Przyzwyczailiśmy się, że na kolei, od lat męczonej reformami, jest źle. Ale nigdy dotychczas pasażer nie był tak źle traktowany przez ministra infrastruktury, rzekomo odpowiedzialnego za kolej, a w rzeczywistości grającego pod batutą PKP.
Minister pogubił się w całej sytuacji, występując w roli adwokata państwowej spółki PKP Intercity. Wyświadczył jej zresztą niedźwiedzią przysługę, każąc przejąć i obsługiwać nierentowne pociągi międzywojewódzkie. Od ponad roku robi też wszystko, by zlikwidować konkurencję dla Intercity. W rezultacie pod wpływem różnych nacisków zostały wstrzymane kursy 46 pociągów konkurencyjnych Przewozów Regionalnych, przez co 20 tys. podróżnych zostało na lodzie. Niszczenie jednego polskiego konkurenta przez innego polskiego konkurenta nic jednak nie da. Bo prymitywnych metod stosowanych wobec regionalnego przewoźnika nie da się powtórzyć wobec Deutsche Bahn, kolei pod politycznym protektoratem Angeli Merkel. Nie mam nic przeciwko niemieckim pociągom, ale żadna to satysfakcja komentować ten fakt przysłowiem: mądry Polak (kolejarz) po szkodzie.
Więcej możesz przeczytać w 22/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.