Co trzeci dorosły Polak nie ma własnego domu ani mieszkania – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie ing banku śląskiego. wielu z nich chce się przeprowadzić na swoje, zaciągając kredyty hipoteczne. Własnego domu lub mieszkania nie ma 32 proc. dorosłych Polaków. 22 proc. mieszka z rodzicami lub teściami, a niemal co dziesiąty (9 proc.) wynajmuje mieszkanie. Sytuację mieszkaniową Polaków na zlecenie ING zbadała w pierwszych dniach września firma Millward Brown SMG/KRC (reprezentatywna próba tysiąca osób w wieku 18-75 lat). Z badania wynika również, że chociaż co trzeci z nas nie mieszka na swoim, to o dziwo jesteśmy raczej zadowoleni ze swojej sytuacji mieszkaniowej. Nie jest niespodzianką, że największy odsetek narzekających na nią jest wśród osób wynajmujących lokum lub mieszkających z rodzicami czy teściami. Co czwarty dorosły dostrzega spontanicznie w obecnym miejscu zamieszkania jakieś niedogodności. Ankietowani najczęściej mówią o złych warunkach mieszkaniowych oraz trudnościach w kontaktach z sąsiadami. Przeszkadza i nie podoba im się również duża odległość do parków, terenów rekreacyjnych, utrudnione dojazdy do pracy, brak parkingu, hałas oraz za małe mieszkanie. W grupie 75 proc. Polaków odczuwających niedogodności związane z obecnym miejscem zamieszkania prawie co piąty deklaruje chęć jego zmiany. Najczęściej takie deklaracje składają osoby wynajmujące mieszkanie (45 proc. z nich) i ci, którzy mieszkają z rodzicami (28 proc.). Spośród tych, którzy chcą zmienić mieszkanie, połowa zamierza to zrobić w ciągu dwóch lat, a 40 proc. wyraża zainteresowanie skorzystaniem z kredytu hipotecznego. Najbardziej zdeterminowane są osoby wynajmujące mieszkanie. Nic dziwnego, skoro w dużym mieście takim jak Warszawa wynajęcie dwupokojowego mieszkania to wydatek rzędu 1700-2000 zł. Czytając takie badania, bankowcy zapewne zacierają ręce. Wynika z nich, że Polacy, by kupić własne lokum, będą zaciągać coraz więcej coraz większych kredytów. Polak z kredytem Dziewięć lat temu, w 2002 r., Polacy mieli zaciągniętych w bankach 255 tys. kredytów hipotecznych (dane Związku Banków Polskich), ale już po pięciu latach, w 2007 r., liczba kredytów znacznie przekroczyła milion. Rośnie nie tylko liczba zawartych umów, ale również średnia wartość udzielonego kredytu hipotecznego. Od końca stycznia 2007 r. zwiększyła się o 25 tys. zł, ze 162 tys. zł do 187 tys. zł w II kwartale 2011 r. Wzrasta zainteresowanie kredytem złotówkowym. – Wygląda na to, że klienci docenili ostatecznie pewność, jaką daje kredyt w rodzimej walucie, czyli brak ryzyka kursowego – mówi Wojciech Widenka, menedżer Wydziału Zarządzania Produktami Hipotecznymi w ING Banku Śląskim. Skok kursu franka szwajcarskiego na początku 2009 r. i w ostatnich miesiącach uderzył po kieszeni kredytobiorców, którzy zaciągnęli pożyczkę w tej walucie. Wzrosły nie tylko raty kredytów, ale i całkowite zadłużenie w złotych. Nic dziwnego, że popularność kredytów frankowych zmalała. Na dodatek zdecydowana większość banków wycofała się z kredytowania w tej walucie. Jednak nie oznacza to końca kredytów walutowych. Mimo ryzyka kursowego część klientów decyduje się na pożyczki w euro. Zdaniem Wojciecha Widenki ze względu na wahania kursu zainteresowanie takimi kredytami jednak się nie zwiększa. Są banki udzielające kredytów w dolarach i innych walutach. Ale uzyskanie pozytywnej decyzji kredytowej dla wniosku o kredyt walutowy jest dużo trudniejsze niż choćby rok temu. Duży wpływ miały na to ograniczenia wprowadzone przez Komisję Nadzoru Finansowego. A może być jeszcze trudniejsze, bo do końca roku – zgodnie Żegnaj, franku Z analiz Związku Banków Polskich (dane z pierwszego półrocza 2011 r.) wynika, że wśród kredytów mieszkaniowych dominują umowy na kwotę do 200 tys. zł. Do 100 tys. zł pożycza od banków prawie 23 proc. kredytobiorców, natomiast od 100 do 200 tys. zł – 30 proc. Od 200 do 300 tys. zł kredytu hipotecznego dostaje od banków 21 proc. klientów. Grupa decydująca się na kredyt hipoteczny w wysokości 400 – 1 mln zł stanowi 6 proc. klientów. – Wybierany czas spłaty znajduje się najczęściej w przedziale 20-30 lat. Dłuższe okresy, mimo że są dostępne, są wybierane znacznie rzadziej – mówi Wojciech Widenka z ING. W niektórych bankach, aby otrzymać kredyt hipoteczny, należy się wykazać dochodem netto w wysokości 1000 zł. W wypadku umowy o pracę na czas określony minimalny staż pracy powinien wynosić sześć miesięcy przy założeniu, że umowa będzie obowiązywać 12 miesięcy od momentu złożenia wniosku kredytowego. W wypadku umowy na czas nieokreślony akceptowany staż pracy to trzy miesiące. Wiele banków unika udzielania kredytu na 100 proc. wartości nieruchomości, wymagając wkładu własnego. Na przykład w jednym z banków osoba kupująca najtańsze mieszkania w Warszawie, czyli kawalerkę za 200 tys. zł, może liczyć na 180 tys. zł, czyli na 90 proc. wartości mieszkania na okres 30 lat. Jeśli jest to samotna osoba, bez kredytów, jej dochód minimalny, czyli otrzymywane „do ręki” wynagrodzenie, powinien wynieść co najmniej 2210 zł netto. W każdym wypadku dochód, jaki klient musi uzyskiwać, zależy przede wszystkim od kwoty kredytu, o jaką chce wnioskować. Większość banków akceptuje poza dochodami z umowy na czas nieokreślony także umowy na czas określony oraz umowy cywilnoprawne. W Polsce brakuje od 1,2 do 1,5 mln mieszkań – oszacowali niedawno eksperci Domu Kredytowego Notus. Nic więc dziwnego, że rynek kredytów hipotecznych stale się rozwija. Zakładając, że średnia wielkość udzielanego kredytu wynosi 200 tys. zł, można oszacować potencjalną wartość rynku kredytów hipotecznych w Polsce na 240- -300 mld zł. Dzięki konkurencji zmalały bariery w dostępie do tej formy finansowania, i to mimo odczuwanego zaostrzenia warunków kredytowych. Mieszkania nie drożeją, a deweloperzy wciąż rozpoczynają nowe inwestycje. Na rynku jest dużo lokali, w samej Warszawie jest około 46 tys. mieszkań na sprzedaż. To wszystko powinno raczej nastrajać optymistycznie, jednak mimo to dla wielu osób, szczególnie młodych, własne mieszkanie pozostaje w sferze marzeń.
Więcej możesz przeczytać w 39/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.