Adam Michnik: Zbliża się od 1914 r., a nazwałbym to modernizacją przez dyktat, a nie przez uprawianie społecznej kreatywności. Dziś od nowa trzeba sobie postawić te pytania i spróbowałem to zrobić, sięgając do debat z lat 20. i 30. Wtedy elita młodego pokolenia z pogardą odnosiła się do tego, co nazywała „demoliberalizmem", chciała go zastąpić istniejącymi już wzorcami totalitarnych państw: Niemiec i ZSRR. Dzisiaj chwilami słyszę w debatach podobny pogłos...
Że „szybciej", że „natychmiast"?
Że to państwo jest właściwie nic niewarte, że to jest imposybilizm, że „Polsko, przebudź się", bo ona „śpi", że w gruncie rzeczy jest krajem rozczarowującym, że Polacy sami z siebie nie są dumni, a nawet „czy warto być Polakiem?".
Podobnie 80 lat temu pisali intelektualiści zarażeni komunizmem i faszyzmem, postulowali szybką naprawę państwa według zasad tych dwóch ideologii. A czym zarażeni są dzisiejsi niezadowoleni?
Rozczarowaniem do demokratycznej Polski. I to rozczarowanie można rozumieć, bo jest wiele rzeczy, które nurtują nie tylko ich: skandale korupcyjne czy skłonność do bezmyślnego patrzenia na sondaże.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.