Nasze Słońce Peru spotkało się z Michelem Platinim. Podczas rozmowy Donald Tusk przekonywał Francuza, że Peru powinno grać w mistrzostwach Europy.
Rozmawiano też o przygotowaniach do Euro 2012. Po rozmowie tryskał wprost optymizmem i zapewniał, że wszystko jest na najlepszej drodze. To znaczy Tusk tryskał, bo Platini tylko się uśmiechał. No, Michel, ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Zobaczymy, jak się będziesz śmiał, jak ci Tusk urządzi Euro na boiskach Orlik, co to je teraz po kraju otwiera.
Zastanawia nas, jak wyglądają takie rozmowy. Bo Platini czy amerykański wiceprezydent Cheney w żadnym cywilizowanym języku przecież nie mówią, prawda? To znaczy ani po polsku, ani po kaszubsku. Więc biedny Donek (takoż samo Lech) musi się z nimi męczyć przez tłumacza. I jak? Tłumacz mu wyrywa słuchawkę i przekłada na ten ichni slang złote słowa naszego premiera? Nie ma rady, trzeba wprowadzić obowiązkowe egzaminy z języka. W Kongresie USA, rzecz jasna.
Najbiedniejszy poseł tej kadencji Andrzej Czuma z PO (siedemdziesiątka na karku i ani grosza – Grzesiu Miecugow, teraz was takie rzeczy nie bawią?) znalazł sposób na wkupienie się w łaski dworu Donalda. Tym razem nie pozwolił posłom PiS zadawać pytań jakiemuś prokuratorowi. Takich numerów na bezczela to jak komisje komisjami jeszcze nie było. Ale są. I będą, bo jesteśmy dziwnie spokojni, że w następnej kadencji to posłowie PO, zamiast zadawać pytania, będą sobie mogli pogwizdać. Tylko Czumy żal, bo się z niego drugi Niesioł zrobił. Choć oryginał lepszy, bo zna się przynajmniej na komarach.
Tania podróbka Niesiołowskiego uznał też, że „Kurski i Mularczyk to jego porażki pedagogiczne". Matko, z tymi tetrykami to tak zawsze, wszystkich chcieliby wychowywać. Może by tak Czuma sobie skręta od Palikota zapalił i wyluzował?
Nieszczęsny Zwiefka Tadeusz, eurodeputowany PO, został przyłapany na tym, że podpisał listę obecności i zaraz spylił do Polski. Czyli zrobił to, co wszyscy eurodeputowani, bo w końcu prawie 300 euro diety piechotą nie chodzi, no nie? Ale telewizja RTL zdybała tylko jego. Panie Tadeuszu, spoko, jesteśmy z panem! Niemcom pokażemy! Niech się dowiedzą, że u nas Tadeusza nikt nie rusza.
A już na pewno nie PO. Co prawda najpierw Zbigniew Chlebowski ogłosił, że to skandal, że oni zażądają wyjaśnień i wyciągną konsekwencje, ale zaraz potem Waldy Dzikowski uznał, że „sprawy Zwiefki nie ma", bo wszystko wyjaśnił. A kasą z diety z Waldkiem się podzielił?
Koalicja rządząca zyskała gigantycznego sojusznika. Oto sam Olkomat Kwaśniewski oznajmił, że „stoi po stronie ekipy Donalda Tuska". Nie wiemy, co były prezydent spożył przed tą deklaracją, ale sojusznik to tak gigantyczny, że może biedną PO zatopić w try miga.
Według „Gazety Polskiej", mąż pani Piterowej obchodził imieniny podwójnie: raz, jak mu na chrzcie dali Paweł, i tego samego dnia jako Piotr, co sobie z kolei wybrał jako pseudonim w SB. Podobno zresztą kimś w rodzaju agenta był również teść pani Piterowej, Zbigniew. Za rozsiewanie kalumni będzie proces. I tu zabawna rzecz: pozywa nie oskarżony o agenturalną przeszłość pan Pitera, ale jego żona. Rozumiemy, że pan Pitera zza garów głowy nie wychyla.
Trwają umizgi Partii Matki do czerwonych. W ich ramach do nowej rady nadzorczej PAP wszedł Jerzy Domański, jednocześnie naczelny eseldowskiego „Przeglądu", który – zdaje się – wisi PAP niezłą kasę. Posada dla Domańskiego ma przekonać SLD do głosowania za uwaleniem prezydenckiego weta do ustawy medialnej. Komuniści musieliby oszaleć, żeby się tak tanio sprzedać. Miesiąc, dwa takich targów i Bufetowa sprzeda Millerowi Pałac Kultury za 50 zł. Plus VAT.
Rozmawiano też o przygotowaniach do Euro 2012. Po rozmowie tryskał wprost optymizmem i zapewniał, że wszystko jest na najlepszej drodze. To znaczy Tusk tryskał, bo Platini tylko się uśmiechał. No, Michel, ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Zobaczymy, jak się będziesz śmiał, jak ci Tusk urządzi Euro na boiskach Orlik, co to je teraz po kraju otwiera.
Zastanawia nas, jak wyglądają takie rozmowy. Bo Platini czy amerykański wiceprezydent Cheney w żadnym cywilizowanym języku przecież nie mówią, prawda? To znaczy ani po polsku, ani po kaszubsku. Więc biedny Donek (takoż samo Lech) musi się z nimi męczyć przez tłumacza. I jak? Tłumacz mu wyrywa słuchawkę i przekłada na ten ichni slang złote słowa naszego premiera? Nie ma rady, trzeba wprowadzić obowiązkowe egzaminy z języka. W Kongresie USA, rzecz jasna.
Najbiedniejszy poseł tej kadencji Andrzej Czuma z PO (siedemdziesiątka na karku i ani grosza – Grzesiu Miecugow, teraz was takie rzeczy nie bawią?) znalazł sposób na wkupienie się w łaski dworu Donalda. Tym razem nie pozwolił posłom PiS zadawać pytań jakiemuś prokuratorowi. Takich numerów na bezczela to jak komisje komisjami jeszcze nie było. Ale są. I będą, bo jesteśmy dziwnie spokojni, że w następnej kadencji to posłowie PO, zamiast zadawać pytania, będą sobie mogli pogwizdać. Tylko Czumy żal, bo się z niego drugi Niesioł zrobił. Choć oryginał lepszy, bo zna się przynajmniej na komarach.
Tania podróbka Niesiołowskiego uznał też, że „Kurski i Mularczyk to jego porażki pedagogiczne". Matko, z tymi tetrykami to tak zawsze, wszystkich chcieliby wychowywać. Może by tak Czuma sobie skręta od Palikota zapalił i wyluzował?
Nieszczęsny Zwiefka Tadeusz, eurodeputowany PO, został przyłapany na tym, że podpisał listę obecności i zaraz spylił do Polski. Czyli zrobił to, co wszyscy eurodeputowani, bo w końcu prawie 300 euro diety piechotą nie chodzi, no nie? Ale telewizja RTL zdybała tylko jego. Panie Tadeuszu, spoko, jesteśmy z panem! Niemcom pokażemy! Niech się dowiedzą, że u nas Tadeusza nikt nie rusza.
A już na pewno nie PO. Co prawda najpierw Zbigniew Chlebowski ogłosił, że to skandal, że oni zażądają wyjaśnień i wyciągną konsekwencje, ale zaraz potem Waldy Dzikowski uznał, że „sprawy Zwiefki nie ma", bo wszystko wyjaśnił. A kasą z diety z Waldkiem się podzielił?
Koalicja rządząca zyskała gigantycznego sojusznika. Oto sam Olkomat Kwaśniewski oznajmił, że „stoi po stronie ekipy Donalda Tuska". Nie wiemy, co były prezydent spożył przed tą deklaracją, ale sojusznik to tak gigantyczny, że może biedną PO zatopić w try miga.
Według „Gazety Polskiej", mąż pani Piterowej obchodził imieniny podwójnie: raz, jak mu na chrzcie dali Paweł, i tego samego dnia jako Piotr, co sobie z kolei wybrał jako pseudonim w SB. Podobno zresztą kimś w rodzaju agenta był również teść pani Piterowej, Zbigniew. Za rozsiewanie kalumni będzie proces. I tu zabawna rzecz: pozywa nie oskarżony o agenturalną przeszłość pan Pitera, ale jego żona. Rozumiemy, że pan Pitera zza garów głowy nie wychyla.
Trwają umizgi Partii Matki do czerwonych. W ich ramach do nowej rady nadzorczej PAP wszedł Jerzy Domański, jednocześnie naczelny eseldowskiego „Przeglądu", który – zdaje się – wisi PAP niezłą kasę. Posada dla Domańskiego ma przekonać SLD do głosowania za uwaleniem prezydenckiego weta do ustawy medialnej. Komuniści musieliby oszaleć, żeby się tak tanio sprzedać. Miesiąc, dwa takich targów i Bufetowa sprzeda Millerowi Pałac Kultury za 50 zł. Plus VAT.
Więcej możesz przeczytać w 28/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.