Dryfujemy czasem w stronę hetero, czasem homo. Czy nie rodzimy się z precyzyjnie zaprogramowanym kierunkiem pociągu seksualnego i w różnych etapach życia tylko płynnie przesuwamy się między dwoma skrajnymi biegunami? Nasze mózgi odpowiedzialne m.in. za preferencje seksualne nie są maszyną cyfrową i nie działają na zasadzie zero- -jedynkowej. Na pewno nie w tej kwestii. Prosta dychotomia w sferze erotyki nie istnieje. Współcześni badacze twierdzą, że orientację seksualną najlepiej wyobrażać sobie w formie skali rozciągającej się między skrajnymi biegunami homo i heteroseksualizmu. Pogląd ten jako pierwszy sformułował w latach 40. ubiegłego wieku badający seksualność Amerykanów Alfred Kinsey. Później teorię kontinuum seksualnego rozwijał inny amerykański psychiatra Fritz Klein. W 2008 r. badania Lisy Diamond potwierdziły, że płynność orientacji, jej zmienność w czasie, w większym stopniu dotyczy kobiet niż mężczyzn. Tylko jedna trzecia kobiet deklarujących się jako lesbijki odczuwa pociąg wyłącznie do własnej płci. Pozostała większość mniej lub bardziej interesuje się erotycznie również mężczyznami.
Rozciągnięte na skali
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.