Niepotrzebnie krytykowałam nasz parlament, który postanowił admirować cuda papieskie poprzez wydanie specjalnej uchwały admirującej cuda papieskie. Dziś cuda stały się rzeczywistością, i to nie tylko w parlamencie. Cudem stała się obrona Mariusza Kamińskiego, który do niedawna wydawał się zagrożeniem dla tajnych służb, które sam stworzył, dla porządku publicznego w ogólności oraz dla zdrowego rozsądku w szczególności. Tymczasem okazało się, że to naprawdę fajny gość, który po prostu nie lubi Kwaśniewskich i ma ku temu jakieś powody. Drugim cudem była rewitalizacja IV Rzeczpospolitej. Okazało się, że jest ona nie tylko silnym wspomnieniem, lecz także że jest tuż-tuż, i to nie tylko wtedy, gdy wygra PiS wzmocniony przez Korwina i Gowina, ale również wtedy, gdy władzę swą umocni PO; wystarczy, że premiera zastąpi ot, chociażby minister Biernacki.
Trzecim cudem kompatybilnym z dwoma poprzednimi była animacja PO-PiS-u. Już umarł, już go pochowali, a tu proszę: projekt polityczny całkiem realny, by nie powiedzieć – w zasięgu ręki. W ławach poselskich zapanowała bowiem cudowna jedność; jakby zostały wyzwolone najbardziej skryte pragnienia posłów, którzy już nie chcą dłużej dzielić się na żadne centrum i pobocza czy lewicowe i liberalne frakcje, tylko pragną prawdziwego konserwatywnego zjednoczenia. To ważna informacja przedwyborcza: głosując na PO, głosujesz na PiS, głosując na PiS, głosujesz na PO, głosując na PSL, głosujesz na PO i PiS.
Ale to nie wszystko. Największym cudem w ostatnim tygodniu był cud sumienia. Okazało się bowiem, że w Polsce sumienie objawiło się z całą oczywistością, by nie powiedzieć – brutalnością, jak nigdy dotąd i nigdzie na świecie (no, może poza złotymi czasami inkwizycji, zaraz po wydaniu w 1487 r. „Młota na czarownice” H. Kramera i J. Sprengera). Co więcej, sumienie objawiło się tylko w jednej grupie zawodowej, a mianowicie wśród lekarzy (dawniej objawiało się głównie wśród dominikanów, którzy organizowali inkwizycję). I to tylko w obliczu jednorodnej grupy przypadków, a mianowicie kobiet domagających się swoich praw, czyli legalnej aborcji i świadomego macierzyństwa (dawniej chodziło o czarownice, też kobiety). Dodatkowo cud sumienia objął całą instytucję, to znaczy cały szpital ginekologiczny. O szpitalach onkologicznych czy reumatologicznych, w których również objawiłoby się sumienie, nic nie wiadomo. Cud lekarskiego sumienia wsparty średniowieczną deklaracją wiary wędruje teraz przez media, siejąc zdziwienie, przerażenie, strach. Ale taka jest siła cudów.
Słuchając prof. Chazana, jestem jednak zdezorientowana. Że jest okrutnikiem, to nie mam żadnych wątpliwości, ale czy jest on chrześcijaninem? Tego nie jestem pewna. W chrześcijaństwie najważniejsza jest miłość bliźniego oraz „złota zasada”, która brzmi: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie” (Mt 7, 12). Katolicka wiedza o sumieniu również nie upoważnia wiernychdo stanowczych sądów, a tym bardziej nie uzasadnia okrucieństwa. Według teologii moralnej sumienie jest niepewne, podlega bowiem wielu deformacjom; sumienia bywają „za wąskie” (np. ktoś widzi dobro płodu, a nie widzi dobra matki), „za szerokie” (widzi zasługę, jaką można uzyskać w Kościele, a nie widzi dobrakonkretnego człowieka), faryzejskie i inne. Z powodu grzechu pierworodnego ludzkie sumienie jest ponadto skażone „niewiedzą niepokonalną”, o czym pisze w „Veritatis splendor” Jan Paweł II, czyli nie ma autonomicznego rozeznania. Jan Paweł II twierdzi, że charakteryzuje się ono teonomią uczestniczącą. Ma uczestniczyć w Prawdzie dzięki posłuszeństwu biskupom. A prof. Chazan wyprzedza nawet biskupów! W „Gaudium et spes” można przeczytać, że „sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa”. Trudno jednak uznać szpital lub media, w których przebywa prof. Chazan, za tajne sanktuarium. Poza tym bałabym się Boga, który przebywa z prof. Chazanem. Ale może niepotrzebnie. Może Pan Bóg nic nie wie o prof. Chazanie? Tak jak prof. Chazan nic nie wie o miłosiernym Panu Bogu? ■
Sprostowanie
Całkowicie nieprawdziwa jest informacja, podana przez autorkę artykułu „W imię rozsądku” opublikowanym w tygodniku „Wprost”, że kiedykolwiek wygłaszałem opinię, iż „kobiety są głupsze od mężczyzn, powinny rodzić, a nie uczestniczyć w życiu publicznym”. Całkowitą nieprawdą jest, iż kiedykolwiek byłem zdania, iż „niepełnosprawni są gorsi w ogólności i dlatego nie powinni się pokazywać w miejscach, gdzie przebywają tak sprawni i urodziwi mężczyźni jak Korwin-Mikke i Wipler”. Nieprawdą jest, że kiedykolwiek twierdziłem, iż „podatki są złe i nie ma żadnego powodu, by pomagać ludziom, którzy znaleźli się z złym położeniu”.
Nieprawdą jest, że kiedykolwiek twierdziłem, iż „Unia Europejska jest burdelem, który prawdziwi mężczyźni powinni umieć wykorzystać, ale nigdy nie traktować poważnie”. Całkowicie nieprawdziwa jest informacja, iż kiedykolwiek podczas rozmowy z funkcjonariuszami użyłem sformułowania, iż „policjanci to psy i ch…”. Nieprawdziwa jest informacja, iż kiedykolwiek twierdziłem, iż „nic tak nie ogranicza wolności osobistej jak samochodowe pasy bezpieczeństwa”. Przemysław Wipler
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.