Dla "Wprost" Piotra wypatrzył Stefan Kisielewski - był laureatem pierwszej edycji jego nagrody w 1991 r., wskazanym przez samego twórcę. Kisielowi spodobało się, że Piotr ma czas i cierpliwość dla setek drobniejszych pisarzy, których odczytywał do gruntu i umieszczał w swej historii literatury "Agonia i nadzieja". Perełek nie wyłowił, ale wykazał, że polska literatura to znacznie więcej niż obsada kilku stolików w warszawskich kawiarniach. Te znajomości przydały się Kuncewiczowi, kiedy został prezesem Związku Literatów Polskich. Dla setek kolegów był "swoim człowiekiem" na trudne czasy. Mediował, łagodził kłótnie, tonował atmosferę sporów w środowisku. Gorzkniał, nie pogodzony z tym, że wolna Rzeczpospolita ma dla kultury czas, zrozumienie i pieniądze, tylko z okazji wielkich rocznic. Co mógł, załatwiał kolegom pisarzom, którzy poczuli się po 1989 r. jakby ktoś im nagle usunął dywan spod nóg. To pamiętają i przyjaciele, i przeciwnicy. Ideologiczni. Bo innych nie miał.
Więcej możesz przeczytać w 16/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.