Brunatny tonie! Taka nam myśl w głowach zakołatała. Naszło nas tak po tym, jak komisja śledcza jednogłoś-nie (na wniosek SLD!) zechciała Brunatnego Roberta zawiesić. Teraz już wiemy, że nic z tego, a szkoda wielka. Pomyślcie państwo, jaka by to była gratka dla światowych mediów: transmisja na żywo z zawieszania prezesa! TVP mogłaby sobie Brunatnego w charakterze sztandaru przy Woronicza zawiesić...
Są dwie interpretacje zachowania SLD wobec Kwiatkowskiego. Pierwsza, że to posłowi Lewandowskiemu z komisji tak się wyrwało i dlatego zaraz potem poleciał się tłumaczyć Jaskierni, a teraz już nie jest taki bojowy. I druga, że to wszystko teatr i albo Brunatnego złożą w ofierze, albo i jego uda się wyratować. O to, jak jest naprawdę, pytać należy Janinę Paradowską (notabene, a jak Michnik pani wywiady w "Polityce" redaguje, to Baczyński nie jest zazdrosny?). Przecież ona o wszystkim wie od marca.
Uprzedzamy, będzie serio. Ale raz na kwartał nam wolno. Otóż spotkał nas były działacz Unii Pracy (dodajmy, że nie Bugaj) i przekazał myśl: taki Tomasz Nałęcz wcale nie musi się podlizywać Millerowi, jak napisaliśmy tydzień temu, bo z jeszcze lepszym skutkiem mógłby się zbiesić. I gdyby zaczęło mu, jak Ziobrze i Rokicie, zależeć na wyjaśnieniu sprawy Rywina, to jako przewodniczący komisji mógłby wiele zrobić. I nie tylko przeszedłby do historii (jak amerykańscy szefowie komisji śledczych), ale też jako znany singel mógłby stworzyć wokół siebie jakąś partię. Koniec. Oj tak, tak, drogi panie, to się nazywa w bajki wierzyć.
Trwa lustracja Marka Wagnera. Obiecaliśmy sobie, że będziemy o takich rzeczach pamiętać, ale jak się okazuje, nie tylko my. Otóż "Rzeczpospolita" piórem niezawodnego Jana Ordyńskiego doniosła, że "Wagner jest podejrzewany o współpracę z wywiadem". Łał! To nowość jakaś, bo dotychczas podejrzewano go o to, że był zwyczajnym agentem SB.
Lustracyjne krzywdy chcieli Wagnerowi (SLD, nie SB) osłodzić rolnicy z Poznania, dlatego podarowali mu w trybie pilnym, czyli rzutem, kilka jaj. Wziąłby trochę cukru od Gabriela Janowskiego i miałby kogel-mogel.
Łe tam! Okazało się, że chłopi wcale w Wagnera nie celowali, ale w Jarosława Kalinowskiego (PSL), który siedział obok niego. Kalinowskiemu się udało, bo jakiś przytomny asystent wziął na salę wielki czarny parasol i osłaniał nim wicepremiera przed nabiałem. Zuch.
Cała ta chłopska ruchawka wzięła się stąd, że rząd za kilogram świni chce płacić 3,20 zł. Rolnicy mówią, że to mało. Na świniach znamy się słabo, ale to znowu nie jest taka niska cena. Za kilo żywego posła 3,20 zł byśmy nie dali.
"Kościół myśli racjonalnie". Kto to powiedział? Nie, Waleczny Dyduch jeszcze się nie nawrócił. Lećmy dalej: "Jestem za tym, by do konstytucji [europejskiej] wnieść zapis mówiący o wymiarze duchowym Europy i jej korzeniach, a te korzenie są chrześcijańskie". Tak, oczywiście, to był abp Oleksy. A wiecie, gdzie to mówił? Nie, nie w TV Trwam. W "Trybunie".
Czystki w Opolu. Właśnie zawieszono (choć bez transmisji w telewizji) marszałka województwa Ewę Olszewską (SLD), a wojewódzka komisja etyki SLD uznała, że członek tej partii, wojewoda Leszek Pogan, jest mocno nieetyczny. Jako pretekst podano jakieś afery gospodarcze, ale my swoje wiemy. Od kiedy SLD przechodzi na klerykalizm, to Pogan tępią.
Nie tylko w Opolu. W Millerowej Łodzi panowie z SLD też się lubią aż miło. Tym razem jednak nie o pogaństwo chodzi, ale o korupcję. Zbigniew Antoszewski, jeden z liderów tamtejszego SLD, doniósł na innego tamtejszego lidera SLD, Andrzeja Pęczaka. Ten ostatni sprzedał nie wykończone mieszkanie firmie Sobiesława Zasady za pół miliona złotych, podczas gdy najdroższe wille chodzą tam po 400 tys. zł. Firma Zasady okazała się hojna, bo jej wcześniej Pęczak jako wiceminister robił dobrze. No i Antoszewski donosi, że to korupcją mu pachnie. Cóż, jak widać, w Łodzi jedni mają zasady, a inni Zasadę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.