Seriale przez dziesięciolecia były synonimem filmów gorszego rodzaju. W Ameryce już nie są. Poziomem artystycznym coraz częściej przewyższają hollywoodzkie produkcje.
Jeszcze nie tak dawno tematem biurowych pogawędek Amerykanów były zawodowe problemy Murphy Brown, absurdalne przygody Seinfelda oraz emocjonalne rozterki Ally McBeal. Bohaterowie sitcomów nadawanych przez główne sieci telewizyjne bez reszty władali emocjami mas. Wszystko to zmieniło się dekadę temu, bo nagle świetne seriale pojawiły się w mniejszych stacjach. Niestety, za perełki trzeba płacić. „Rodzinę Soprano", „Seks w wielkim mieście" i „Oz” nadawał kanał HBO, którego abonenci w USA wykładają co miesiąc dodatkowe 12-17 dolarów.
Więcej możesz przeczytać w 39/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.