Od wielu miesięcy żyjemy w takiej atmosferze, że niewiele brakuje, by ktoś podpalił lont. I ja nawet widzę takie same ludzkie typy, jakie obserwowałem na Bałkanach czy Kaukazie, które z chęcią wypieprzyłyby polską beczkę z dynamitem w kosmos. Mimo wszystko wierzę, że jeszcze 11 kwietnia wyjdę spokojnie z domu, by kupić „Wprost" i przeczytać swoją odę na cześć senatora Banasia.
Bo to w polskiej polityce mój nowy ulubieniec. Bez żartów. Senator kielecki (scyzoryk w kieszeni się otwiera!) Grzegorz Banaś, dawniej PiS, teraz niezależny. Nie, nie dlatego ulubiony, że zadarł z Beatą Kempą i przegrał. Szczerze mówiąc, Beata Kempa mnie fascynuje, uwielbiam twarde kobiety i z dziką rozkoszą spotkałbym się z pisowskim wilkiem w spódnicy na kawie. Swoją drogą to zadziwiające – spotykasz takiego killero-bulteriera z telewizji i okazuje się przesympatycznym człowiekiem, pogadacie o dzieciach, o teściowej albo teściu, a nawet – mimo że jest z opcji konserwatywnej – przedyskutujecie, o co chodzi ostatnio z Dodą i Nergalem. No bo jakże to, takie uczucie i co? A ten chłopak długowłosy z „X Factora", to on gej, jak to się teraz dziwnie mówi, czy tak zwyczajnie mu odbiło?
Moja teza jest więc taka, że w rozmowie w cztery oczy Beata Kempa jest czarującą osobą i chichotalibyśmy o czasach, kiedy studiowała prawo na Uniwersytecie Wrocławskim. Albo o tym, jak na moim objeździe naukowym w 1988 r. (historia, Uniwersytet Warszawski) wrocławscy ubecy zapuszkowali mnie za figle z Pomarańczową Alternatywą. Może pani Beata była jedną z tych dziewczyn, które odbierały mnie z aresztu, udzielały gościny, karmiły kanapkami i poiły wódką? No, raczej na pewno nie był to Grzegorz Schetyna, który już wtedy był bardzo poważny, chyba nie przepadał za happeningami Majora. Ale może go krzywdzę jak cyngle Donalda.
Kurczę, miało być o brodatym senatorze ze Świętokrzyskiego, a oczywiście zeszło na kobiety. A więc do adrema.
Grzegorz Banaś urzekł mnie, gdy jeden z jego kolegów rozsławił senatorskie poczucie humoru: „Przy którymś głosowaniu poprosił [Banaś] marszałka, żeby wolniej czytał poprawki, bo on już nie jest w PiS i nie ma ściągawki, jak głosować, więc musi się zastanowić".
Perwersyjne cudo! Przecież gdyby wszyscy mieli pójść w ślady Banasia, to kraj i dyskurs publiczny by nam się rozwaliły. No bo jakże to tak? Po co się zastanawiać? Przecież jak jesteśmy platformersem, to wiemy, że Lech Kaczyński nie zasłużył na pomnik w Warszawie. Jak jesteśmy pisowcem, to doskonale rozumiemy, że w liberalizacji ustawy antynarkotykowej chodzi o to, że rząd chce służyć mafii i ujarać przedszkola od Tatr po Bałtyk. Peeselowskie chłopy my? Wara od KRUS-u! Budujemy nową lewicę? A spróbujcie tknąć Generała przez duże G! I tak dalej, i w ten deseń.
A co począć, kiedy jak ten Banaś Grzegorz nagle musimy zacząć myśleć samodzielnie? No zgroza, panie. Na ten przykład – co zrobić, kiedy sądzimy, że, owszem, Lech Kaczyński nie był wybitnym prezydentem, więcej, głosowaliśmy przeciwko niemu i byśmy głosowali jeszcze raz, ale uznajemy, że to, iż był prezydentem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i nawet największy wróg nie kwestionował jego uczciwości i patriotyzmu, kwalifikuje go, najlepiej wraz z panią Marią, do posiadania dostojnego pomnika w centrum Warszawy? I myślimy tak, chcąc nadal głosować na platfusów. Albo uważamy, że tylko PiS uratuje tę umęczoną ziemię, ale mimo wszystko ludzie powinni mieć prawo do legalnego in vitro, a nawet – precz szatanie! – do jego refundacji. Albo stwierdzimy, że nasze rozpasanie obyczajowe jednak pcha nas do głosowania na grześkowe komando, ale generał (przez małe g) powinien się cieszyć, że Niepodległa nie posłała go do ciupy, i nie prawić podejrzanych morałów. Albo szanujemy Michnika za prawie wszystko sprzed 1989 r. i nie rozumiemy prawie niczego po tym wspaniałym roku. Albo uważamy, że Ziemkiewicz jest świetnym pisarzem i niebezpiecznym publicystą.
Kogo, do cholery, mamy wtedy poprosić, żeby wolniej czytał?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.