Jacyś antypolscy fanatycy skierowali wówczas do sądu sprawę przeciwko wrocławskim patriotom. Na szczęście rozpatrująca problem pani sędzia stanęła na wysokości zadania i w uzasadnieniu wyroku napisała, że organizatorzy marszu, „propagując hasło czystości krwi, nie deprecjonują równocześnie żadnego koloru skóry, podkreślają, że stanowić ma to gwarant zachowania w mozaice ras ludzkich biologicznych cech własnego narodu, jego oryginalnego, niepowtarzalnego piękna". W samym wydarzeniu nie ma jeszcze niczego dziwnego, ale szokujący jest komentarz publicystki „Wyborczej”: „Nie jest to mój ulubiony sposób demonstrowania, ale sąd uznał, że manifestanci nie popełnili przestępstwa. Działacze NOP nie zasłużyli więc, by odebrać im prawo do obecności w przestrzeni publicznej”.
Coś się nie zgadza? Ależ oczywiście. Opis demonstracji, uniewinniający wyrok sądu i argumentacja sędzi są prawdziwe, za to komentarz to moja trawestacja felietonu zajmującej się religią i Kościołem publicystki „Gazety Wyborczej" Katarzyny Wiśniewskiej. Jej myśli poświęcone były oczywiście Nergalowi i uniewinniającemu tegoż wyrokowi sądu w Gdańsku. Bo na wyroku sądu w sprawie wrocławskiej „Wyborcza” nie pozostawiła suchej nitki. „Sąd sprawił rasistom prezent, jakiego nie mogli sobie wyśnić. Jak z nieba spadł im papier sankcjonujący ich poglądy, przyzwalający na język nienawiści w publicznej debacie. Idę o zakład, że będą wiedzieli, jak z niego skorzystać. Uzbrojeni w orzeczenie sądu już niebawem zorganizują jakąś akcję. I znów – tym razem zupełnie legalnie – usłyszymy, że Polska może być tylko biała, czarni to małpy, a szczęśliwa przyszłość świata zależy od wprowadzenia segregacji rasowej” – komentował niedawno w „Wyborczej” Jacek Harłukowicz. I może państwa zaskoczę, ale się z nim zgadzam. Nie płakałbym, gdyby panowie białej przygłupiej siły pomachali mopami w jakimś sierocińcu albo jeszcze lepiej w ośrodku dla uchodźców w ramach zasądzonych prac społecznych.
No więc chciałem się zapytać nie tylko pani Wiśniewskiej, ale też wszelkich obrońców i wielbicieli Adama „Holocausto Nergala" Darskiego: dlaczego rasistowskie okrzyki są wezwaniami do nienawiści, a darcie czy palenie Biblii i ryczenie „Żryjcie to gówno!” to działalność artystyczna i przejaw aktywnego korzystania z wolności słowa? Farfał był be, bo jako nastolatek napisał coś do skinowskiego fanzinu, ale że dorosły już Darski przybrał sobie pseudo Holocausto, no to nie bądźmy zbyt drobiazgowi. Jak jakiś prymityw sprofanuje groby żołnierzy rosyjskich w Ossowie albo pomnik w Jedwabnem, to jest skandal (bo w istocie jest), ale jak barbarzyńca profanuje Biblię, lży ludzi i szerzy nienawiść, to sam cymes.
Żeby było jasne: krzywiąc się, ale może jeszcze bym uznał, że brutalnie nienawistne występy Darskiego, w myśl łacińskiej zasady „chcącemu nie dzieje się krzywda", można tolerować na jego koncertach. Ale promowanie barbarzyńcy w publicznej telewizji? No to zaproście tych misiaczków z Wrocławia, pięknie poszerzą ofertę TVP, a pewnie ich sympatyków jest nad Wisłą równie wielu jak miłośników hajlującego szatanowi muzyka. Demokracja będzie kwiczeć z zachwytu. Albo jakiegoś śpiewającego skina z ich prężnej sceny muzycznej. Jeśli nie ma chłopak wyroku, to na jurora jak znalazł się nadaje.
Od awantury o Nergala w „Drugim śniadaniu mistrzów" zaczepiają mnie ludzie, bynajmniej nie oszalałe mohery, typowa polska proplatformerska klasa średnia, i pytają: „Dlaczego znani ludzi bronią prawa tego człowieka do plucia na to, co dla nas drogie, a dla wielu święte?”. Doskonałe pytanie, mógłbym powtórzyć za klasykiem. Przy okazji: moja odpowiedź na uwagę Małgorzaty Domagalik, że Darski jest prywatnie miły: „Hitler też był pewnie miły dla bliskich”, znaczyła to, co znaczyła, czyli że osobiste powaby nie mają znaczenia dla osądu czynów człowieka, a nie że Nergal ma zamiar palić Żydów czy – tu ręce opadają – jak pisał Stanisław Tym w „Polityce”, że „wyjątkowo ciepło” wypowiadałem się o Hitlerze.
Ja mógłbym zapytać: jeżeli chcecie, by ludzie reagowali na rasistów z NOP-u, łobuzów profanujących cmentarze i malujących gwiazdy Dawida na szubienicy, to jak im wytłumaczycie, że ich wartości wolno obrzygać i obsrać, jeszcze można się z tego publicznie cieszyć, ale oni mają być wrażliwi na to, co wam jest drogie, szanowni humaniści?
Tytuł relacji „Wyborczej" o wrocławskiej demonstracji brzmiał „Można lżyć innego”. No, okazuje się, że można. Byle to nasz lżył.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.