jest przeciwieństwem zamkniętego, niepewnego siebie Kuchcińskiego. Sympatyczna, otwarta na dziennikarzy, bardziej życzliwa dla opozycji. Była kiedyś rzeczniczką PiS i media oceniały jej pracę pozytywnie. W Sejmie Witek zrobi już niewiele. Przed wyborami są zaplanowane raptem dwa posiedzenia – jednodniowe 30 sierpnia i trzydniowe w połowie września. Logiczne by się wydawało, żeby któryś z wicemarszałków przejął stanowisko po Kuchcińskim, np. Małgorzata Gosiewska czy Ryszard Terlecki, żeby nie generować zawirowań większych, niż potrzeba. jednak sięgnięto po konstytucyjnego ministra.
Najwyraźniej w PiS zapadła decyzja, że na czas kampanii, MSWiA powinien kierować ktoś bardziej zdecydowany niż ona. Być może jej chrzest bojowy, który przeszła przy okazji marszu środowisk LGBT w Białymstoku, nie wypadł pomyślnie. Witek z pewnym opóźnieniem potępiła akty przemocy wobec uczestników marszu, czym dała czas opozycji na wygłaszanie oświadczeń, że ta władza po cichu popiera agresorów. Co prawda w PiS można usłyszeć wyjaśnienie, że kobieta na stanowisku marszałka ma nieco złagodzić napięcia, jakie pojawiły się w Sejmie, m.in. za sprawą rządów Kuchcińskiego. Jednak tę funkcję mogłaby znakomicie wypełnić Małgorzata Gosiewska czy Małgorzata Wasserman, o ich kandydaturach na to stanowisko też spekulowano. – O łagodzeniu czegokolwiek nie ma mowy, w koncepcji prezesa Kaczyńskiego ten aspekt nie jest brany pod uwagę – ocenia polityk Zjednoczonej Prawicy. Zatem w przypadku Witek zastosowano kopniak w górę.
Skazany przed dymisją
Kilka tygodni temu PiS przegrał w Sejmie głosowania nad 500 zł dla niepełnosprawnych. Miał być dodatek ograniczony dochodem 1100 zł, ale posłowie PiS przez pomyłkę poparli poprawkę PO-KO wyłączającą z tego dochodu emerytury, renty z tytułu niezdolności do pracy i renty rodzinne. W rezultacie ustawę musiał „poprawiać” Senat, co wcale dobrze nie wypadło w oczach opinii publicznej. Dlaczego tak się stało? – To była wina marszałka Kuchcińskiego – mówi polityk Zjednoczonej Prawicy. – Spieszył się do domu i zarządził głosowanie, choć nasi posłowie jeszcze stali i klaskali po wystąpieniu nowej minister rodziny i pracy Bożeny Borys-Szopy. To dlatego wkradł się chaos i przeszła ustawa w kształcie, jaki nam nie pasował. Według naszego rozmówcy już wtedy było wiadomo, że Marek Kuchciński po wyborach nie wróci na stanowisko marszałka Sejmu. Gdy zaczęła się afera z lotami Kuchcińskiego, szeregowi posłowie Zjednoczonej Prawicy byli jeszcze bardziej wkurzeni na marszałka. Głównie z tego powodu, że gdy w ubiegły poniedziałek zapowiedział briefing prasowy, to wszyscy spodziewali się komunikatu o jego dymisji. A tymczasem Kuchciński tylko przeprosił za loty z rodziną. W ten sposób u progu kampanii wyborczej marszałek Sejmu stał się dla opozycji i mediów pałką, którą można okładać cały obóz rządzący. – Oczywiście wcale nie jest powiedziane, że wpłynęłoby to na pogorszenie naszych notowań, ale sytuacja nieustannego grillowania jest mało komfortowa – mówi polityk PiS. Gdy więc w miniony czwartek doszło do dymisji Kuchcińskiego, w obozie Zjednoczonej Prawicy wszyscy odetchnęli z ulgą.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.