Wchodząc do rządu, Michał Boni chciał odpokutować stare grzechy. Dziś coraz częściej przyznaje, że ma dosyć. Koniec jego pokuty byłby kłopotem dla Donalda Tuska.
To przypadek lub efekt zmęczenia. Zajechany jest, ciągnie na oparach – kiwa głową jeden z ministrów, którego pytamy, dlaczego to akurat Michał Boni zapowiedział podwyżkę podatków. W rządowych kuluarach krąży nawet średnio śmieszny żart na temat tego zajechania: „Co u Michała? Dobrze, tylko szkoda, że z każdym miesiącem go ubywa". – To nie żart, on naprawdę zmarniał ostatnio. Zza sterty papierów na jego biurku widać już tylko łysinę – mówi całkiem serio znajomy Boniego.
Więcej możesz przeczytać w 32/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.