A to dopiero! Wygląda na to, że tegoroczne nominacje do Oscarów nieźle namieszają w świecie filmu. Przede wszystkim mogą zmusić różne władze do zmiany stanowiska w sprawach - wydawałoby się - już przesądzonych: w Amerykańskie sądownictwo skłonić, by uwolniło Romana Polańskiego (7 nominacji dla "Pianisty") od groźby aresztowania i umożliwiło mu wjazd do USA nie tylko po to, by mógł się pojawić na gali oscarowej, ale także po to, by znowu mógł kręcić filmy w Hollywood. Jego powrotu głośno domagają się od pewnego czasu nowojorscy krytycy filmowi, którzy nagrodzili "Pianistę" tytułem najlepszego filmu ubiegłego roku. Na łamach "New York Timesa" wręcz oświadczyli, że starczy tej banicji; dla Polańskiego nadszedł czas rozgrzeszenia.
- Amerykańskich dystrybutorów zachęcić, by zdjęli z półek od roku przetrzymywany przez "antyterrorystyczną cenzurę" film "The Quiet American", w którym główną i popisową rolę zagrał Michael Caine (nominacja do Oscara za pierwszoplanową rolę męską). Pisałem o tym obszerniej w felietonie "Amerykańskie półkowniki" ("Wprost" 44/2002), przypomnę więc tylko, że film w reżyserii Phillipa Noyce'a jest ekranizacją powieści Grahama Greena napisanej w latach 50. i opowiada o miłosnym trójkącie w realiach wojny wietnamskiej. Gdy ukończono montaż filmu - było to dzień przed atakiem na World Trade Center na Manhattanie - nikt nie przewidywał kłopotów, a sir Michaela Caine'a, grającego rolę korespondenta wojennego, od razu typowano na kandydata do Oscara. Jednak tragedia 11 września i decyzja prezydenta Busha, by wypowiedzieć wojnę światowemu terroryzmowi, a więc - innymi słowy - przygotować naród na konieczność ponoszenia ciężarów i ewentualnych strat wojennych, w jednej chwili zmieniły perspektywę. Obraz z miejsca posłano na półki, by poczekał na spokojniejsze czasy. Amerykanie nie powinni teraz patrzeć na scenę egzekucji amerykańskiego bohatera wojennego, skazanego za zbrodnie przeciwko ludzkości (organizował ataki terrorystyczne na Wietnamczyków), bo jest to niepatriotyczne - dowodzili przestraszeni dystrybutorzy. A jednak na zamkniętych pokazach film zobaczyło wystarczająco wielu krytyków, by wywierać nacisk na władze. Stało się tak, jak kilka miesięcy temu napisał w tygodniku "Time" Richard Collins - Michael Caine zagrał w tym filmie życiową rolę, którą zagwarantował sobie nominację do Oscara. Jeśli za miesiąc nominację uda się zamienić na statuetkę, dystrybutorzy nie będą mieli wyjścia - kłopotliwy propagandowo film trzeba będzie wprowadzić do amerykańskich kin.
- Nominacje do Oscarów mogą też zmusić Hiszpanów do przewartościowania swoich ocen i przyznania, że najwybitniejszym filmem hiszpańskim ostatniego roku był "Porozmawiaj z nią" Pedro Almodóvara. W ojczyźnie odmówiono Almodóvarowi nominacji, za co Hiszpanie zostali ukarani w ten sposób, że w kategorii "najlepszy film obcojęzyczny" zabrakło obrazu reprezentującego ich kraj, za to sam Pedro Almodóvar uzyskał nominację za najlepszą reżyserię i najlepszy scenariusz.
- Z kolei Hollywood musi z artystycznej banicji przywołać odsunięty do lamusa historii filmowy musical. Sukces "Chicago" w reżyserii Roba Marshalla jest już faktem, a 13 nominacji dla tego filmu (tegoroczny rekord!) to istne trzęsienie ziemi dla producenckiego establishmentu. Oto na scenę triumfalnie wraca gatunek, który był kiedyś jedną z sił napędowych przemysłu filmowego. Ekranizacja "Chicago" to niemal taka sama rewolucja artystyczna, jaką dokładnie trzydzieści lat temu okazała się premiera "Kabaretu" w reżyserii Boba Fosse'a. Już słychać, że w Hollywood trwają przygotowania do produkcji kilku olśniewających musicali, w tym głośnego "Bulwaru Zachodzącego Słońca", w którym miałaby zagrać Liza Minnelli (jej kariera zaczęła się właśnie od "Kabaretu").
- Tegoroczne nominacje do Oscarów to także wyzwanie dla polskiej prokuratury. Czy ma ona wydać paszport bohaterowi najgłośniejszego skandalu korupcyjnego ostatnich miesięcy Lwu Rywinowi, który jest współproducentem "Pianisty" Romana Polańskiego (nominacja za produkcję najlepszego filmu roku m.in. dla należącej do Rywina firmy Heritage Films)? Czy potraktować go jak triumfującego człowieka sztuki, czy jak skorumpowanego biznesmena, który znalazł się w położeniu przestępcy? I czy ewentualne wręczenie mu paszportu miałoby być aktem zaufania, czy zasugerowaniem banicji?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.