Listy od czytelniików
Na złe i na najgorsze
Polska służba zdrowia pada, ale nie dlatego, że jest zła ("Na złe i na najgorsze", nr 7), ale dlatego, że dokonano takich, a nie innych wyborów politycznych. Wszystkie obliczenia wykonane przed wprowadzeniem systemu kas chorych w Polsce szacowały wysokość składki niezbędnej dla utrzymania istniejącego poziomu świadczeń na 9 proc. dochodów płatników. Dokonane przez rząd zmniejszenie składki do 7,5 proc. doprowadziło do rocznego niedoboru budżetowego w wysokości prawie 5 mld zł. Połowy tej kwoty brakuje na działalność bieżącą, a połowy na remonty, inwestycje, zakup aparatury itp. Nie należy jednakże do tego mieszać polskiego niskiego PKB. Niskie nakłady na służbę zdrowia nie są pochodną PKB, tylko wyborów politycznych. Decyzji, żeby dotować kopalnie, a nie własne zdrowie. Większość danych na ten temat można zweryfikować na stronach internetowych WHO. Wynika z nich jednoznacznie, że spośród krajów jako tako rozwiniętych Polska wydaje najmniejszy odsetek PKB na służbę zdrowia. Wskaźnik fairness of health system financing porównujący łączne nakłady na ten system z PKB lokuje Polskę na 150. miejscu na 190 sklasyfikowanych państw świata (ex aequo z Mali).
prof. WIESŁAW WIKTOR JĘDRZEJCZAK
Akademia Medyczna w Warszawie
Polska moralność
Moje doświadczenia potwierdzają spostrzeżenie, że hipokryzja i podwójna moralność to zasady działania polskich elit politycznych ("Polska moralność", nr 7). Ten problem dotyczy także naszych elit akademickich (uczonych, nauczycieli akademickich). Różnice są jednak widoczne. Politycy mają tylko immunitet okresowy, podczas gdy uczeni mają immunitet dożywotni. Ponadto o hipokryzji i nikczemnych poczynaniach polityków wcześniej czy później gdzieś (np. we "Wprost") można napisać, o hipokryzji i nikczemnych poczynaniach elit akademickich wydrukowanie czegokolwiek jest na ogół niemożliwe. Politycy nie cieszą się także poważaniem wśród społeczeństwa, więc ich negatywne oddziaływanie na społeczeństwo jest mniejsze od negatywnego oddziaływania uczonych, którzy cieszą się niekiedy nieuzasadnionym autorytetem.
Z moich obserwacji wynika, że to właśnie uczelnie ze względu na swoją edukacyjną rolę i zasięg oddziaływania mają decydującą rolę w kształtowaniu się podwójnej moralności wśród polskich elit.
JÓZEF WIECZOREK
Kraków
Bolszewicy sejmowi
Nawiązując do artykułu "Bolszewicy sejmowi" (nr 3) chciałbym zwrócić uwagę autora na to, że nie wszyscy lokatorzy najmowanych mieszkań są złodziejami i wandalami dewastującymi lokal. Problem reprywatyzacji jest dużo bardziej złożony, niż sądzą osoby z nią nie związane, bo przecież żeby dziś oddać komuś jego własność, zabiera się coś innym. Coś - czyli pieniądze. Niektórych lokatorów nie stać na opłacanie uwolnionego czynszu. Dlaczego nie piszecie też o tym, że reprywatyzacja została przeprowadzona kosztem niebogatych najemców mieszkań komunalnych?
Warunkiem przyznania przez gminę mieszkania komunalnego jest już od dawna niski dochód najemcy. Lokale te zajmują więc ludzie o bardzo skromnych dochodach. Owszem, są i tacy, których stać na płacenie uwolnionego czynszu w wysokości np. 10 zł za m2. Może więc uzależnić eksmisję również od zamożności najemcy? Nie spodziewajmy się jednak, że najemca zarabiający 760 zł brutto miesięcznie zapłaci 500 zł czynszu, bo musi jeszcze coś włożyć do garnka.
EWA WÓJTOWICZ
Warszawa
Kolorowe bąbelki
W artykule pod znaczącym tytułem "PZPR 'Solidarność'" (nr 4) Rafał Ziemkiewicz napisał, że pod pozorem demokracji funkcjonuje system na poły feudalny, na poły mafijny, którego przyczyną jest zawłaszczenie państwa przez partie. Na następnej stronie Maciej Rybiński ("Kolorowe bąbelki") wyciągnął wniosek, iż "każdy, kto znalazł się w Sejmie, sądzi, że wybrał go naród. A skoro tak, to skupia w sobie wszystkie najlepsze tego narodu cechy". Dzięki jakiej to ekwilibrystyce wyborczej w ławach Sejmu mogą zasiadać jedynie członkowie partii, skupiających razem mniej niż 1 proc. obywateli Rzeczypospolitej? Dla myślącego człowieka jest to niezrozumiałe.
Nieugruntowane niczym przekonanie, że demokracja nie może się obejść bez przewodniej roli i kierowniczej siły partii, prowadzi do nepotyzmu i korupcji. Czyżby przynależność do partii
- wszystko jedno jakiej - równała się potwierdzeniu wiedzy i kwalifikacji? Czy poza partiami politycznymi nie ma ludzi inteligentnych, wykształconych, uczciwych i nadających się do rządzenia? Czy wybór członków rządu winien wynikać jedynie z gry koalicyjnej, w której obowiązuje reguła: zwycięzca bierze wszystko? Jeśli nie odpowiemy na te pytania i nie postaramy się zmienić tego stanu rzeczy, będziemy skazani na partiokrację - chorobę toczącą organizm państwa.
prof. JAN PRUSZYŃSKI
Biobubel
Pomysł działaczy PSL, aby do paliw dodawać alkohol i olej rzepakowy ("Biobubel", nr 3), tak mnie zafascynował, że postanowiłem pogłówkować i znaleźć więcej równie mądrych rozwiązań. Prawa autorskie do moich pomysłów przekazuję stronnictwu gratis. Oto one.
Do każdego napoju chłodzącego (np. oranżady, coli, soków) można by dodawać minimum 4,5 proc. alkoholu. Nie będzie problemu z uzyskaniem opinii ekspertów, że 4,5 proc. alkoholu w napoju chłodzącym nie szkodzi zdrowiu. Do mleka, maślanki, kefiru, jogurtu i innych napojów mlecznych dodawać obowiązkowo 4,5 proc. oleju rzepakowego. Eksperci potwierdzą, że to nie zagraża zdrowiu. Należy ukrócić import bawełny, a do tkanin dodawać minimum 4,5 proc. lnu lub owczej wełny. Co najmniej 4,5 proc. powierzchni każdego dachu powinno się kryć słomą lub trzciną. Każdy Polak musi spędzić 4,5 dnia urlopu na polskiej wsi. Podobnych pomysłów mam jeszcze 349, chętnie prześlę następne. KRZYSZTOF DALASIŃSKI
Perły Pendereckiego
Pragnę wyrazić pełne poparcie dla tez zawartych w artykule "Perły Pendereckiego" (nr 5), dotyczących kształcenia muzycznego w Polsce. Dobrze się stało, że powiedziano wreszcie publicznie, iż szkoły muzyczne pracują nieefektywnie, szablonowo i zajmują się głównie własnymi problemami: obsadą stanowisk, przydzielaniem funkcji, przeprowadzaniem przewodów kwalifikacyjnych, rozdawnictwem tytułów itp. Uczelnie te rzadko wypuszczają w świat absolwentów umiejących sobie radzić na trudnym rynku międzynarodowym. Z kolei kształci się na przykład zbyt wielu jak na potrzeby krajowe kompozytorów, którzy powiększają później grono sfrustrowanych muzyków lub zmuszeni są do szukania innego zawodu. Przygotowując książkę o polskich pianistach, przeprowadziłem kiedyś rozmowę ze słynnym wirtuozem uczącym przez kilkanaście lat jednocześnie w dwóch znanych akademiach muzycznych w Polsce. Na pytanie, jakich absolwentów mógłby wymienić i wyróżnić, odpowiedział "Ani jednego!". No comment.
JERZY SKARBOWSKI
Polska służba zdrowia pada, ale nie dlatego, że jest zła ("Na złe i na najgorsze", nr 7), ale dlatego, że dokonano takich, a nie innych wyborów politycznych. Wszystkie obliczenia wykonane przed wprowadzeniem systemu kas chorych w Polsce szacowały wysokość składki niezbędnej dla utrzymania istniejącego poziomu świadczeń na 9 proc. dochodów płatników. Dokonane przez rząd zmniejszenie składki do 7,5 proc. doprowadziło do rocznego niedoboru budżetowego w wysokości prawie 5 mld zł. Połowy tej kwoty brakuje na działalność bieżącą, a połowy na remonty, inwestycje, zakup aparatury itp. Nie należy jednakże do tego mieszać polskiego niskiego PKB. Niskie nakłady na służbę zdrowia nie są pochodną PKB, tylko wyborów politycznych. Decyzji, żeby dotować kopalnie, a nie własne zdrowie. Większość danych na ten temat można zweryfikować na stronach internetowych WHO. Wynika z nich jednoznacznie, że spośród krajów jako tako rozwiniętych Polska wydaje najmniejszy odsetek PKB na służbę zdrowia. Wskaźnik fairness of health system financing porównujący łączne nakłady na ten system z PKB lokuje Polskę na 150. miejscu na 190 sklasyfikowanych państw świata (ex aequo z Mali).
prof. WIESŁAW WIKTOR JĘDRZEJCZAK
Akademia Medyczna w Warszawie
Polska moralność
Moje doświadczenia potwierdzają spostrzeżenie, że hipokryzja i podwójna moralność to zasady działania polskich elit politycznych ("Polska moralność", nr 7). Ten problem dotyczy także naszych elit akademickich (uczonych, nauczycieli akademickich). Różnice są jednak widoczne. Politycy mają tylko immunitet okresowy, podczas gdy uczeni mają immunitet dożywotni. Ponadto o hipokryzji i nikczemnych poczynaniach polityków wcześniej czy później gdzieś (np. we "Wprost") można napisać, o hipokryzji i nikczemnych poczynaniach elit akademickich wydrukowanie czegokolwiek jest na ogół niemożliwe. Politycy nie cieszą się także poważaniem wśród społeczeństwa, więc ich negatywne oddziaływanie na społeczeństwo jest mniejsze od negatywnego oddziaływania uczonych, którzy cieszą się niekiedy nieuzasadnionym autorytetem.
Z moich obserwacji wynika, że to właśnie uczelnie ze względu na swoją edukacyjną rolę i zasięg oddziaływania mają decydującą rolę w kształtowaniu się podwójnej moralności wśród polskich elit.
JÓZEF WIECZOREK
Kraków
Bolszewicy sejmowi
Nawiązując do artykułu "Bolszewicy sejmowi" (nr 3) chciałbym zwrócić uwagę autora na to, że nie wszyscy lokatorzy najmowanych mieszkań są złodziejami i wandalami dewastującymi lokal. Problem reprywatyzacji jest dużo bardziej złożony, niż sądzą osoby z nią nie związane, bo przecież żeby dziś oddać komuś jego własność, zabiera się coś innym. Coś - czyli pieniądze. Niektórych lokatorów nie stać na opłacanie uwolnionego czynszu. Dlaczego nie piszecie też o tym, że reprywatyzacja została przeprowadzona kosztem niebogatych najemców mieszkań komunalnych?
Warunkiem przyznania przez gminę mieszkania komunalnego jest już od dawna niski dochód najemcy. Lokale te zajmują więc ludzie o bardzo skromnych dochodach. Owszem, są i tacy, których stać na płacenie uwolnionego czynszu w wysokości np. 10 zł za m2. Może więc uzależnić eksmisję również od zamożności najemcy? Nie spodziewajmy się jednak, że najemca zarabiający 760 zł brutto miesięcznie zapłaci 500 zł czynszu, bo musi jeszcze coś włożyć do garnka.
EWA WÓJTOWICZ
Warszawa
Kolorowe bąbelki
W artykule pod znaczącym tytułem "PZPR 'Solidarność'" (nr 4) Rafał Ziemkiewicz napisał, że pod pozorem demokracji funkcjonuje system na poły feudalny, na poły mafijny, którego przyczyną jest zawłaszczenie państwa przez partie. Na następnej stronie Maciej Rybiński ("Kolorowe bąbelki") wyciągnął wniosek, iż "każdy, kto znalazł się w Sejmie, sądzi, że wybrał go naród. A skoro tak, to skupia w sobie wszystkie najlepsze tego narodu cechy". Dzięki jakiej to ekwilibrystyce wyborczej w ławach Sejmu mogą zasiadać jedynie członkowie partii, skupiających razem mniej niż 1 proc. obywateli Rzeczypospolitej? Dla myślącego człowieka jest to niezrozumiałe.
Nieugruntowane niczym przekonanie, że demokracja nie może się obejść bez przewodniej roli i kierowniczej siły partii, prowadzi do nepotyzmu i korupcji. Czyżby przynależność do partii
- wszystko jedno jakiej - równała się potwierdzeniu wiedzy i kwalifikacji? Czy poza partiami politycznymi nie ma ludzi inteligentnych, wykształconych, uczciwych i nadających się do rządzenia? Czy wybór członków rządu winien wynikać jedynie z gry koalicyjnej, w której obowiązuje reguła: zwycięzca bierze wszystko? Jeśli nie odpowiemy na te pytania i nie postaramy się zmienić tego stanu rzeczy, będziemy skazani na partiokrację - chorobę toczącą organizm państwa.
prof. JAN PRUSZYŃSKI
Biobubel
Pomysł działaczy PSL, aby do paliw dodawać alkohol i olej rzepakowy ("Biobubel", nr 3), tak mnie zafascynował, że postanowiłem pogłówkować i znaleźć więcej równie mądrych rozwiązań. Prawa autorskie do moich pomysłów przekazuję stronnictwu gratis. Oto one.
Do każdego napoju chłodzącego (np. oranżady, coli, soków) można by dodawać minimum 4,5 proc. alkoholu. Nie będzie problemu z uzyskaniem opinii ekspertów, że 4,5 proc. alkoholu w napoju chłodzącym nie szkodzi zdrowiu. Do mleka, maślanki, kefiru, jogurtu i innych napojów mlecznych dodawać obowiązkowo 4,5 proc. oleju rzepakowego. Eksperci potwierdzą, że to nie zagraża zdrowiu. Należy ukrócić import bawełny, a do tkanin dodawać minimum 4,5 proc. lnu lub owczej wełny. Co najmniej 4,5 proc. powierzchni każdego dachu powinno się kryć słomą lub trzciną. Każdy Polak musi spędzić 4,5 dnia urlopu na polskiej wsi. Podobnych pomysłów mam jeszcze 349, chętnie prześlę następne. KRZYSZTOF DALASIŃSKI
Perły Pendereckiego
Pragnę wyrazić pełne poparcie dla tez zawartych w artykule "Perły Pendereckiego" (nr 5), dotyczących kształcenia muzycznego w Polsce. Dobrze się stało, że powiedziano wreszcie publicznie, iż szkoły muzyczne pracują nieefektywnie, szablonowo i zajmują się głównie własnymi problemami: obsadą stanowisk, przydzielaniem funkcji, przeprowadzaniem przewodów kwalifikacyjnych, rozdawnictwem tytułów itp. Uczelnie te rzadko wypuszczają w świat absolwentów umiejących sobie radzić na trudnym rynku międzynarodowym. Z kolei kształci się na przykład zbyt wielu jak na potrzeby krajowe kompozytorów, którzy powiększają później grono sfrustrowanych muzyków lub zmuszeni są do szukania innego zawodu. Przygotowując książkę o polskich pianistach, przeprowadziłem kiedyś rozmowę ze słynnym wirtuozem uczącym przez kilkanaście lat jednocześnie w dwóch znanych akademiach muzycznych w Polsce. Na pytanie, jakich absolwentów mógłby wymienić i wyróżnić, odpowiedział "Ani jednego!". No comment.
JERZY SKARBOWSKI
Więcej możesz przeczytać w 8/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.