Męczarnia i ryzyko. Podchodzi się kilometrami w kopnym śniegu, potem zjeżdża tak, że bolą płuca i wysiadają nogi. Po co te dziewczyny z Podhala biegną na nartach w wysokie Tatry?
Właściwie są dwie możliwości: albo są w Tatrach, albo właśnie tam wracają. Nawet latem jeśli wyjeżdżają, to żeby jak najszybciej wrócić. Wypędzone na plażę czują się, jakby je ktoś okradał z wakacji. Od plaży wolą śnieg, kamienie i kosówkę. Żyją w miastach z delikatnym dystansem, mimochodem. Jakby to było tylko na chwilę, trochę na niby. To, po co zimą pchają się w Tatry, nazywają skiturami.
W skituringu zasady są proste: masz podejść na nartach tam, skąd chcesz zjechać. Z daleka od tłumów kłębiących się pod wyciągiem i muzyczki z głośnika. Na własne ryzyko, bo może zejść lawina. I nie pękać, gdy zrobi się groźnie. Dla Ani, Pauliny, Eweliny i Magdy narciarstwo poza trasą to pasja. Coś więcej niż sport.
Więcej możesz przeczytać w 2/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.