To się Donald doczekał i został prawie premierem. Ale prawie – jak wiadomo – robi wielką różnicę.
Gorący czas koalicyjnych negocjacji, nowego Sejmu, ważnych rozmów wszystkich ze wszystkimi. I kto w tym czasie zaszczyca Donalda Tuska swoją obecnością? Andrzej Olechowski i… Gromosław Czempiński! Tak, tak, ten sam! Trzeba było jakiegoś opozycjonistę przewerbować, haków poszukać czy co?
Przemówienie życia zaliczył w Sejmie Zbigniew Chlebowski, nowy szef klubu PO. W historycznym, pierwszym wystąpieniu w Sejmie VI kadencji zaczął tak: "Bronisław Komorowski urodził się 4 czerwca 1952 r. w Obornikach Śląskich". A nie przypadkiem w Małkini, w lipcu, konkretnie w drugiej połowie? Oj, dzieciaki w szkołach będą się tego teraz na pamięć uczyły.
Wiemy, że trudno w to uwierzyć, ale to cytat z konferencji Tuska Donalda dla cudzoziemskich dziennikarzy:
"Dziadek by mi nie wybaczył, gdybym nie próbował poprawić relacji z Niemcami". Nie chcemy się wtrącać, pan znałeś dziadka lepiej, ale to w końcu pan nas przekonywałeś, że dziadzio był bohaterem od Andersa, tak? Więc o co chodzi z tymi Niemcami?
Oj nasłuchaliśmy się, jaki to skandal, że Ludwik Dorn nie jest apolitycznym marszałkiem, że ponad podziały nie wyrasta (choć, dalibóg, on nawet ponad spodnie wyrasta!). Dnia nie było, by "LiD-owe Noviny" nie załamywały rąk nad upadkiem tej funkcji. I co zapowiada nowy marszałek Bronisław Komorowski? "Ja jestem równocześnie wiceszefem Platformy Obywatelskiej. Nie wierzę w takie zaklęcia, że są marszałkowie bezpartyjni". Czekamy na ciętą ripostę tak dbałego o standardy Niesiołowskiego. Może jakieś porównanko do peerelowskiego marszałka Gucwy?
Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem perfekcyjnego przygotowania platformy do przejęcia władzy, tych profesjonalnych kadr. Na przykład Katarzyna Hall o tym, że ma zostać ministrem edukacji, dowiedziała się z radia. Jak przyznała dziennikarzom, nikt z PO jej wcześniej nie znał, nikt z nią nie rozmawiał. Ale może to radio nieprzypadkowo było? Pani Hall słynie bowiem podobno z pewnego temperamentu i niestandardowych zachowań. Może Tusk bał się z nią gadać i w ogóle będą się przez krótkofalówkę komunikować. "Tu Brzoza, tu Brzoza, słyszysz mnie? Wpadnij na posiedzenie rządu. Odbiór".
Nawet jak my piszemy o PO, to na okrągło Tusk, Schetyna, dwór, a tam przecież prawdziwe diamenty są. Media na usługach PiS się nie zająkną (nawet „Szkło niedokończone", czy jak się to tam nazywa, milczy), a ludzi renesansu w PO na kupy, przepraszmy, na kopy! Taki Bogdan da Vinci Zdrojewski wyląduje albo w armii, albo w kulturze, a że chłop był maszynistą, to może łyknąć nawet infrastrukturę. Leonardo Grabarczyk miał być rzucony na sprawiedliwość, ale świetnie nada się również na infrastrukturę. Podobno wykryli, że ma prawo jazdy.
Całą Warszawę obiegło najkrótsze podsumowanie aferki ze Stadionem Narodowym i szopkami, jakie wokół niego urządza PO. Dokonała go pewna bardzo znana dziennikarka telewizyjna, mówiąc, że mamy "pierwszy w historii rząd, który jeszcze nie zaczął rządzić, a już zaczął kraść".
Jak to dobrze, że są jeszcze programy rozrywkowe. W jednym z nich Piotr Najsztub wyznał narodowi, że ma w najnowszej biografii rys heroiczny. "Kiedy było u nas już naprawdę źle, a ja krytykowałem rząd, znajomi ostrzegali, że mogą przyjść i mnie zaaresztować". Aaa, to pewnie dlatego Najsztub wygląda, jakby właśnie z lasu wyszedł. Chłopak się do tej pory ukrywał.
Donald Tusk umarł. Na Sądzie Ostatecznym pokazują mu niebo i piekło. W raju wszyscy się modlą, na harfach grają i medytują. Słowem – nuda, panie, jak w polskim filmie. Za to piekło, ho, ho! Balanga, tęga popijawa, niezłe towarzystwo. Wybrał piekło i – jak się można było domyślić – po imprezce ani śladu,
a on wylądował w kotle. "Jak to, nie tak miało być! Obiecywaliście co innego" – piekli się Donald. Na to Lucyfer: "Sam rozumiesz, stary, kampania wyborcza ma swoje prawa".
Gorący czas koalicyjnych negocjacji, nowego Sejmu, ważnych rozmów wszystkich ze wszystkimi. I kto w tym czasie zaszczyca Donalda Tuska swoją obecnością? Andrzej Olechowski i… Gromosław Czempiński! Tak, tak, ten sam! Trzeba było jakiegoś opozycjonistę przewerbować, haków poszukać czy co?
Przemówienie życia zaliczył w Sejmie Zbigniew Chlebowski, nowy szef klubu PO. W historycznym, pierwszym wystąpieniu w Sejmie VI kadencji zaczął tak: "Bronisław Komorowski urodził się 4 czerwca 1952 r. w Obornikach Śląskich". A nie przypadkiem w Małkini, w lipcu, konkretnie w drugiej połowie? Oj, dzieciaki w szkołach będą się tego teraz na pamięć uczyły.
Wiemy, że trudno w to uwierzyć, ale to cytat z konferencji Tuska Donalda dla cudzoziemskich dziennikarzy:
"Dziadek by mi nie wybaczył, gdybym nie próbował poprawić relacji z Niemcami". Nie chcemy się wtrącać, pan znałeś dziadka lepiej, ale to w końcu pan nas przekonywałeś, że dziadzio był bohaterem od Andersa, tak? Więc o co chodzi z tymi Niemcami?
Oj nasłuchaliśmy się, jaki to skandal, że Ludwik Dorn nie jest apolitycznym marszałkiem, że ponad podziały nie wyrasta (choć, dalibóg, on nawet ponad spodnie wyrasta!). Dnia nie było, by "LiD-owe Noviny" nie załamywały rąk nad upadkiem tej funkcji. I co zapowiada nowy marszałek Bronisław Komorowski? "Ja jestem równocześnie wiceszefem Platformy Obywatelskiej. Nie wierzę w takie zaklęcia, że są marszałkowie bezpartyjni". Czekamy na ciętą ripostę tak dbałego o standardy Niesiołowskiego. Może jakieś porównanko do peerelowskiego marszałka Gucwy?
Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem perfekcyjnego przygotowania platformy do przejęcia władzy, tych profesjonalnych kadr. Na przykład Katarzyna Hall o tym, że ma zostać ministrem edukacji, dowiedziała się z radia. Jak przyznała dziennikarzom, nikt z PO jej wcześniej nie znał, nikt z nią nie rozmawiał. Ale może to radio nieprzypadkowo było? Pani Hall słynie bowiem podobno z pewnego temperamentu i niestandardowych zachowań. Może Tusk bał się z nią gadać i w ogóle będą się przez krótkofalówkę komunikować. "Tu Brzoza, tu Brzoza, słyszysz mnie? Wpadnij na posiedzenie rządu. Odbiór".
Nawet jak my piszemy o PO, to na okrągło Tusk, Schetyna, dwór, a tam przecież prawdziwe diamenty są. Media na usługach PiS się nie zająkną (nawet „Szkło niedokończone", czy jak się to tam nazywa, milczy), a ludzi renesansu w PO na kupy, przepraszmy, na kopy! Taki Bogdan da Vinci Zdrojewski wyląduje albo w armii, albo w kulturze, a że chłop był maszynistą, to może łyknąć nawet infrastrukturę. Leonardo Grabarczyk miał być rzucony na sprawiedliwość, ale świetnie nada się również na infrastrukturę. Podobno wykryli, że ma prawo jazdy.
Całą Warszawę obiegło najkrótsze podsumowanie aferki ze Stadionem Narodowym i szopkami, jakie wokół niego urządza PO. Dokonała go pewna bardzo znana dziennikarka telewizyjna, mówiąc, że mamy "pierwszy w historii rząd, który jeszcze nie zaczął rządzić, a już zaczął kraść".
Jak to dobrze, że są jeszcze programy rozrywkowe. W jednym z nich Piotr Najsztub wyznał narodowi, że ma w najnowszej biografii rys heroiczny. "Kiedy było u nas już naprawdę źle, a ja krytykowałem rząd, znajomi ostrzegali, że mogą przyjść i mnie zaaresztować". Aaa, to pewnie dlatego Najsztub wygląda, jakby właśnie z lasu wyszedł. Chłopak się do tej pory ukrywał.
Donald Tusk umarł. Na Sądzie Ostatecznym pokazują mu niebo i piekło. W raju wszyscy się modlą, na harfach grają i medytują. Słowem – nuda, panie, jak w polskim filmie. Za to piekło, ho, ho! Balanga, tęga popijawa, niezłe towarzystwo. Wybrał piekło i – jak się można było domyślić – po imprezce ani śladu,
a on wylądował w kotle. "Jak to, nie tak miało być! Obiecywaliście co innego" – piekli się Donald. Na to Lucyfer: "Sam rozumiesz, stary, kampania wyborcza ma swoje prawa".
Więcej możesz przeczytać w 46/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.