I tak, w minionym tygodniu 1:0 dla Ryszarda „Ryśka" Sobiesiaka. „Towarzyski golfista", który ma na karku prawomocny wyrok za korupcję, najpierw mnie rozbawił, mówiąc: „Do majątku doszedłem ciężką i uczciwą pracą. Nikogo nie korumpowałem, nie mam nic wspólnego z aferą hazardową". Ale już chwilę później słuchałam go z uwagą: „W 2007 r. urzędnik Ministerstwa Finansów wydaje decyzję na niekorzyść spółki, w której jestem wspólnikiem. Taki urzędniczy błąd w naszym kraju z reguły oznacza koniec firmy, wystarczy przypomnieć JTT z Wrocławia, Optimus pana Kluski. Postanawiam walczyć, składam odwołanie. (…) Sąd Administracyjny w Warszawie 31 marca 2009 r. uchylił obie decyzje ministra finansów jako rażące, naruszające prawo..." – snuł swoją biznesową historię Sobiesiak. I przypomniały mi się dziesiątki podobnych wspomnień.
Chcąc zbadać przypuszczalnie niezdrową relację między królem hazardu a byłym ministrem sportu i byłym wicepremierem, posłowie śledczy niechcący otworzyli fiolkę z bombowym (bo prawdziwym) komunikatem o chorej atmosferze, jaką polskie państwo tworzy wokół biznesu. Prawie każdy przedsiębiorca wie, co miał na myśli Sobiesiak, mówiąc o mozolnym procesie odwoływania się od decyzji administracyjnych i prób przeskakiwania kłód, które urzędnicy licznych instytucji co chwila rzucają właścicielom firm pod nogi. Doświadczali tego nie tylko miliarderzy – tacy jak wspomniany Kluska czy Aleksander Gudzowaty, do którego historii dopisujemy na stronie 52 epilog. Przez lata słynęliśmy jako państwo ściągające z przedsiębiorców największy finansowy haracz, a w rankingu wolności gospodarczej Polska zajmuje dziś wciąż dopiero 71. miejsce wśród 179 badanych państw świata.
Sobiesiak zaskoczył posłów sejmowej komisji śledczej, bo w swoim wolnym oświadczeniu streścił gorzką prawdę o naszej demokracji. Jeśli – jak pisał Alexis de Tocqueville – wolność nie może istnieć bez opierania się na równości, to wolność ta ma nad Wisłą wyjątkowo marne fundamenty. Wciąż bowiem zdajemy się rozumieć równość jako zasadę, by samemu nie mieć i drugiemu nie dać. Nie wiem, czy od takiej wolności nie lepsze jest siedzenie w kozie. Choćby i za rzucanie w posłów statuetkami.
PS W kolejnym numerze „Wprost" raport „Płać mniejsze podatki", czyli szczegółowy przewodnik po kruczkach prawnych, dzięki którym za rok 2009 oszczędzimy na PIT-ach. Gorąco polecam.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.