Polska polityka zanurzyła się w odmętach wewnętrznych zmagań albo skupia się na walce o pozycje Polski w Europie, czy szerzej na Zachodzie. Nie tak dawne, całkiem powszechne zainteresowanie sytuacją u naszych sąsiadów na Wschodzie, znikło jak śnieg w czasie odwilży. Nawet zaniepokojenie sytuacją na Ukrainie i wojną w Donbasie, oburzenie rosyjską agresją – jakoś spowszedniało. W szerokich kręgach polskiej opinii publicznej pozostała tylko tradycyjna i niemal podświadoma, przepajająca znaczną część polskiej tradycji historycznej i politycznej, nieufność i niechęć do Rosji. Rosji jak zawsze dyktatorskiej, imperialnej i autokratycznej.
Jak to w polskiej polityce w ostatnich latach bywa, wrogość i rywalizacja wewnętrzna stroi się często w szatki ważnych racji w polityce zagranicznej. A o tym, jak bardzo jest to fałszywe, świadczą zadziwiająco szybkie i nieoczekiwane zmiany miejsc. Jeszcze do niedawna PiS zarzucano patologiczną „rusofobię” i to że „wymachiwanie szabelką” nie dość, iż zrazi do nas spokojną Europę pragnącą robić interesy z Moskwą, to jeszcze nieledwie sprowadzi wojnę z Rosją. Polacy, naród choć niepokorny, to straszliwie przez wojny doświadczony, całkiem łatwo się biorą na taki rodzaj propagandy. Krytyka postawy PiS szła też i z prawej strony. Mamy bowiem czas reanimacji kierunków myślenia zwanych realistycznymi, a polegających głównie na oderwanym od racjonalnych analiz pesymizmie przewidywań, krytyce aktywności i de facto, jak się przyjrzeć bardziej wnikliwie, postulacie nicnierobienia w obszarze polityki międzynarodowej.
W przypadku krytyki z prawej strony bardzo tu dopomagała nigdy niezabliźniona rana polsko-ukraińskiego konfliktu z czasów II wojny światowej i bratobójczych, nierozliczonych zbrodni dokonanych w ramach czystek etnicznych na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Jak możemy w czymkolwiek wspierać Ukraińców, głosił ten sposób myślenia, gdy pomiędzy nami leży taka historyczna przepaść. Zresztą i Białorusini, i Litwini też podejrzani. W tym kanonie myślenia, na wschód od polskiej granicy na Bugu mieszkają tylko „nasi rodacy z Kresów” i niewiele kto więcej. Może czasem źli banderowcy. Ten sposób myślenia podkreśla patriotyzm, zapominając, że dla dobra własnych rodaków i ojczyzny trzeba jeszcze prowadzić politykę, a nie tylko powtarzać podniosłe frazesy.
Jednak na razie fakty społeczne są takie, że wahadło sąsiedzkiej solidarności, do której Polacy są tak skłonni, znów odchyliło się w stronę nieufności i nad Wisłą zaczęto się martwić tym, czy aby zainteresowanie sąsiadami na Wschodzie „nam nie zaszkodzi”. Powstają, co prawda jeszcze nie do końca skrystalizowane, a często też krytykowane za „utopijność”, koncepcje współpracy w rejonie Europy Środkowej, ale nie widać by odpowiadały one jasno na pytanie: co mamy robić i do czego dążyć na Białorusi i na Ukrainie. Tymczasem niedawni rządzący, dziś w szatach opozycji i jej sympatyków, zaczęli się gwałtownie radykalizować w kierunku antyrosyjskim. Nikt by nie pomyślał, że jeszcze niedawno główną myślą polityki wschodniej było nie denerwować przesadnie Rosji. Nikt by nie pomyślał, że to ta sama siła polityczna, która sześć lat temu próbowała dogadywać się z Moskwą, pełna nadziei, że uda się jej w ten sposób wymanewrować znienawidzonego prezydenta Kaczyńskiego. No i drżąca, aby tylko, przypadkiem, nie dostać na europejskich salonach łatki „rusofoba”... Wygląda na to, że zapowiada się nam kolejna odsłona polityki wewnętrznej w zagranicznym kostiumie.
Tymczasem bez aktywnej polityki wschodniej, bez wielopłaszczyznowych i przemyślanych relacji z sąsiadami Polska staje się niezamożnym krajem, średniej wielkości, położonym na peryferiach Unii Europejskiej. Co więcej, zmuszonym nieustannie bronić swojej pozycji w Unii właśnie z racji swojej peryferyjności.
Tylko wyciągnięcie z faktu, jakim jest geostrategiczne położenie Polski, logicznych wniosków, pozwala naszemu krajowi budować taką pozycję w Europie, na jaką zasługuje. Tylko wówczas bowiem Polska przestaje być „na peryferiach”, a widać iż w swoim regionie jest położona w samym środku. �
* Dziennikarka, pomysłodawczyni i dyrektorka telewizji Biełsat
Dla dobra rodaków i ojczyzny trzeba prowadzić politykę, a nie tylko powtarzać podniosłe frazesy
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.