Poziom zbiurokratyzowania naszej gospodarki jest niewiarygodny.
Wie o tym każdy przedsiębiorca, który na co dzień musi się z tym zmagać.
Są to dziesiątki tysięcy głupot – nikomu do niczego niepotrzebne, ani
społeczeństwu, ani nawet administracji. Jaką korzyść ktoś odnosi z tego,
że odesłano mi wniosek o rejestrację spółki, bo napisałem w nim
„Warszawy”, a nie „Miasta Stołecznego Warszawy”? A to według światłego i
postępowego referendarza, wykształconego według systemu bolońskiego na
europeistyce i prawie, powód do korekty.
To nie żart. Przedłużyło to proces rejestracji spółki o miesiąc. Przez
miesiąc kilka osób nie miało pracy, nie zapłaciło podatków i składek.
Może to niedużo – raptem kilka tysięcy złotych. Ale jeżeli pomnożyć to
przez setki tysięcy takich wybryków – tracimy miliardy. Sami, przez
nikogo nienaciskani nawet, wiążemy sobie ręce „pętami z papieru
kancelaryjnego” (Kafka), ograniczając szanse konkurencyjne z innymi
krajami Europy, które są wolne od tego typu debilizmów. Po różnych
przygodach z KRS sądziłem, że ta instytucja niczym mnie już nie
zaskoczy. Byłem w błędzie. Jakiś kolejny wykształcony w systemie
bolońskim na zootechnice i prawie referendarz odmówił dokonania zmian w
statucie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, ponieważ ZPP nie ma w
statucie, że przedmiotem jego przeważającej działalności jest
„działalność organizacji pracodawców”. A przy okazji groźne pouczenie,
że jesteśmy zobowiązani do działania zgodnie ze statutem, a w statucie
nie ma, że naszą główną działalnością jest „działalność organizacji
pracodawców”. Rozumieją państwo coś z tego? Nie? Ja też. Logiczne wydaje
się, że jeśli ktoś zakłada związek pracodawców, to samo z siebie wynika,
że przedmiotem jego działania jest „działalność organizacji
pracodawców”!!! Tydzień piliśmy z kolegami, żeby pojąć i zrozumieć
głębię wywodów referendarza, i niestety nie udało nam się to do dzisiaj.
I chyba nie uda się już nigdy.
Tęsknię do Ameryki. Tam założenie spółki to wypełnienie jednej kartki
papieru, włożenie jej do koperty i wysłanie do sekretarza stanu. Tak
przynajmniej było 15 lat temu – teraz pewnie robi się to przez internet.
15 lat temu po kilku dniach otrzymywało się tzw. Tax ID (numer
podatkowy), ale działać można było od ręki. Na owym formularzu wpisywało
się: nazwę firmy, kto ma ile udziałów, nazwiska prezesa, sekretarza i
skarbnika (to osoby odpowiedzialne za zobowiązania prawne i podatkowe),
adres, na który można wysyłać korespondencję, i główną działalność. Plus
poważne oświadczenie – że wszystko, co się napisało, to prawda. I to
jest rządowi potrzebne. Nic więcej. W Polsce też trzeba do tego
doprowadzić, żeby KRS zajął się rejestracją spółek, a nie filozofowaniem.
Najgorzej jednak u nas mają chyba fundacje. Nie wiem, co mnie podkusiło,
że z kolegami ją założyliśmy. Fundację non profit, po bożemu, której
celem nie jest utrzymywanie prezesa, tylko zbawianie Polski według tego,
w co wierzymy. Nie dość, że musimy płacić podatki jak zwykła spółka
kapitałowa, to wypełniać też jakieś tony najdziwniejszych sprawozdań i
raportów. Obłęd – nie zakładajcie fundacji, jeśli nie chcecie utonąć w
papierach! Rozsądek w tym wszystkim zachowuje nasza księgowa. – Chłopcy
– mówi z pobłażaniem, z jakim nauczyciele tłumaczą coś mniej
rozgarniętym uczniom. – Po co wam ta gimnastyka, raporty do raportów,
sprawozdania do sprawozdań??? Po co? Załóżcie partię polityczną! Tam nie
ma ani żadnych sprawozdań, ani żadnych podatków, tam nie ma niczego.
Dzisiaj po zobaczeniu jakiejś niewiarygodnej sterty papierów do
podpisania – przekonałem się. Założymy kanapową partię polityczną i w
tej formie prawnej będziemy robić to samo, co robimy do tej pory! A
skądinąd to miłe, że politycy jednak wierzą w idee, które od lat
głosimy. Dowodem jest to, że sobie właśnie je zaaplikowali w praktyce!
Szkoda tylko, że reszcie obywateli nie.
Są to dziesiątki tysięcy głupot – nikomu do niczego niepotrzebne, ani
społeczeństwu, ani nawet administracji. Jaką korzyść ktoś odnosi z tego,
że odesłano mi wniosek o rejestrację spółki, bo napisałem w nim
„Warszawy”, a nie „Miasta Stołecznego Warszawy”? A to według światłego i
postępowego referendarza, wykształconego według systemu bolońskiego na
europeistyce i prawie, powód do korekty.
To nie żart. Przedłużyło to proces rejestracji spółki o miesiąc. Przez
miesiąc kilka osób nie miało pracy, nie zapłaciło podatków i składek.
Może to niedużo – raptem kilka tysięcy złotych. Ale jeżeli pomnożyć to
przez setki tysięcy takich wybryków – tracimy miliardy. Sami, przez
nikogo nienaciskani nawet, wiążemy sobie ręce „pętami z papieru
kancelaryjnego” (Kafka), ograniczając szanse konkurencyjne z innymi
krajami Europy, które są wolne od tego typu debilizmów. Po różnych
przygodach z KRS sądziłem, że ta instytucja niczym mnie już nie
zaskoczy. Byłem w błędzie. Jakiś kolejny wykształcony w systemie
bolońskim na zootechnice i prawie referendarz odmówił dokonania zmian w
statucie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, ponieważ ZPP nie ma w
statucie, że przedmiotem jego przeważającej działalności jest
„działalność organizacji pracodawców”. A przy okazji groźne pouczenie,
że jesteśmy zobowiązani do działania zgodnie ze statutem, a w statucie
nie ma, że naszą główną działalnością jest „działalność organizacji
pracodawców”. Rozumieją państwo coś z tego? Nie? Ja też. Logiczne wydaje
się, że jeśli ktoś zakłada związek pracodawców, to samo z siebie wynika,
że przedmiotem jego działania jest „działalność organizacji
pracodawców”!!! Tydzień piliśmy z kolegami, żeby pojąć i zrozumieć
głębię wywodów referendarza, i niestety nie udało nam się to do dzisiaj.
I chyba nie uda się już nigdy.
Tęsknię do Ameryki. Tam założenie spółki to wypełnienie jednej kartki
papieru, włożenie jej do koperty i wysłanie do sekretarza stanu. Tak
przynajmniej było 15 lat temu – teraz pewnie robi się to przez internet.
15 lat temu po kilku dniach otrzymywało się tzw. Tax ID (numer
podatkowy), ale działać można było od ręki. Na owym formularzu wpisywało
się: nazwę firmy, kto ma ile udziałów, nazwiska prezesa, sekretarza i
skarbnika (to osoby odpowiedzialne za zobowiązania prawne i podatkowe),
adres, na który można wysyłać korespondencję, i główną działalność. Plus
poważne oświadczenie – że wszystko, co się napisało, to prawda. I to
jest rządowi potrzebne. Nic więcej. W Polsce też trzeba do tego
doprowadzić, żeby KRS zajął się rejestracją spółek, a nie filozofowaniem.
Najgorzej jednak u nas mają chyba fundacje. Nie wiem, co mnie podkusiło,
że z kolegami ją założyliśmy. Fundację non profit, po bożemu, której
celem nie jest utrzymywanie prezesa, tylko zbawianie Polski według tego,
w co wierzymy. Nie dość, że musimy płacić podatki jak zwykła spółka
kapitałowa, to wypełniać też jakieś tony najdziwniejszych sprawozdań i
raportów. Obłęd – nie zakładajcie fundacji, jeśli nie chcecie utonąć w
papierach! Rozsądek w tym wszystkim zachowuje nasza księgowa. – Chłopcy
– mówi z pobłażaniem, z jakim nauczyciele tłumaczą coś mniej
rozgarniętym uczniom. – Po co wam ta gimnastyka, raporty do raportów,
sprawozdania do sprawozdań??? Po co? Załóżcie partię polityczną! Tam nie
ma ani żadnych sprawozdań, ani żadnych podatków, tam nie ma niczego.
Dzisiaj po zobaczeniu jakiejś niewiarygodnej sterty papierów do
podpisania – przekonałem się. Założymy kanapową partię polityczną i w
tej formie prawnej będziemy robić to samo, co robimy do tej pory! A
skądinąd to miłe, że politycy jednak wierzą w idee, które od lat
głosimy. Dowodem jest to, że sobie właśnie je zaaplikowali w praktyce!
Szkoda tylko, że reszcie obywateli nie.
Więcej możesz przeczytać w 50/2015 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.