
Gadzinowskiego poparł w głosowaniu m.in. Jaś Ołdakowski. Zrobił to oczywiście z niesmakiem, a w wywiadzie dla „Dziennika" zadumał się z tego powodu nad ułomnościami demokracji. Przy okazji podał w wątpliwość sens istnienia czegoś takiego jak rada programowa TVP. To musi być dziwne uczucie, zasiadać w czymś, co nie ma sensu. A tak na marginesie: może przy takiej okazji warto się zastanowić także nad własnymi ułomnościami?
Telewizyjny sojusz PiS z SLD zaczyna nabierać kształtów. Komunistów rozumiemy, dla nich to gratka, frajda i

W warszawskiej knajpie Szparka ujrzeliśmy scenę jak z dawnych czasów. Przy stoliku siedzi Brunatny Robert (młodszych czytelników informujemy, że tak ochrzciliśmy Roberta Kwiatkowskiego) z Ryszardem Pacławskim (jako bezpłciowa postać nie dorobił się żadnej ksywy) i szepczą sobie do uszek. Na widok Brunatnego – nie ściemniamy – łza nam się w oku zakręciła. Może teraz wróci do TVP? Wszak przydałby się tam chociaż jeden bystry menedżer, który ma jakiekolwiek pojęcie o telewizji.
Kaczor został podmieniony. To jedyne wyjaśnienie tego, co wyrabia teraz PiS. Bo to już nie jest strzelanie sobie w nogę. To obrzucanie stóp granatami, obcinanie kosą, podpalanie, odrąbywanie mieczem dwuręcznym i rozjeżdżanie kolan walcem. Po akcji z Gadzinowskim PiS dało jeszcze więcej czadu. Domaga się, by nie wykonywać w Polsce żadnych aborcji, także tych zgodnych z obowiązującym prawem. To stary dowcip i w złym guście, ale istnienie polityków PiS pokazuje, że aborcja czasem jest koniecznym rozwiązaniem.
Kto zatem podmienił Kaczora? Ponieważ sobowtór jest identyczny z prawdziwym Jarosławem Kaczyńskim, sądzimy, że dokonali tego kosmici. Jedynie oni dysponują bowiem tak zaawansowanymi technologiami. Chyba że istniał trzeci Kaczor, który zaginął w dzieciństwie, a teraz się odnalazł i mści się na braciach. Ale to zalatuje „Dynastią".
Rozpoczął się proces Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego, niesławnych bohaterów seksafery. Najsłynniejszy polski Mulat tryskał humorem i pewnością siebie. Popryska, popryska i przestanie. Tak jest natura rzeczy.
Lepper domagał się publicznego procesu, dzięki któremu mógłby się znowu zadomowić w telewizorze. Na szczęście sąd nie przychylił się do tej prośby. Nic dziwnego, Łyżwiński ze swoją gębą pasowałby tylko do Superstacji.
W wywiadzie z Tomaszem Lisem prezydent Lech Kaczyński tradycyjnie przejechał się po mediach, które tradycyjnie przejeżdżają się po nim. Tymczasem media mają swoją całkiem przyjemną stronę. Ale żeby o tym wiedzieć, trzeba dzielić laptopa z Patrycją Kotecką, jak ten farciarz Ziobro.
Więcej możesz przeczytać w 20/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.