Nie podzielam opinii, że mamy zamach na demokrację, że demokracja umiera, że trzeba jej bronić. To są reakcje histeryczne – mówi „Wprost” Leszek Miller, lider SLD.
Przestraszył się pan awantury o Trybunał Konstytucyjny?
Ze strony polityków PiS doszło do zachowań naruszających ład
konstytucyjny, chociaż wszystko zaczęło się od manipulacji PO w
poprzednim Sejmie. Uważam jednak, że prezydent Andrzej Duda nie mógł nie
przyjąć ślubowania wybranych w poprzedniej kadencji sędziów, tak samo
jak nie może odmówić zaprzysiężenia ministrów nowego rządu, nawet jeżeli
mu się bardzo nie podobają.
Ale prezydent uznał, że sędziowie zostali wybrani niezgodnie z prawem.
Jego odczucia nie mają żadnego znaczenia. To, że prezydent Duda nie
odebrał ślubowania, jest ewidentnym naruszeniem prawa. Widać, jak to
kontrastuje z szybkim zaprzysiężeniem sędziów wybranych przez PiS.
Intencja polityczna głowy państwa jest czytelna. W kontekście
funkcjonowania prezydenta takie zachowanie jest nieodpowiedzialne.
Pozostałe strony tej awantury są bez winy?
Trybunał nie jest bez winy w tej sprawie, a jego prezes najbardziej.
Zachowania sędziów Trybunału Konstytucyjnego nie po raz pierwszy
pozostawiają wiele do życzenia. Prezes Andrzej Rzepliński nigdy nie
ukrywał swoich związków z PO. A po wyborach samorządowych wszedł w rolę
komentatora politycznego. Zamiast zachować się tak, jak na szefa
Trybunału przystało, stał się politykiem.
Co z tego wynika dla nas wszystkich?
To, że mamy postępujący regres standardów demokratycznych. Nie podzielam
opinii, że mamy zamach na demokrację, że demokracja umiera, że trzeba
jej bronić. To są wszystko reakcje histeryczne. Ale erozja zasad i
praktyki demokratycznej jest faktem. Gdy zostawałem ministrem pracy w
1993 r., byłem przesłuchiwany przez odpowiednią komisję sejmową, która
wydawała opinię na mój temat. Takie zasady dotyczyły wszystkich
kandydatów. Dopiero po tym prezydent wręczał ministrom nominacje.
Dziś nikt nie pamięta o tym obyczaju.
No właśnie. Gdy objęliśmy władzę w 2001 r., przyjęliśmy zasadę, że szef
sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych może być tylko z opozycji.
Funkcję tę pełnili na zmianę: Zbigniew Wasserman i Konstanty Miodowicz.
Jako premier raz na dwa tygodnie chodziłem do Sejmu i odpowiadałem na
pytania posłów. Przez kolejne lata każda ekipa rządząca uszczuplała te
zasady. Coraz bardziej ograniczano prawa obywateli i prawa opozycji w
Sejmie. A to, co się działo w poprzedniej kadencji parlamentu, łamało
kardynalną zasadę, że Sejm realizuje funkcję kontrolną wobec rządu. Było
odwrotnie, to rząd kontrolował Sejm.
Mówi pan jak PiS. Zresztą nie tylko w tej sprawie. Skąd to zbliżenie
do partii Jarosława Kaczyńskiego?
To nie są poglądy zbieżne z PiS. W sprawach terroryzmu od lat mówię to
samo. Byłem za to wściekle atakowany. Ale nadal będę powtarzał swoje, bo
po prostu szkoda mi Europy, szkoda mi Unii Europejskiej. Jestem
zatrwożony, gdyż odnoszę wrażenie, że ten wspaniały projekt rozpada się
na naszych oczach z powodu masowego napływu imigrantów i
nieodpowiedzialnych zachowań europejskich liderów. Najbardziej
nieodpowiedzialna jest pani Angela Merkel. Najpierw bez konsultacji
zawiesiła procedury azylowe i ogłosiła, że trzeba przyjmować uchodźców
„bez zbędnych procedur biurokratycznych”, a gdy imigranci odebrali to
jako zachętę przyjazdu do Niemiec i okazało się, że skala tego zjawiska
jest ogromna, próbuje usunąć tych ludzi do innych krajów Unii za pomocą
rozdzielnika. UE nie jest własnością pani Merkel ani niczyją inną.
Tymczasem kanclerz Niemiec podjęła samodzielną decyzję o straszliwych
dla Wspólnoty skutkach.
Ale przecież jakoś trzeba rozwiązać problem imigrantów.
Nie ma solidarności bez dobrowolności. Zmuszanie krajów członkowskich do
przyjmowania imigrantów jest błędem. Cała energia powinna być skierowana
na poprawę sytuacji w Syrii i w innych krajach, z których pochodzą
uchodźcy. Inaczej ten problem nie zostanie rozwiązany.
Takie jest też zdanie szefa MSZ. Czy rząd PiS będzie lepszy niż rząd
PO?
Tego nie wiem. Zobaczymy, jak PiS będzie się poruszał na arenie
międzynarodowej. Z całą pewnością Polska poprawi swoje stosunki z Grupą
Wyszehradzką, bo w sprawach imigrantów mówi dziś jednym głosem z innymi
członkami tej grupy. To jest ważne, bo Grupa Wyszehradzka jest silnym
miejscem oddziaływania. Ale np. usunięcie flag europejskich z
konferencji prasowych szefowej rządu nie podoba mi się. Uważam to za
zachowanie bezrozumne. Domyślam się, że miał to być sygnał dla
najtwardszego antyeuropejskiego elektoratu PiS, ale inni też go
dostrzegli.
Ze strony polityków PiS doszło do zachowań naruszających ład
konstytucyjny, chociaż wszystko zaczęło się od manipulacji PO w
poprzednim Sejmie. Uważam jednak, że prezydent Andrzej Duda nie mógł nie
przyjąć ślubowania wybranych w poprzedniej kadencji sędziów, tak samo
jak nie może odmówić zaprzysiężenia ministrów nowego rządu, nawet jeżeli
mu się bardzo nie podobają.
Ale prezydent uznał, że sędziowie zostali wybrani niezgodnie z prawem.
Jego odczucia nie mają żadnego znaczenia. To, że prezydent Duda nie
odebrał ślubowania, jest ewidentnym naruszeniem prawa. Widać, jak to
kontrastuje z szybkim zaprzysiężeniem sędziów wybranych przez PiS.
Intencja polityczna głowy państwa jest czytelna. W kontekście
funkcjonowania prezydenta takie zachowanie jest nieodpowiedzialne.
Pozostałe strony tej awantury są bez winy?
Trybunał nie jest bez winy w tej sprawie, a jego prezes najbardziej.
Zachowania sędziów Trybunału Konstytucyjnego nie po raz pierwszy
pozostawiają wiele do życzenia. Prezes Andrzej Rzepliński nigdy nie
ukrywał swoich związków z PO. A po wyborach samorządowych wszedł w rolę
komentatora politycznego. Zamiast zachować się tak, jak na szefa
Trybunału przystało, stał się politykiem.
Co z tego wynika dla nas wszystkich?
To, że mamy postępujący regres standardów demokratycznych. Nie podzielam
opinii, że mamy zamach na demokrację, że demokracja umiera, że trzeba
jej bronić. To są wszystko reakcje histeryczne. Ale erozja zasad i
praktyki demokratycznej jest faktem. Gdy zostawałem ministrem pracy w
1993 r., byłem przesłuchiwany przez odpowiednią komisję sejmową, która
wydawała opinię na mój temat. Takie zasady dotyczyły wszystkich
kandydatów. Dopiero po tym prezydent wręczał ministrom nominacje.
Dziś nikt nie pamięta o tym obyczaju.
No właśnie. Gdy objęliśmy władzę w 2001 r., przyjęliśmy zasadę, że szef
sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych może być tylko z opozycji.
Funkcję tę pełnili na zmianę: Zbigniew Wasserman i Konstanty Miodowicz.
Jako premier raz na dwa tygodnie chodziłem do Sejmu i odpowiadałem na
pytania posłów. Przez kolejne lata każda ekipa rządząca uszczuplała te
zasady. Coraz bardziej ograniczano prawa obywateli i prawa opozycji w
Sejmie. A to, co się działo w poprzedniej kadencji parlamentu, łamało
kardynalną zasadę, że Sejm realizuje funkcję kontrolną wobec rządu. Było
odwrotnie, to rząd kontrolował Sejm.
Mówi pan jak PiS. Zresztą nie tylko w tej sprawie. Skąd to zbliżenie
do partii Jarosława Kaczyńskiego?
To nie są poglądy zbieżne z PiS. W sprawach terroryzmu od lat mówię to
samo. Byłem za to wściekle atakowany. Ale nadal będę powtarzał swoje, bo
po prostu szkoda mi Europy, szkoda mi Unii Europejskiej. Jestem
zatrwożony, gdyż odnoszę wrażenie, że ten wspaniały projekt rozpada się
na naszych oczach z powodu masowego napływu imigrantów i
nieodpowiedzialnych zachowań europejskich liderów. Najbardziej
nieodpowiedzialna jest pani Angela Merkel. Najpierw bez konsultacji
zawiesiła procedury azylowe i ogłosiła, że trzeba przyjmować uchodźców
„bez zbędnych procedur biurokratycznych”, a gdy imigranci odebrali to
jako zachętę przyjazdu do Niemiec i okazało się, że skala tego zjawiska
jest ogromna, próbuje usunąć tych ludzi do innych krajów Unii za pomocą
rozdzielnika. UE nie jest własnością pani Merkel ani niczyją inną.
Tymczasem kanclerz Niemiec podjęła samodzielną decyzję o straszliwych
dla Wspólnoty skutkach.
Ale przecież jakoś trzeba rozwiązać problem imigrantów.
Nie ma solidarności bez dobrowolności. Zmuszanie krajów członkowskich do
przyjmowania imigrantów jest błędem. Cała energia powinna być skierowana
na poprawę sytuacji w Syrii i w innych krajach, z których pochodzą
uchodźcy. Inaczej ten problem nie zostanie rozwiązany.
Takie jest też zdanie szefa MSZ. Czy rząd PiS będzie lepszy niż rząd
PO?
Tego nie wiem. Zobaczymy, jak PiS będzie się poruszał na arenie
międzynarodowej. Z całą pewnością Polska poprawi swoje stosunki z Grupą
Wyszehradzką, bo w sprawach imigrantów mówi dziś jednym głosem z innymi
członkami tej grupy. To jest ważne, bo Grupa Wyszehradzka jest silnym
miejscem oddziaływania. Ale np. usunięcie flag europejskich z
konferencji prasowych szefowej rządu nie podoba mi się. Uważam to za
zachowanie bezrozumne. Domyślam się, że miał to być sygnał dla
najtwardszego antyeuropejskiego elektoratu PiS, ale inni też go
dostrzegli.
Więcej możesz przeczytać w 50/2015 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.