To jednak zbyt proste wyjaśnienie. O możliwym dopisaniu kolejnych nazwisk do unijnej czarnej listy urzędników reżimu, którym nie wolno jeździć na zakupy do Białegostoku, Wilna czy Paryża, wiedziano w Mińsku co najmniej od miesiąca. W lutym do białoruskiej stolicy przyjechał dyrektor ds. Europy Wschodniej unijnej służby zagranicznej Gunnar Vigand. W Mińsku dawno nie było gościa z Brukseli tak wysokiej rangi – w końcu Unia i Łukaszenka znajdują się w stanie cichej wojny. Vigand lojalnie uprzedzał gospodarzy, że jeśli reżim dalej będzie więzić politycznych i łamać prawa obywatelskie, lista objętych zakazem wjazdu do UE Białorusinów może zostać rozszerzona. – Odniosłem wrażenie, że wkrótce na wolność wyjdzie ktoś z więźniów politycznych – mówił potem Vigand.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.