Opis: Z samego serca Mordoru Sauron omiata swym spojrzeniem całe Śródziemie. Osoba niezorientowana mogłaby pomyśleć, że to jakaś wielka latarnia morska ustawiona przez pomyłkę w górach. My jednak wiemy, że to najstraszliwsze z możliwych spojrzeń pochodzi od ognistego Oka, które nigdy nie śpi; nie mając powiek, nigdy wzroku nie mruży. I dlatego widzi wszystko. Dziś Oko jest wyraźnie zaniepokojone, wciąż wraca w jeden punkt przestrzeni. Aż w końcu nieruchomieje. W Warszawie na ulicy Wiejskiej robi się trochę jaśniej, a jednocześnie jeszcze mroczniej.
Posłanka Wróbel (cicho, jak mała dziewczynka): Antoni… Czujesz to co ja? Boję się…
Antoni Macierewicz: Proszę się uspokoić. Proszę wyjść spod stołu. Spin doktor znów będzie nas pouczał, jak niemedialnie wypadamy w newsach.
Sauron (najniższym z możliwych do wyobrażenia głosów, coś jak Bernard Ładysz): WIDZIMY C I Ę ! Pan Antoni, czyż tak?
Pan Antoni (wciąż stojąc i patrząc wprost w Oko Saurona): Panowie mogą wyłączyć tę lampkę. Wy z WSI nie potraficie wymyślić niczego nowego. Może trochę więcej szacunku dla mojej inteligencji.
Sauron (dopiero po chwili, być może dlatego, że mówi z dosyć dużej odległości, a być może dlatego, że się zmieszał): Słyszeliśmy wiele o twojej inteligencji i przenikliwości. Podobno śmiesz nawet twierdzić, że masz najbardziej przenikliwe spojrzenie w Śródziemiu.
Pan Antoni: Bo mam.
Sauron: Przeprowadźmy więc kilka porównań i się okaże, kto z nas potężniejszy (po chwili, zaczynając pojedynek). Nasze spojrzenie przenika przez ściany. Nie można się przed nim ukryć.
Pan Antoni: No moje przecież też przenika.
Sauron: Nasze spojrzenie niszczy przeciwników, zmienia ich w popiół.
Posłanka Wróbel (z miejsca wcześniejszego pobytu): Jego spojrzenie to w ogóle wszystko niszczy, i to jakby bezwiednie. Wczoraj na ten przykład w przerwie podsunęłam mu kanapkę pod oczy, mówię: „Patrz, Antoni, jaka ładna wędlinka… prask i jak tost spalona, gorzka, ohyda". Ale zjadłam… Sauron: To twoja kobieta? Przeszkadza nam…
Pan Antoni (oschle): Posłanka stąd wyjdzie, może razem ze stołem. Zespół skończył już obrady.
Opis: Pan Antoni strzepuje nieistniejące paproszki z marynarki i rozgląda się po pustej już sali posiedzeń. Ta czynność ma dać czas na zastanowienie. Po chwili niezbędnej na analizę pan Antoni zmienia pogląd na temat tożsamości rozmówcy. Pewne poszlaki mówią mu, że ten zagraniczny korespondent udający kogoś z WSI to w rzeczywistości agent węgierskiego wywiadu. Mimo to pan Antoni zachowuje spokój. Pomaga mu w tym rutyna.
Sauron: Ale jednej rzeczy nie potrafisz na pewno. Twoje oczy nie widzą przyszłości. To potrafimy tylko my.
Pan Antoni (po raz kolejny zmieniając przekonanie co do tożsamości rozmówcy): Pan wypowiada się w imieniu całego klubu czy tylko we własnym? A wracając do moich kompetencji, to oczywiście, że widzę przyszłość. Widzę ją tym okiem (Antoni Macierewicz wskazuje na swoje prawe oko), a tym (tu wskazuje na lewe) widzę przeszłość. Ale tę prawdziwą, a nie zmanipulowaną przez układ medialno-biznesowy. No dobrze, pan sporo mówił o sobie, a ja w tym czasie obserwowałem, analizowałem i wnioskowałem. Więc pozwoli pan, że w imieniu zespołu teraz ja zadam parę pytań (nie czekając na zgodę). Umie pan mrugać?
Sauron: Nie.
Pan Antoni: Pan mówi w liczbie mnogiej, a oko jest jedno. Czyli jedno oko na co najmniej dwie osoby, tak?
Sauron (kompletnie zagubiony): Tak.
Pan Antoni (triumfując): A ja jestem jeden, a oczy dwa i oba mrugają. I dlatego właśnie prawda, czyli ja, zwyciężam. Bo ja tę prawdę widzę nawet podwójnie. A wy tam, w ciemnościach, pojedynczo. Żegnam! Apage, a kysz! (tu pan Antoni robi rzecz, której zwykli śmiertelnicy nigdy nie zobaczą – mruga okiem wprost do kamery).
Opis: Pan Antoni zaczyna kolejną konferencję. Wszystkim Polakom robi się ciemno przed oczami. Ale nie martwmy się. To oślepia nas prawda.
Posłanka Wróbel (cicho, jak mała dziewczynka): Antoni… Czujesz to co ja? Boję się…
Antoni Macierewicz: Proszę się uspokoić. Proszę wyjść spod stołu. Spin doktor znów będzie nas pouczał, jak niemedialnie wypadamy w newsach.
Sauron (najniższym z możliwych do wyobrażenia głosów, coś jak Bernard Ładysz): WIDZIMY C I Ę ! Pan Antoni, czyż tak?
Pan Antoni (wciąż stojąc i patrząc wprost w Oko Saurona): Panowie mogą wyłączyć tę lampkę. Wy z WSI nie potraficie wymyślić niczego nowego. Może trochę więcej szacunku dla mojej inteligencji.
Sauron (dopiero po chwili, być może dlatego, że mówi z dosyć dużej odległości, a być może dlatego, że się zmieszał): Słyszeliśmy wiele o twojej inteligencji i przenikliwości. Podobno śmiesz nawet twierdzić, że masz najbardziej przenikliwe spojrzenie w Śródziemiu.
Pan Antoni: Bo mam.
Sauron: Przeprowadźmy więc kilka porównań i się okaże, kto z nas potężniejszy (po chwili, zaczynając pojedynek). Nasze spojrzenie przenika przez ściany. Nie można się przed nim ukryć.
Pan Antoni: No moje przecież też przenika.
Sauron: Nasze spojrzenie niszczy przeciwników, zmienia ich w popiół.
Posłanka Wróbel (z miejsca wcześniejszego pobytu): Jego spojrzenie to w ogóle wszystko niszczy, i to jakby bezwiednie. Wczoraj na ten przykład w przerwie podsunęłam mu kanapkę pod oczy, mówię: „Patrz, Antoni, jaka ładna wędlinka… prask i jak tost spalona, gorzka, ohyda". Ale zjadłam… Sauron: To twoja kobieta? Przeszkadza nam…
Pan Antoni (oschle): Posłanka stąd wyjdzie, może razem ze stołem. Zespół skończył już obrady.
Opis: Pan Antoni strzepuje nieistniejące paproszki z marynarki i rozgląda się po pustej już sali posiedzeń. Ta czynność ma dać czas na zastanowienie. Po chwili niezbędnej na analizę pan Antoni zmienia pogląd na temat tożsamości rozmówcy. Pewne poszlaki mówią mu, że ten zagraniczny korespondent udający kogoś z WSI to w rzeczywistości agent węgierskiego wywiadu. Mimo to pan Antoni zachowuje spokój. Pomaga mu w tym rutyna.
Sauron: Ale jednej rzeczy nie potrafisz na pewno. Twoje oczy nie widzą przyszłości. To potrafimy tylko my.
Pan Antoni (po raz kolejny zmieniając przekonanie co do tożsamości rozmówcy): Pan wypowiada się w imieniu całego klubu czy tylko we własnym? A wracając do moich kompetencji, to oczywiście, że widzę przyszłość. Widzę ją tym okiem (Antoni Macierewicz wskazuje na swoje prawe oko), a tym (tu wskazuje na lewe) widzę przeszłość. Ale tę prawdziwą, a nie zmanipulowaną przez układ medialno-biznesowy. No dobrze, pan sporo mówił o sobie, a ja w tym czasie obserwowałem, analizowałem i wnioskowałem. Więc pozwoli pan, że w imieniu zespołu teraz ja zadam parę pytań (nie czekając na zgodę). Umie pan mrugać?
Sauron: Nie.
Pan Antoni: Pan mówi w liczbie mnogiej, a oko jest jedno. Czyli jedno oko na co najmniej dwie osoby, tak?
Sauron (kompletnie zagubiony): Tak.
Pan Antoni (triumfując): A ja jestem jeden, a oczy dwa i oba mrugają. I dlatego właśnie prawda, czyli ja, zwyciężam. Bo ja tę prawdę widzę nawet podwójnie. A wy tam, w ciemnościach, pojedynczo. Żegnam! Apage, a kysz! (tu pan Antoni robi rzecz, której zwykli śmiertelnicy nigdy nie zobaczą – mruga okiem wprost do kamery).
Opis: Pan Antoni zaczyna kolejną konferencję. Wszystkim Polakom robi się ciemno przed oczami. Ale nie martwmy się. To oślepia nas prawda.
Więcej możesz przeczytać w 32/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.