BP wyrzuca prezesa. Nie tylko dlatego, że ropa z odwiertu tego koncernu zalewa wybrzeża USA. Raczej dlatego, że Tony Hayward nie potrafił kryzysu rozegrać medialnie. Nie on pierwszy.
Prezes BP Tony Hayward musi kupić grube futro, czapkę uszankę i nauczyć się rosyjskiego. Koncern zsyła go na Syberię. Od 1 października na stanowisku szefa zastąpi go Amerykanin Robert Dudley. Hayward nie popisał się w ostatnich tygodniach, kiedy z uszkodzonego odwiertu w Zatoce Meksykańskiej wyciekały wielkie ilości ropy. Strzelał wówczas gafę za gafą. Niby na Syberii czeka na niego wygodna posada doradcy BP za 1,2 mln euro rocznie, jednak nikt nie ma wątpliwości: to wyrafinowana kara za złe zachowanie w sytuacji kryzysowej.
Więcej możesz przeczytać w 32/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.