Pieje kogut. Krowy snują się po zboczach gór. Tu droga dobiega do granic państwa, dalej już Słowacja. Muszynka, 400 mieszkańców i trzech hiphopowców z Zero Alpa. Rapują: „Tak, tak, jestem stodołersem, pozdrawiam oponentów tym oczywistym gestem”. Hip-hop to kultura miejska. Narodziła się wśród młodzieży z blokowisk. Rytmicznymi wersami, niedbałym ubiorem i ulicznym tańcem wykrzykiwali swoje problemy. Rapowali o życiu bez szans czy patologicznych rodzinach. I tę muzykę wybrało trzech chłopaków ze wsi. Nie z bloków, tylko – metaforycznie – ze stodoły. Co mogą wiedzieć o hip-hopie? Ano mogą. Zamiast betonu wokół mają pasy zieleni, dziękują Bogu za kawałek chleba i chcą udowodnić, że choć nie zostali wychowani przez ulicę, też mogą świetnie rymować. „Stodołersi” to kontrolowana autoironia.
Zjadacie miasta
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.