Arabskie rewolty ograniczyły wpływy Iranu w krajach muzułmańskich. Potrząsanie rakietami w cieśninie Ormuz ma przypomnieć, że to ajatollahowie mają pochodnię, od której może spłonąć Bliski Wschód.
Od Egiptu aż do Algierii nie ma żadnej granicy, to jest jedno państwo Braci Muzułmanów – ekscytuje się Sami Mshasha nad szałarmą serwowaną w restauracji we wschodniej Jerozolimie. Entuzjazm w głosie Palestyńczyka najlepiej pokazuje, w jakim kierunku potoczyła się słynna arabska rewolta. Cały Zachód sekundował ludowym powstaniom, pod których naporem padały reżimy w Tunezji, Egipcie i Libii. Tunezyjski prezydent Ben Ali uciekł do Arabii Saudyjskiej, stojący nad grobem Hosni Mubarak czeka na proces, a pułkownik Muammar Kaddafi został zlinczowany przez zbuntowanych Libijczyków. Upadek skorumpowanych, obwieszonych medalami i często krwawych dyktatorów wywołał euforię, która jednak nie przyniosła demokracji w stylu zachodnim.
Więcej możesz przeczytać w 10/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.