Tego lata Ursula von der Leyen nie spędzi zbyt wiele czasu z siódemką swoich dzieci. Nowa szefowa Komisji Europejskiej od początku wakacji objeżdża europejskie stolice, przekonując do swojej wizji Europy. Ma to być Unia zjednoczona, sprawiedliwa i szanująca naturalne różnice, z czym ostatnio nie jest najlepiej. Starzy członkowie UE otwarcie narzekają na skutki rozszerzenia, tęskniąc za czasami, gdy Unia była niewielkim klubem bogatych państw Zachodu, w którym wszystko załatwiano bez większych awantur. Nowi, którzy już okrzepli w swoich prawach, zaczęli się stawiać, uznając, że są lekceważeni przez starych unijnych wyżeraczy. Pracowita Północ ma poczucie krzywdy wynikającej z finansowania rozrzutnego Południa, a południowcy zżymają się na niesprawiedliwy ich zdaniem stereotyp nierobów, którzy bawią się za nieswoje pieniądze. Do tego dochodzą powtarzające się raz po raz gniewne pomruki małych krajów uginających się pod presją większych graczy. – Moim politycznym celem jest przywrócenie równowagi w UE między wschodem i zachodem, południem i północą, między krajami mniejszymi i większymi i między starymi członkami i nowymi – mówiła podczas wizyty w Zagrzebiu, zwracając uwagę, że pogłębianie podziałów może być zabójcze dla Europy i jej globalnych ambicji. By tego zbalansowania Unii dokonać, von der Leyen przygotowała coś miłego niemal dla każdego istotnego państwa członkowskiego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.