Deklaratywnie mamy same negatywy – tylko w skrócie, bo wszyscy słyszeli: IV Rzeszę, utratę niepodległości oraz zdradę interesu narodowego – z jednej strony, a z drugiej pozytywnie – Polska jak Chiny czy wręcz na czele gospodarek światowych, Warszawa jak Budapeszt, niezależność od organizacji międzynarodowych (nie tylko UE), budowa silnej armii. Można żartować, ale mnie nie jest do śmiechu, bo za tymi postulatami kryje się spójna koncepcja. Na czym polega? Przede wszystkim na odejściu od demokracji, która funkcjonuje w Polsce może trochę kulawo, ale nie gorzej niż gdzie indziej. Węgry ograniczyły rolę wielu zasadniczych dla demokracji instytucji, a zmierzają w tym kierunku dalej. Wprawdzie próby ograniczenia wolności słowa skończyły się takim protestem, że się z nich wycofano, ale jestem przekonany, że może nie w postaci ustaw, lecz działań praktycznych lada chwila wrócą. Albo już wracają w postaci presji ekonomicznej na niezależne media.
Zaś Chiny jakie są, z tego nie do końca zdajemy sobie sprawę. Rządzi tam partia komunistyczna i mimo sukcesów gospodarczych komplikuje życie. Osoba mi bliska, która jest w Chinach, opowiadała, że jak się coś załatwia w Szanghaju, to lokalna partia mówi: niech zdecyduje partyjna centrala w Pekinie, w Pekinie odpowiadają: niech komitet w Szanghaju podejmie decyzje. Coś nam to przypomina. Jednak sukces gospodarczy Chin bez władzy komunistycznej byłby niemożliwy, bo dzięki niej setki milionów nie buntują się przeciw dziesiątkom milionów, które rozwijają kraj i się bogacą.
W jednym i drugim przypadku mamy zatem nie demokrację, lecz różne wersje aspiracji autokratycznych. W obu przypadkach wynika to z przeświadczenia, że demokracja się nie sprawdza. Sądzę, że PiS także jest za ograniczoną demokracją, co nie jest na świecie fenomenem. Przecież przez wiele lat sądzono (wzorem tu był Pinochet), iż gospodarkę lepiej szybko rozwijać w warunkach niedemokratycznych. I obecnie sporo teoretyków amerykańskich mniema, że pozostawienie swobód indywidualnych i praw człowieka przy ograniczeniu demokracji byłoby niezłym posunięciem. Uwaga na nich, chociaż zapewne to nie oni stanowią inspirację dla Jarosława Kaczyńskiego i jego kolegów, bo ich na pewno nie czytają. Autokracja to zatem pierwszy rzeczywisty cel opozycji prawicowej.
Drugi można by określić mianem częściowej targowicy. Częściowej, bo na pewno w PiS nie ma sprzedawczyków, ale targowicy, bo przecież ideologia targowicy polegała (w przypadku jej uczciwych adherentów) na przywiązaniu do tego, co było, na radykalnym sprzeciwie wobec ideologii oświecenia i na nadziei na zachowanie dawnych obyczajów, religii i wartości. Dla targowiczan wzorem była Sarmacja, dla PiS niezbyt klarowna wizja dawnej (międzywojennej, republikańskiej?) prawdziwej Polski. Trzecim celem jest zdobycie poparcia biednych, wykluczonych i przegranych. Grupa, do której adresuje przesłanie PiS, jest zróżnicowana, dlatego trudno mu to przesłanie sformułować: od wykształconej młodzieży bez pracy po staruszków odruchowo zachowawczych. Od nędzy miejskiej po nędzę wiejską, pierwsza to kolebka kibiców, którzy piorą kogo popadnie, druga – ludzi pozbawionych nadziei na zmianę swojego losu na lepsze. Oni zapewne będą najbardziej przegrywali także w kryzysie, a zróżnicowanie społeczne, i tak już w Polsce horrendalne, jeszcze się pogłębi.
Z góry nieskuteczne próby realizacji tych trzech celów PiS i Solidarnej Polski będą jednak bardzo skuteczne w przeszkadzaniu rządowi w przeprowadzaniu, jak to się mówi, bolesnych reform. A także w dążeniu do unowocześniania państwa i do większej współpracy międzynarodowej. PiS nie czyni tego złośliwie, taka jest jego ideologia i takie są cele – całkowicie sprzeczne z tym, co konieczne dla Polski. Dlatego rok będzie trudny, a rząd spotka się z przeszkodami, z jakich zapewne jeszcze sobie nie zdaje sprawy. A więc nie lekceważmy PiS, bo mówi głupstwa. To nie są głupstwa, to jest jasna propozycja polityczna, z którą trzeba wszystkimi siłami walczyć.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.