To już kolejny rok, kiedy tematem w mediach jest susza. Zmienia się klimat czy się nie zmienia?
Ależ oczywiście, że mamy do czynienia ze zmianami klimatycznymi. Mamy łagodne zimy, w wielu regionach często bez śniegu. Dlatego gleba nie jest odpowiednio nawodniona i susza pojawia się już wiosną. W miesiącach letnich zazwyczaj naprzemiennie przychodzą nawalne deszcze oraz upały. W efekcie nawet jeśli spadnie więcej wody, to szybko nam ona „ucieka”. Spływa do kanalizacji, do rzek. A z gleby po prostu odparowuje na skutek wysokich temperatur. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w Polsce susze pojawiały się co pięć lat. Teraz występują praktycznie co roku, przy czym okresy te są coraz dłuższe. Dodatkowym problemem, który sprzyja suszy, jest urbanizacja. Na obszarach miejskich jest bardzo dużo przestrzeni asfaltowanych lub wykładanych kostką brukową. Z takich miejsc woda po deszczu również szybko odpływa, zamiast pozostawać np. na terenach zielonych.
Skoro susza staje się normą, to dlaczego nie jesteśmy do niej przygotowani?
W Polsce od lat brakowało pieniędzy na inwestycje w gospodarce wodnej. W latach 70. ubiegłego wieku powstało tylko kilkanaście zbiorników retencyjnych, które gromadzą wodę na okresy suszy. Z kolei pod koniec lat 90. i na początku XXI w., po okresach wielkich powodzi, koncentrowano się jedynie na ochronie przeciw powodziowej. Przede wszystkim budowano zbiorniki suche, które gromadzą wodę w okresie przejścia fali wezbraniowej.
Zabrakło działań skierowanych na łagodzenie suszy. Odkąd w 2018 r. powstały Wody Polskie, podjęliśmy intensywne prace nad planem przeciwdziałania skutkom suszy. Planujemy budowę dużych i małych zbiorników wodnych, które zapewnią rezerwy. Trzeba jednak pamiętać, że zaplanowane dzisiaj inwestycje, takie jak np. stopnie wodne Lubiąż i Ścinawa na Odrze czy Siarzewo na Wiśle, będą gotowe dopiero za kilka lat. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej na inwestycje związane z retencją przeznacza 14 mld zł, m.in. ze środków z budżetu państwa czy nowej perspektywy budżetowej Unii Europejskiej. To konieczne przedsięwzięcia. Przykładowo stopień wodny Siarzewo zabezpieczy Kujawy – region szczególnie zagrożony suszą. W Wodach Polskich nie tylko planujemy, ale też intensywnie działamy. Ruszyły prace nad przywróceniem funkcji retencyjnych zbiornika rzeszowskiego, który będzie zabezpieczał przed powodzią i suszą. Przeprowadziliśmy modernizację zbiornika Przeworno, by znów pełnił funkcję retencyjną. W wielu regionach są prowadzone prace nad renaturyzacją rzek, czyli przywróceniem im ich naturalnego biegu i zwiększeniem retencji korytowej. Odbudowywane są urządzenia hydrotechniczne, które lokalnie poprawią bilans wodny. To kilkadziesiąt różnych zadań, które już są realizowane.
Mówi pan o kompleksowym podejściu do problemu niedoboru wody. Ale co to znaczy konkretnie?
Przygotowaliśmy kompleksowy program „Stop suszy!”. Znajdą się w nim konkretne wskazania dla gmin, w jaki sposób chronić zasoby wody i jak efektywnie przygotować się na suszę. Wbrew pozorom ochrona przeciw powodziowa jest również ściśle powiązana z przeciwdziałaniem suszy. Zależy nam na tym, by zatrzymać wodę w miejscu, w którym ona spadła jako deszcz – co powoduje, że spowalniamy odpływ wody do potoków i rzek. Zmniejszamy dzięki temu ryzyko występowania suszy, a jeśli opady są bardzo obfite, zmniejszamy wielkość fali powodziowej. 15 sierpnia ruszają konsultacje społeczne projektu planu przeciwdziałania skutkom suszy. Przez najbliższe pół roku odbędziemy 15 konferencji w największych miastach w Polsce. Szczegóły można znaleźć na stronie projektu: StopSuszy.pl.
Susza szczególnie dotyka rolników.
Rzeczywiście, duża część gospodarstw boryka się z tym problemem. Dlatego gdy jest susza, rolnicy liczą straty, a państwo wydaje ogromne kwoty na rekompensaty. W rolnictwie trzeba dojść do konsensusu. Wybierać rozwiązania, które pozwalają na oszczędne gospoda rowanie wodą, a jednocześnie zapewniają dobre plony. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi współpracuje z Wodami Polskimi przy tworzeniu programu dla rolników. Z tego resortu mają być dofinansowane prywatne inwestycje w małe zbiorniki wodne i systemy nawadniania upraw. Nawet do 100 tys. zł na gospodarstwo. Niewielu o tym mówi, ale uważam, że lokalnie powinniśmy wspierać hodowców ryb. Stawy pobierają wodę na wiosnę, kiedy poziom wód jest wyższy, i ją gromadzą. Wspomagają retencję, a np. ryby karpiowate oczyszczają wodę, bo żywią się odpadami.
W Polsce gromadzimy ok. 6,5 proc. wody. Reszta po prostu „ucieka” rzekami do Bałtyku. Co robić?
Na przykład w Hiszpanii gromadzi się ok. 40 proc. wód opadowych w mniej więcej 1900 zbiornikach. U nas zbiorników jest 100. Założenia są takie, że będziemy zatrzymywać 15 proc. wód. Planujemy budowę 30 nowych zbiorników, w tym dziewięciu dużych. To ambitny, ale realny cel. Poza inwestycjami konieczna jest też współpraca z samorządami oraz z mieszkańcami. Tworzenie obszarów zieleni, zagospodarowanie wody deszczowej, która pozostanie w ekosystemie. Na własne potrzeby można gromadzić deszczówkę do podlewania ogródka. To oszczędność, ale też nawyk racjonalnego gospodarowania wodą. Do tego dążymy w działaniach związanych z programem „Stop suszy!” – do zmiany świadomości w sprawach wody. Wszyscy powinni wiedzieć, że mamy jej mało i trzeba ją oszczędzać. Dlatego w Wodach Polskich zachęcamy włodarzy miast, by wspomagali oddolne inicjatywy. By nawet dofinansowywali osobom prywatnym zakup i montaż zbiorników na deszczówkę. Koszty dla budżetu miasta będą znikome, a efekt zarówno ekologiczny, jak i edukacyjny bezcenny.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.