To, że samobójcze zamachy wstrząsają Irakiem, to "norma". W Algierii to jednak zaskoczenie. W stolicy kraju nafaszerowany trotylem samochód wybuchł kilkaset metrów od pałacu, w którym urzęduje premier Abdelaziz Belhamid. Chwilę później trzy samochody wyleciały w powietrze przy posterunku policji. Zginęły 23 osoby, a ponad 160 zostało rannych. Do zamachu przyznała się Organizacja Islamskiego Maghrebu powiązana z Al-Kaidą. Dzień wcześniej bomby wybuchły w Casablance. Władze Tunezji i Algierii przestraszyły się zagrożenia, rozpoczęły się masowe aresztowania. Policjanci ogłosili, że marokańscy terroryści zamierzali atakować przyciągające turystów z całego świata Marrakesz, Agadir i Fez, a także porty w Tangerze i Casablance. (greg)
Więcej możesz przeczytać w 16/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.