Kościół – zobacz: państwo.
Krzyż – okazało się, że nie jest on w Polsce tylko symbolem wiary, lecz także jej przedmiotem. Grzech idolatrii nie został dostrzeżony przez żadnego z hierarchów kościelnych ani przez żadnego potępiony. Krzyż zaczął więc stanowić przedmiot nowej religii, zwanej krakowską lub z przedmieść. Stawia się go w miejscach pracy ważnych osób (patrz też: państwo, pochodnie).
Państwo – zobacz: Kościół.
Patriotyzm – słowo nieuchronnie kojarzone ze śmiercią, z mitem, narodową symboliką, niewolą, ze zdradą, z abstrakcją. Wielkie i puste jak balon, ale nie do przebicia. Co rusz pojawia się jakiś polityk, który je dodmuchuje. Nie pełni żadnych użytecznych, obywatelskich czy etycznych funkcji. Najlepiej byłoby je wstawić do muzeum i zacząć pracować nad czymś nowym.
Pochodnia – narzędzie dekoracyjne i polityczne zarazem, używane przez zwolenników Jarosława Kaczyńskiego co najmniej raz w miesiącu. Oczywiście bez żadnych skojarzeń historycznych.
Polak – nie wiadomo, kim jest, ale na pewno wiadomo, kim nie jest. Jak Bóg w teologii negatywnej. Nie jest na pewno Ślązakiem, Kaszubem, członkiem ani sympatykiem PO (PSL też nie), nie jest komunistą, nie jest też Palikotem, feministką, gejem, wykształciuchem (z wyłączeniem prof. Staniszkis), co ciekawe, nie jest również zwolennikiem hasła „Polska jest najważniejsza". Na pewno za to jest zwolennikiem Jarosława Kaczyńskiego (Brudziński, Błaszczak?) albo kibicem Lecha, Legii etc. W ogólności – Polski kopiącej.
Pomnik – jedno z narzędzi politycznej walki oraz społecznego szantażu, zupełnie niezwiązane ze sztuką ani z urbanistyką. Dla osób wrażliwych estetycznie sama myśl o pomniku w Warszawie jest traumatyczna (dla porównania zobacz pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej w bazylice w Gdańsku, w stylu „na Głódzia"). Pomnik jest politycznym perpetuum mobile: raz zbudowany wywołuje napomnienia o następny (większy, brzydszy, w bardziej znaczącym miejscu).
Polityka – sztuka zarządzania emocjami i mediami w celu utrzymania się u władzy (patrz: żałoba, pomnik, pochodnia).
Raport – słowo to budzi emocje oraz dreszcze. Jeśli raport, to „długo oczekiwany" lub „przekłamany”, związany ze zdradą, ale i z nadzieją, sposób na pozbycie się wielu problemów i zawiązanie nowych.
Rodzina – mamy ich w Polsce co najmniej cztery rodzaje: metafizyczną, historyczną, polityczną oraz prywatną. Pierwsza to rodzina święta usilnie promowana na lekcjach katechezy i przygotowania do życia w rodzinie (te dwa przedmioty w polskiej szkole się uzupełniają); druga to rodzina katyńska, historyczna, symbol walki o prawdę. „Rodzina smoleńska" ma charakter przede wszystkim polityczny, pokazuje całe spektrum reakcji i zachowań, z których można uczynić użytek polityczny. Tak rozumiana rodzina jest zarówno narzędziem politycznych podziałów (choć nie we własnym łonie), jak i wehikułem kariery (politycznej, medialnej). Jest jeszcze rodzina prywatna, której nie widać ani w mediach, ani w tabloidach. Tą politycy się nie interesują.
Żałoba – jedno z narzędzi politycznej walki. Dla niektórych – stan permanentnej gotowości do zadymy. Jej dynamika zależy od kalendarza wyborczego żałobników.
I jeszcze jedno: bylejakość ogólna. Jedna z wdów w filmie „W milczeniu" powiedziała, że najgorszą dla niej przyczyną katastrofy byłaby „bylejakość ogólna”, jak rozumiem: brak dyscypliny, odpowiedzialności, jasnego podziału obowiązków i kompetencji, brak powagi, nadmiar arogancji. Termin „bylejakość ogólna” zrobi w najbliższym czasie karierę, bardzo dobrze określa bowiem jedną z najbardziej istotnych cech życia publicznego w Polsce.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.