To dziwna historia. 20-letni Adam Stępiński miał poważny wypadek samochodowy. Pędzący z naprzeciwka pojazd wbił mu w kolana karoserię jego własnego auta. Impet uderzenia przerwał rdzeń kręgowy. Wyrok lekarzy: paraliż nóg, wózek inwalidzki do końca życia. Adam jednak się nie poddawał. Modlił się o powrót do zdrowia. Często, długo, gorliwie. Wreszcie, gdy ojciec zabrał go do sanktuarium w Lourdes – stało się. Nagle poczuł uderzenie ciepła i mrowienie. Wstał z wózka. Chodzi do dziś. Żaden lekarz nie przekona go, że rdzeń zregenerował się samoistnie. – Na początku nie mogłem uwierzyć, że to akurat ja – mówi Adam. – Pamiętam dreszcz radości i spojrzenia ludzi na wózkach wokoło mnie. Mówiły: „Dlaczego nie ja?”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.