Grubo…
W czasie upałów jeden z tabloidów upodobał sobie publikowanie zdjęć celebrytów w sytuacjach plażowo-majtkowo-prywatnych. To, co w niemieckich czy włoskich brukowcach jest od lat normą (ale tam bogate celeby częściej mają własne, prywatne plaże, a nie spacerują po publicznych, jak w Polsce), u nas wylazło z ukrycia i naród ma używanie. Najpierw był Cezary Pazura bez majtek, w swojej prywatnej posiadłości na Mazurach. Przyznać trzeba – trzyma się świetnie, wszystko na swoim miejscu. Podejrzewam, że naczelny brukowca, oglądając te zdjęcia, płakał z zazdrości. Ciekawe, czy Pazurowie, jak zapowiadali, wystąpią o przeprosiny. Ja bym się nie rzucała. Zgrabna pupa aktora wzbudziła niemal jednogłośny zachwyt i jest – mam nadzieję – supermotywacją do ćwiczeń dla panów, którzy nie mają swojej Lewandowskiej. Ale potem było gorzej. Pod wiele mówiącym tytułem „Stary człowiek i morze” pokazano światu zdjęcia polskiego Berlusconiego, czyli Kuby Wojewódzkiego, z Juraty. Wszystko opatrzone komentarzem w stylu wczesnej Grocholi albo późnej Mniszkówny o tym, jak to „starcem” dzielnie opiekuje się jakaś modelka, podobno top. Niby wszystko się zgadza. Jest szpanerska plaża, na niej chudy i gładki na twarzy szołmen, jest jego dziewczyna w wieku potencjalnej córki, jest i czapka, bo zapewne stylista fryzur też miał urlop. Ale jest jeden szczegół, który burzy ten spokój. Są to niebezpiecznie nisko opadające niebieskie gacie. A że Kuba to nie Dawid Woliński czy inny Maślak, efekt jest tragikomiczny. Ale jak na swoje lata – szacuneczek, choć nad klateczką, taką jak u Pazury, mógłby popracować. Najgorzej jest teraz. Opublikowano zdjęcia Beaty Kozidrak z publicznej plaży, też w Juracie, dokąd udała się ze swoim wnukiem. Pani Beata to matka dwójki dzieci i od niedawna – babcia. Nie będę pisała, ile ma lat, bo nie zniżę się do poziomu bruku. Na zdjęciach Kozidrak wbrew metryce nosi bikini. Nie ma figury modelki, bo i po co jej to. Do tego niby miły komentarz, jaka to zgrabna, nastolatka etc… Ale hejt leje się aż strach. Bo w rzeczywistości to śmierdząca kupa opakowana w ładny papierek. Sprytne, bo prawnicy nie mają się do czego przyczepić. Podejrzewam, że redakcja się świetnie bawi, kliki robią się same. Pytanie brzmi: jak długo?
Sukces z szafy
NAZYWA SIĘ KLAUDIA ADASZEWSKA, studiuje projektowanie ubioru i właśnie znalazła się na prestiżowej liście najlepiej ubranych ludzi świata, obok gwiazd kina, celebrytów i Karla Lagerfelda, publikowanej przez magazyn „Vanity Fair”. Klaudia ma też bloga SPLENDORbyCLAUDIA, czyli, przepraszam za określenie, jest blogerką modową. Nie robiła wokół siebie durnego szumu, nie udzielała do tej pory wywiadów w śniadaniówkach, nie było jej na ściankach. Wygląda na to, że płaci za wszystko i nie zastanawia się, czy jej fani mają beznadziejne twarze i zawody. Czyli jak się chce, to można. Nawet w modowej blogosferze. Brawo!
Splash w wersji na full
TRWA MODA NA SPLASH. Polega to na tym, że jakiś delikwent albo delikwentka oblewa się wodą i nominuje do tego swoich znajomych, a ci, bidulki, jeśli nie obleją się wodą, muszą postawić kolację. Kryzys dotyka szołbiz – trzeba żebrać o żarcie, oblewając się wodą. Zaczynam się bać, co będzie dalej, bo stawki spadają… Tej tradycji była wierna niejaka Rafalala, która rzucając blond lokami w studiu Polsatu, oblała wodą dość chamskiego byłego posła, bo ten nazwał ją panią lekkich obyczajów, która bierze 200 zł za godzinę. W sumie państwo siebie warci, bo przemoc słowna, jak i fizyczna jest bez sensu. Ale ja mam inne pytanie. Naprawdę ktoś robi to tylko za 200?
MARZENIA DO SPEŁNIENIA…
EDYTA PAZURA, AMBITNA ŻONA SWEGO MĘŻA, która poczuła się już gwiazdą i zasłynęła dramatyczną rolą w filmie „Weekend”, obwieściła światu, że zakłada firmę eventową.
A także że „interesuję się sprawami społecz no- -politycznymi do tego stopnia, że chciałam pisać na te tematy felietony na swoim profilu na Facebooku”. Ilona Felicjańska, celebrytko- -modelko- -mentorka, reklamująca ostatnio m.in. kremy na zmarszczki i lody dla psów, ogłosiła, że nie pije już trzy lata i że – uwaga! - chciałaby zagrać w filmie u Wojtka Smarzowskiego. Choć ten „Pod Mocnym Aniołem” już nakręcił. Marzenia to piękna rzecz. Ja też mam. Chciałabym, żeby ludzie czasem pomyśleli, zanim coś w imię coraz bardziej przerażającego lansu powiedzą.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.