Zabawa się skończyła. Był czas prężenia muskułów, przyszedł czas ich wykorzystania. Nie po to się przecież zaciska pięść, żeby jej potem nie wypuścić w stronę bliźniego swego. Na od dawna zajętych pozycjach okopali się mocno: z jednej strony osoby LGBT+ i środowiska zaprzyjaźnione, z drugiej załoga konserwatywna – w odsłonach narodowo-publicystycznej, sterydowo-kibolskiej i – o zgrozo! – katolickiej. Dwiepierwsze odsłony nie dziwią mnie wcale. Trzecia dziwi coraz mniej, a coraz bardziej martwi. Zaczęło się w Białymstoku, gdzie marsz równości został skontrowany innym marszem. Ten inny miał na sztandarach tradycyjne wartości, a w palecie metod równie tradycyjne wyzwiska, kopniaki i dla odmiany nowatorskie słoiki z moczem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.