W telewizyjnym wywiadzie po powrocie z Brukseli premier Beata Szydło powiedziała, że rząd zamierza się wywiązać ze zobowiązań złożonych przez poprzedników w sprawie uchodźców. Dodała jednak, że przyjmowani będą głównie chrześcijanie. Ta deklaracja – choć nie odbiła się szerszym echem w mediach – ma szczególne znaczenie. Nie tylko zresztą dla Polski.
Chrześcijanie są dziś najbardziej prześladowaną grupą religijną na świecie. W Iraku od czasu amerykańskiej interwencji liczba wyznawców Jezusa zmalała o dwie trzecie. Chrześcijanie stali się ofiarami ataków islamskich fundamentalistów, ponieważ byli postrzegani jako sprzymierzeńcy krzyżowców, bo tak nazywano NATO. Nie ma większego znaczenia, że iraccy chrześcijanie byli tak samo przeciwni interwencji i okupacji jak muzułmańska większość. Wyznawanie tej samej religii co najeźdźcy wywołało niekończącą się serię ataków.
W Syrii chrześcijanie stali się celem terrorystów z Państwa Islamskiego, ponieważ jako mniejszość cieszyli się szczególnymi względami prezydenta Baszszara al-Asada. Dla fundamentalistów stanowili szczególne zagrożenie także jako elita intelektualna i gospodarcza. W dużej mierze ataki na nich były powodowane chęcią zagarnięcia ich majątku, a religia stanowiła tylko pretekst. Chrześcijanie są prześladowani i mordowani także w dość spokojnych Egipcie czy Tunezji. Poza aktami przemocy są oni tam zmuszani do przechodzenia na islam.
Dla Europejczyków umieranie za wiarę wydaje się dziś tak odległe jak niemiecka i sowiecka okupacja. Wolni od prześladowań nie potrafimy sobie wyobrazić, że dla chrześcijan z Orientu pójście na niedzielną mszę jest prawdziwym aktem odwagi. Realnym narażeniem się na śmierć w zamachu lub porwanie.
Jeśli więc jest dziś jakaś grupa na świecie, która najbardziej zasługuje na pomoc, to są to właśnie najzacieklej prześladowani ludzie na świecie, czyli chrześcijanie. Oczywiście najlepszym wyjściem byłoby zapewnienie im powrotu do swoich domów i umożliwienie układania sobie życia na nowo. Wyznawcy Chrystusa zakładali tam kościoły w czasie, gdy w Europie modlono się w świętych gajach. Jednak w czasie radykalizującego się islamu nawet najbardziej optymistycznie patrzący na Bliski Wschód i Afrykę Północną biskupi mówią otwarcie o końcu chrześcijaństwa w tym regionie.
Przyjmując ich do siebie, nie tylko więc ratujemy ludzi prześladowanych z powodów religijnych, ale też jesteśmy w stanie uratować kawałek ginącego na naszych oczach świata. Polacy doskonale wiedzą, co to znaczy, bo ponad 70 lat temu inni barbarzyńcy zniszczyli światy, które w dużej mierze ukształtowały naszą historię. Niemcy zmietli z powierzchni ziemi Żydów wraz z ich wspaniałą kulturą, Sowieci planowo wymordowali ziemiaństwo będące przez lata ostoją wartości i polskości.
Chrześcijanie z Orientu nie będą kwestionować naszej kultury, nie będą wprowadzać prawa szariatu, nie będą nikogo nawracać. Ich pojawienie się w Polsce i Europie może raczej przypomnieć nam o prawdziwych wartościach, jakie niesie nasza wiara. O tym, co znaczy poświęcenie, odwaga i wreszcie udręczenie z powodu braku tolerancji. O tym, że trzeba dbać o wolność wyznawania wiary, bo nie jest dana raz na zawsze. Ci ludzie są także żywym świadectwem tego, do czego prowadzi fanatyzm. �
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.