Kraków. Podczas konferencji o przekładach literatury polskiej okazało się, że w mieście jest jednocześnie chyba z dziesięciu moich tłumaczy, więc wybraliśmy się do knajpy. No i uprawiamy clubbing, przechodzimy z jednego miejsca do drugiego, tłumacze lekko wstawieni, śpiewają po niemiecku Zarah Leander (moi już tak mają!). Idziemy. Jak to w Krakowie nocą, tłumy. Nagle mój amerykański tłumacz, Bill, leży na ziemi i ktoś go kopie po nerach. Wszystko wydarzyło się tak szybko, że dopiero potem, kiedy szok minął, Szwed opowiedział mi, co zaszło. Po prostu jakimś elementom zbliżonym do sfer kibolskich nie spodobało się, że idą zagraniczni (pierwszy powód do bójki), że ci zagraniczni śpiewają (drugi), że śpiewają po niemiecku (trzeci), że wyglądają na pedryli i śpiewają wysokim, damskim głosem (czwarty). Biedny Bill zaliczył od razu kopa w twarz i już leżał we krwi na samym środku kulturalnego Krakowa, ale że na Polaka nie trafiło, Bill wstaje, otrzepuje się i chce się bić. I tu wśród moich tłumaczy ujawniają się rozliczne podziały wynikające z tradycji kulturowej ojczystego kraju, orientacji seksualnej, komunistycznej przeszłości lub jej braku. Ja, oczywiście, w szoku, trzymam się z daleka, żeby przypadkiem też nie dostać, bo sytuacja jakiegokolwiek zagrożenia fizycznego od razu mnie paraliżuje, kulę się, zasłaniam twarz, staję się mały i chowam w mysiej dziurze. Szwed odciąga Billa, który niemal goni napastników, kopie powietrze, wykrzykuje w ich kierunku rozliczne „fucki” i krzyczy na nas, że zawsze będziemy ofiarami, jak się nie nauczymy oddawać. Pięciu Finów nie może dać mu rady i odciągnąć go od nieco zdezorientowanych napastników. Wszyscy tłumacze poza Billem trzymają się na uboczu, szczególnie ci z Europy Środkowej i Wschodniej (różni Czesi, Słowacy itd., wszystko bez wyjątku homo, jedna baba).
– A mogłoby być tak, pomyśl, że jest jakaś solidarność, że wszyscy razem dajemy im wp..., że oni pamiętają już na całe życie, żeby ciot nie zaczepiać. Ale cioty nigdy się nie biły. Biły się lesbijki i transy, o tak, te potrafią oddać! Transa jest o wiele bardziej męska od cioty. Lesbijki, ale tylko te męskie, biją się jak kibolki. One by nas obroniły... Spojrzał z nadzieją na jedyną w tym towarzystwie tłumaczkę – kobietę (Węgry), która chyba jednak nie była lesbijką, bo przerażona rozmawiała przez telefon i krzyczała coś o „police”. Tymczasem napastnicy, dwóch krakowskich dresów, stali za rogiem i czekali, czy coś jeszcze będzie się działo, czy ktoś jeszcze chce się bić. Bill cały we krwi rwał się do nich, odciągany przez Francuza i Norwegów, Szwed żałował, że jest ciotą, a nie transą czy lesbą, a angielscy seksturyści zaczepiali nas wciąż i pytali: – Gdzie tu będzie bar ze striptizem? Nagle inni Angole pytają nas o synagogę, gdzie tu będzie synagoga, bo o czwartej rano muszą natychmiast zwiedzić synagogę. Pytamy ich, czy są pewni, że chodzi im o synagogę.
– Tak, tak, bo właściwie to szukamy baru ze striptizem, on ma być gdzieś obok synagogi! Owszem, miejscowi mieli prawo nie lubić zagranicznych turystów, szczególnie napalonych na polskie piwo i polskie dupy Angoli. Szliśmy do kolejnej knajpy i tylko Bill wciąż jeszcze oglądał się za napastnikami, którzy dawno znikli za rogiem, wygrażał im i złorzeczył.
– Ciota – tłumaczył teraz towarzystwu Szwed – w pierwszym rzędzie myśli o tym, aby uniknąć oszpecenia twarzy. Wobec perspektywy szramy od noża przechodzącej od czoła do policzka czy wydatków na uzupełnienie strat w zębach cała reszta schodzi na dalszy plan. Dlatego ciota kalkuluje, czy się opłaci, czy warto się bić i ile będą potem kosztowały operacje plastyczne. Transy i lesby się biją. To faceci. Piszę o tym incydencie oczywiście w kontekście nagłego ożywienia medialnego Rafalali. Że ciotki, kulturalni geje czy inne kobietki patrzą na nią z lękiem przemieszanym jednak z odrobiną zazdrości. Bo oni nie umieją. A tak by chcieli, żeby ich się bali. Żeby, jak ci kibole przed moim amerykańskim tłumaczem, aż uciekali z podwiniętymi ogonami. Rafalala w tym, co robi, jako żywo kobieca nie jest, można powiedzieć, że im więcej bije, tym mniej jest kobietą, a bardziej transwestytą. Ale dla tych wszystkich środowisk od lat bitych staje się symbolem zwycięstwa i powodem do dumy. �
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.