W swoich złotych latach spędzał z Donaldem Tuskiem i Grzegorzem Schetyną całe dnie. Rezerwował im samoloty, restauracje i boiska. Był jak dobry konsjerż – usłużny, dyskretny i skuteczny. Dlatego Marcin Rosół wie o kuchni politycznej rządu Platformy Obywatelskiej bardzo dużo. I wcale nie musi to być wiedza o machlojkach czy aferach. Wystarczy, że podczas przesłuchania 18 lutego zdradzi trochę towarzysko-politycznej kuchni PO... W końcu polityka jest jak kiełbasa. Lepiej nie wiedzieć, jak powstaje.
W czwartek sejmowa komisja śledcza ma przepytać najistotniejszego, być może, świadka w aferze hazardowej. Czterech z siedmiu posłów śledczych przekonuje, ze będzie to najważniejsze wydarzenie w końcowej fazie prac komisji (zgodnie z uchwała Sejmu ma funkcjonować do 28 lutego). Członkowie rządu i wysoko postawieni urzędnicy szepczą od kilkunastu dni, ze Rosół swoimi zeznaniami może ugotować swoich politycznych przyjaciół. – On stał się dla PO nieobliczalny, bo kolejny raz został kozłem ofiarnym. Na aferze hazardowej stracił znowu twarz (wcześniej, w 2006 r., był bohaterem innego skandalu, o którym dalej – przyp. red.), jego dom przeszukało CBA. Może mieć tego dość i powiedzieć wszystko, co wie, bo jaki ma interes dziś kogoś chronić – mówi „Wprost" osoba z bliskiego otoczenia rządu. Również polityczna warszawka zastanawia się, czy i kogo Rosół może pogrążyć podczas wystąpienia przed śledczymi. Mówi się, ze jeśli afera hazardowa jednak była i jeśli był przeciek, to w posadach mogą zadrżeć ważne kariery.
Więcej możesz przeczytać w 8/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.