Były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair przeprosił niedawno za błędy
popełnione w Iraku w czasie inwazji w 2003 r. Konkretnie: za błędy
wywiadu, który przekonywał o istniejących w tym kraju składach broni
nuklearnej, gdy w istocie już ich tam nie było. Blair kajał się także za
nieprzewidzenie wszystkich skutków zniszczenia reżimu Saddama Husajna,
choć nie samego obalenia dyktatora. Przeprosiny, oczywiście, niczego już
nie zmienią, niemniej ilu jeszcze polityków ma dziś świadomość
popełnionych w tej sprawie błędów? Ilu z nich ma poczucie winy wobec
milionów ludzi cierpiących z powodu wojny? Dzisiaj cały świat odczuwa
skutki błędnych decyzji polityków sprzed 12 lat. Być może jedyną osobą,
która miała przeczucie konsekwencji tej wojny dla ludzkości, był Jan
Paweł II. Co roku, zgodnie z tradycją wprowadzoną przez Pawła VI,
ogłaszał orędzia na Światowy Dzień Pokoju, nauczał, jak budować pokój
społeczny i międzynarodowy, jakie są jego warunki. Wielokrotnie w czasie
pontyfikatu angażował się w zażegnanie lokalnych konfliktów i wojen. Ale
nigdy wcześniej i nigdy później – to jest opinia wielu obserwatorów –
nie zaangażował się tak mocno w próbę niedopuszczenia do inwazji na
Irak. Apelował, wzywał i prosił o to polityków obu stron. „Wojna jest
zawsze porażką ludzkości” – mówił.
Tłumaczył, że „do budowy sprawiedliwego i solidarnego społeczeństwa”
prowadzi tylko pokój. Dlatego atak na Irak będzie zbrodnią przeciw
pokojowi. Dwa miesiące przed inwazją na Irak Jan Paweł II mówił, że
„politycy powinni powiedzieć ?nie!? wojnie i ?nie!? egoizmowi, ażeby
całe narody, a nawet cała ludzkość, nie pogrążyły się w otchłani wojny”.
Papież wysłał nawet osobistych przedstawicieli do stron konfliktu.
Wręczyli oni orędzia pokoju prezydentom Saddamowi Husajnowi i George’owi
W. Bushowi. „Papież – mówił ówczesny sekretarz stanu kard. Angelo Sodano
– wezwał przywódców obu państw, aby rozważyli (...) możliwość zażegnania
konfliktu i ocalenia najwyższego dobra, jakim jest pokój oparty na
sprawiedliwości i prawie międzynarodowym”. Bezskutecznie. Na wieść o
wojnie papież powtórzył, że stanowi ona porażkę ludzkości. Mówił, że
toczona w Iraku „wojna zagraża losom ludzkości”. Czy te słowa papieża
wynikały wyłącznie z doświadczenia drugiej wojny światowej oraz z
przekonania, że wojna nie rozwiązuje problemów, ale je wzmaga? A może
był to głos kogoś, kto widzi więcej i dalej? Głos mistyka i proroka.
popełnione w Iraku w czasie inwazji w 2003 r. Konkretnie: za błędy
wywiadu, który przekonywał o istniejących w tym kraju składach broni
nuklearnej, gdy w istocie już ich tam nie było. Blair kajał się także za
nieprzewidzenie wszystkich skutków zniszczenia reżimu Saddama Husajna,
choć nie samego obalenia dyktatora. Przeprosiny, oczywiście, niczego już
nie zmienią, niemniej ilu jeszcze polityków ma dziś świadomość
popełnionych w tej sprawie błędów? Ilu z nich ma poczucie winy wobec
milionów ludzi cierpiących z powodu wojny? Dzisiaj cały świat odczuwa
skutki błędnych decyzji polityków sprzed 12 lat. Być może jedyną osobą,
która miała przeczucie konsekwencji tej wojny dla ludzkości, był Jan
Paweł II. Co roku, zgodnie z tradycją wprowadzoną przez Pawła VI,
ogłaszał orędzia na Światowy Dzień Pokoju, nauczał, jak budować pokój
społeczny i międzynarodowy, jakie są jego warunki. Wielokrotnie w czasie
pontyfikatu angażował się w zażegnanie lokalnych konfliktów i wojen. Ale
nigdy wcześniej i nigdy później – to jest opinia wielu obserwatorów –
nie zaangażował się tak mocno w próbę niedopuszczenia do inwazji na
Irak. Apelował, wzywał i prosił o to polityków obu stron. „Wojna jest
zawsze porażką ludzkości” – mówił.
Tłumaczył, że „do budowy sprawiedliwego i solidarnego społeczeństwa”
prowadzi tylko pokój. Dlatego atak na Irak będzie zbrodnią przeciw
pokojowi. Dwa miesiące przed inwazją na Irak Jan Paweł II mówił, że
„politycy powinni powiedzieć ?nie!? wojnie i ?nie!? egoizmowi, ażeby
całe narody, a nawet cała ludzkość, nie pogrążyły się w otchłani wojny”.
Papież wysłał nawet osobistych przedstawicieli do stron konfliktu.
Wręczyli oni orędzia pokoju prezydentom Saddamowi Husajnowi i George’owi
W. Bushowi. „Papież – mówił ówczesny sekretarz stanu kard. Angelo Sodano
– wezwał przywódców obu państw, aby rozważyli (...) możliwość zażegnania
konfliktu i ocalenia najwyższego dobra, jakim jest pokój oparty na
sprawiedliwości i prawie międzynarodowym”. Bezskutecznie. Na wieść o
wojnie papież powtórzył, że stanowi ona porażkę ludzkości. Mówił, że
toczona w Iraku „wojna zagraża losom ludzkości”. Czy te słowa papieża
wynikały wyłącznie z doświadczenia drugiej wojny światowej oraz z
przekonania, że wojna nie rozwiązuje problemów, ale je wzmaga? A może
był to głos kogoś, kto widzi więcej i dalej? Głos mistyka i proroka.
Więcej możesz przeczytać w 50/2015 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.