Język dużych liter: To był Zamach. Albo Zaprzańców i Zdrajców, albo Odwiecznych Wrogów Ojczyzny. Albo – najpewniej – ich wspólne działanie. Zresztą Katyń to Miejsce Przeklęte. Łaknie Polskiej Krwi.
Język małych liter: Chaos zamiast porządku, pomysły zamiast procedur. Intuicje zamiast wiedzy. Głupota mylona z odwagą. W krótkim czasie dwie katastrofy, „jakich świat nie widział", pokazują, że nic się w głowach, nas, Polaków nie zmieniło. Znów zabrakło i odpowiedzialności, i odpowiedzialnych. Znów „tak jakoś wyszło”.
Zgromadzenie na Krakowskim Przedmieściu
Język dużych liter: Dopiero teraz widać, jak ludzie Go kochali. Nieprzebrane Tłumy w ciszy świadczą o Prawdzie. Tej Prawdzie, która przez lata była Zafałszowywana przez Jego wrogów.
Język małych liter: W trudnych chwilach ludzie się jednoczą. By wyrazić smutek, żal za tymi, którzy umarli. By łatwiej znieść przerażenie, strach. Odeszło nagle, tragicznie bardzo wielu i wszystkim im należy się pamięć bez względu na to, kim byli i co myśleliśmy o nich, gdy żyli. Liczba zniczy to nie konkursowa miara popularności, tylko miara rozmiarów tragedii, z którą zmagają się żyjący.
Media
Język dużych liter: Przedstawiały go Kłamliwie. Kpiły. I co, teraz przyszło otrzeźwienie?! Musiał zginąć, by pokazały Go w Prawdziwym Świetle? Jednak miały inne zdjęcia, inne opinie. Ale nie pokazywały ich, bo taki był Rozkaz. Sami wiecie Czyj. Od lat trwa nierówna Walka, w której media na zlecenie Biznesu atakują tych, którzy temu biznesowi mogą zagrażać. Wynajduje się lub Tworzy fałszywe informacje i fałszywe opinie. Rzeczywistość jest Inna niż ta, którą kreują media.
Język małych liter: Prezydent Kaczyński nie najlepiej radził sobie ze sprawowaniem urzędu, dlatego był wdzięcznym tematem dla mediów. Nic przecież tak nie przyciąga uwagi jak gafa, pomyłka, wpadka. Spytajcie o to innego prezydenta – Komorowskiego, pewnie potwierdzi. Potknięcia budują oglądalność. Tyle że oglądalność to widownia, czyli ludzie. To my lubimy wpadki, a media z tego żyją. I nie ma w tym żadnego planu poza planem biznesowym. ROI to po francusku „król", ale po angielsku „Return On Investment”. Gdy doszło do katastrofy, ludzie pracujący w mediach ulegli tym samym emocjom co my wszyscy. Stety czy niestety, ale tak się stało. Nie było planu, racjonalnej analizy, tylko emocje. Pokazano więc smutek i żal. A dostrzeżono dwulicowość. Bo jakże to tak, „najpierw się śmiali, a teraz płaczą?!”.
Wawel
Język dużych liter: To jedyne miejsce godnego Pochówku. Należne tym największym. A poza tym tak zdecydowała Rodzina. W takiej chwili dręczyć ich w tej sprawie to Wyjątkowa Perfidia.
Język małych liter: Kto podjął decyzję o pochówku na Wawelu, w sumie nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że nie było pełnej zgody co do tego pomysłu. Burzący się ludzie nie byli niczyimi „pachołkami", nie byli „inspirowani”. Czuli tylko, że coś się nie zgadza. Że pomimo wielkich rozmiarów tragedii jakieś proporcje zostały zagubione.
Pamięć
Język dużych liter: Mit. Przeszli do Historii. Po śmierci staje się groźniejszy niż za życia. Walczą z nim, lecz z Duchem wygrać się nie da. Misja trwa. I żadni Geszefciarze jej nie powstrzymają.
Język małych liter: Mitu nie da się zadekretować. Mit rodzi się powoli. I nie dzięki większej czy mniejszej liczbie pomników i tablic, lecz dzięki temu, co zostało nam w sercach i głowach.
Śledztwo
Język dużych liter: To Nieudolność i Kompromitacja albo dalszy ciąg Planu Zaprzańców. Gdyby tylko Chcieli. Gdyby tylko skorzystali z Naszych Specjalistów, Naszych Możliwości, to łatwo dowiedliby, kto za To Wszystko odpowiada. I łatwo wymierzono by Sprawiedliwość.
Język małych liter: Nie żyjemy w amerykańskim filmie. Nie pracuje dla nas dr House ani agenci Scully i Mulder. Dysponujemy takim sobie zapleczem i takimi sobie ludźmi. A to oznacza, że nasze zasoby do rozwiązania tak złożonej sprawy, sprawy bez precedensu, są również takie sobie. Bardzo to smutne, ale prawdą jest, że w tej sytuacji również efekty będą mizerne.
Przyszłość
Język dużych liter: Jest zagrożona. Ważą się Losy. Kraj może wpaść w Przepaść, ale może też stać się Mocarstwem. I przegonić Niemcy. A właściwie NIEMCY.
Język małych liter: Jest niepewna. Jak zwykle. Nie stanie się jednak nic nadzwyczajnego. Trochę tego, a trochę tamtego. Bo mamy na nią tylko ograniczony wpływ. A i ten nam dany wykorzystujemy bardzo słabo (patrz punkt 1.), Powinniśmy liczyć jedynie na to, że wyciągniemy choć odrobinę wniosków z głupoty, która nas prześladuje.
* Duże litery zupełnie nie nadają się do dialogu. Są świetne do oświadczeń, transparentów i manifestacji, bo wystarczy kilka słów, by wszystko wyjaśnić. Ale trudno z ich użyciem rozmawiać. ** Małe litery są małe. Trudno się nimi ekscytować. Dużo w nich niepewności, nie zawsze prowadzą do jasnych wniosków. Często towarzyszy im pytajnik. Jedni uważają, że ich stosowanie to przejaw słabości, inni, że pokory.
Skąd się wzięły te dwa języki? Dlaczego od roku toniemy w jazgocie? Może próbujemy zagadać wstyd i poczucie winy, które w każdym z nas mniej lub bardziej tkwią?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.