Nowe badania mumii odsłaniają tajemnice starożytnego Egiptu Ramzes II Wielki zasłynął jako wojownik i dowódca, który poprowadził wojska egipskie niemal do granic dzisiejszych Turcji i Iraku. Z Hetytami stoczył pod Kadesz jedną z największych bitew starożytnego świata. Pozostaje pytanie, jak mógł tego dokonać, skoro już przed ukończeniem 50. roku życia cierpiał na powodujący niesprawność patologiczny przerost kręgów i niektórych kości dłoni i stóp - co sugerują badania mumii egipskiego władcy przeprowadzone przez francuskich i kanadyjskich radiologów.
Choroba, na którą cierpiał faraon, powoduje bóle w okolicach kręgosłupa, zwłaszcza przy wykonywaniu gwałtownych ruchów, skłonów i skrętów. Czy zatem reliefy na ścianach świątyń wybudowanych przez Ramzesa II, przedstawiające władcę na rydwanie z łukiem w ręku, miażdżącego stojących na jego drodze wrogów, to tylko królewska propaganda? Tak podejrzewają uczeni w artykule opublikowanym w czasopiśmie "Canadian Association of Radiologists Journal".
Ramzes II żył prawie 92 lata, panował ponad 67 lat. Miał ponad 160 dzieci, ale większość jego synów zmarła przed nim. Turyści odwiedzający Egipt niemal na każdym kroku natykają się na ruiny budowli wzniesionych dla upamiętnienia tego władcy (poświecono mu m.in. słynną świątynię w Abu Simbel). Równie burzliwa jest historia zmumifikowanych zwłok faraona. Mumia Ramzesa II, odkryta w 1881 r. w Deir el Bahari, niedługo potem została rozwinięta z bandaży i przechowywana w gablocie kairskiego muzeum. Nie podjęto jednak żadnej próby zabezpieczenia jej przed zgubnym działaniem wilgoci, bakterii i grzybów. W latach 70. XX wieku kustosze zaalarmowali, że jeśli nie będą przeprowadzone prace konserwatorskie, zwłoki Ramzesa II zostaną pożarte przez bakterie i roztocza. Mumię przetransportowano do Paryża, gdzie prace nad jej konserwacją trwały siedem miesięcy (przy okazji sporządzono pełną dokumentację fotograficzną oraz wykonano pierwsze zdjęcia radiologiczne mumii). Faraon wrócił do Kairu, gdzie dziś jego ciało jest wystawione w hermetycznej i sterylnej gablocie.
Leki ze zwok
Nie wiadomo, kiedy w Europie zaczęto się interesować mumiami. W średniowieczu używano sproszkowanych mumii jako silnie działającego lekarstwa, m.in. do tamowania krwotoków. Kiedy po podboju przez Napoleona w 1798 r. Egipt stał się celem pielgrzymek europejskich turystów, wręcz nie wypadało wrócić do domu bez mumii na pamiątkę.
Pierwszej naukowej autopsji mumii dokonano w 1908 r. na uniwersytecie w Manchesterze. Margaret Murray, kurator kolekcji egipskiej miejscowego muzeum, z pomocą patologów i chemików rozwinęła mumie dwóch braci z początku II tysiąclecia p.n.e. Dopiero w 1975 r. w sali operacyjnej szkoły medycznej w Manchesterze rozpoczęła się autopsja kolejnej mumii, tym razem przy użyciu badań rentgenowskich. Analiza kości i bandaży metodą radiowęglową C14 pozwoliły stwierdzić, że ciało należało do dziewczynki i jest około 1400 lat starsze niż płótno, w które je owinięto! Okazało się, że mumia została ponownie owinięta około 380 r. n.e. Jej stan był już wówczas tak zły, że kapłani nie potrafili określić płci dziecka. Badacze odkryli w jamie brzusznej zwapnione szczątki nitkowca podskórnego (Dracunculus medinensis), który powoduje rozległe rany na nogach. Być może była to przyczyna amputacji nóg dziewczynki. Dziecku dorobiono jednak sztuczne stopy, na które włożono zdobione pantofle i zawinięto je razem z ciałem.
Na początku lat 90. do badania mumii zaczęto wykorzystywać tomografię komputerową. W British Museum w Londynie otwarto niedawno wystawę poświęconą mumii Nesperennuba. Po prześwietleniu promieniami rentgenowskimi podzielono ją w pamięci komputera na 1500 wirtualnych "plasterków". Na tej podstawie odtworzono obraz poszczególnych części ciała zmarłego i jego wygląd. Na dwunastometrowym ekranie można obejrzeć wszystkie jego narządy wewnętrzne i spojrzeć starożytnemu kapłanowi prosto w twarz. Przy okazji niemal po trzech tysiącach lat wydało się, że do skóry czaszki Nesperennuba przyklejona była miseczka do zbierania żywicy używanej podczas mumifikacji. Prawdopodobnie nieudolni balsamiarze zapomnieli o naczyniu i wysychająca żywica przytwierdziła je do głowy zmarłego na zawsze.
Guz w szczęce
Badania mumii burzą mit o sielskim życiu mieszkańców doliny Nilu. Egipcjan nękały wszelkie możliwe choroby, czego dowiodły badania mumii Asru, kapłanki żyjącej w Tebach około 700 r. p.n.e. Asru była nosicielką pasożyta strongylusa, a w płucach miała torbiel wodnistą powstałą w wyniku infekcji innym pasożytem. Musiała mieć kłopoty z oddychaniem, nękał ją kaszel, ból brzucha i krwotoki. Cierpiała też na zwapnienie żył, artretyzm i raka kości. Mimo to dożyła 60 lat, dość późnego wieku jak na starożytną Egipcjankę. Przyczyną śmierci Dżedmaatesanch, kapłanki, która żyła około 850 r. p.n.e., był guz w szczęce. Dżedmaatesanch nie mogła żuć pokarmów, a narośl powodowała zniekształcenie twarzy i kłopoty z oddychaniem. Kapłanka zmarła, kiedy guz pękł i zainfekował układ krwionośny.
Ramzes II żył prawie 92 lata, panował ponad 67 lat. Miał ponad 160 dzieci, ale większość jego synów zmarła przed nim. Turyści odwiedzający Egipt niemal na każdym kroku natykają się na ruiny budowli wzniesionych dla upamiętnienia tego władcy (poświecono mu m.in. słynną świątynię w Abu Simbel). Równie burzliwa jest historia zmumifikowanych zwłok faraona. Mumia Ramzesa II, odkryta w 1881 r. w Deir el Bahari, niedługo potem została rozwinięta z bandaży i przechowywana w gablocie kairskiego muzeum. Nie podjęto jednak żadnej próby zabezpieczenia jej przed zgubnym działaniem wilgoci, bakterii i grzybów. W latach 70. XX wieku kustosze zaalarmowali, że jeśli nie będą przeprowadzone prace konserwatorskie, zwłoki Ramzesa II zostaną pożarte przez bakterie i roztocza. Mumię przetransportowano do Paryża, gdzie prace nad jej konserwacją trwały siedem miesięcy (przy okazji sporządzono pełną dokumentację fotograficzną oraz wykonano pierwsze zdjęcia radiologiczne mumii). Faraon wrócił do Kairu, gdzie dziś jego ciało jest wystawione w hermetycznej i sterylnej gablocie.
Leki ze zwok
Nie wiadomo, kiedy w Europie zaczęto się interesować mumiami. W średniowieczu używano sproszkowanych mumii jako silnie działającego lekarstwa, m.in. do tamowania krwotoków. Kiedy po podboju przez Napoleona w 1798 r. Egipt stał się celem pielgrzymek europejskich turystów, wręcz nie wypadało wrócić do domu bez mumii na pamiątkę.
Pierwszej naukowej autopsji mumii dokonano w 1908 r. na uniwersytecie w Manchesterze. Margaret Murray, kurator kolekcji egipskiej miejscowego muzeum, z pomocą patologów i chemików rozwinęła mumie dwóch braci z początku II tysiąclecia p.n.e. Dopiero w 1975 r. w sali operacyjnej szkoły medycznej w Manchesterze rozpoczęła się autopsja kolejnej mumii, tym razem przy użyciu badań rentgenowskich. Analiza kości i bandaży metodą radiowęglową C14 pozwoliły stwierdzić, że ciało należało do dziewczynki i jest około 1400 lat starsze niż płótno, w które je owinięto! Okazało się, że mumia została ponownie owinięta około 380 r. n.e. Jej stan był już wówczas tak zły, że kapłani nie potrafili określić płci dziecka. Badacze odkryli w jamie brzusznej zwapnione szczątki nitkowca podskórnego (Dracunculus medinensis), który powoduje rozległe rany na nogach. Być może była to przyczyna amputacji nóg dziewczynki. Dziecku dorobiono jednak sztuczne stopy, na które włożono zdobione pantofle i zawinięto je razem z ciałem.
Na początku lat 90. do badania mumii zaczęto wykorzystywać tomografię komputerową. W British Museum w Londynie otwarto niedawno wystawę poświęconą mumii Nesperennuba. Po prześwietleniu promieniami rentgenowskimi podzielono ją w pamięci komputera na 1500 wirtualnych "plasterków". Na tej podstawie odtworzono obraz poszczególnych części ciała zmarłego i jego wygląd. Na dwunastometrowym ekranie można obejrzeć wszystkie jego narządy wewnętrzne i spojrzeć starożytnemu kapłanowi prosto w twarz. Przy okazji niemal po trzech tysiącach lat wydało się, że do skóry czaszki Nesperennuba przyklejona była miseczka do zbierania żywicy używanej podczas mumifikacji. Prawdopodobnie nieudolni balsamiarze zapomnieli o naczyniu i wysychająca żywica przytwierdziła je do głowy zmarłego na zawsze.
Guz w szczęce
Badania mumii burzą mit o sielskim życiu mieszkańców doliny Nilu. Egipcjan nękały wszelkie możliwe choroby, czego dowiodły badania mumii Asru, kapłanki żyjącej w Tebach około 700 r. p.n.e. Asru była nosicielką pasożyta strongylusa, a w płucach miała torbiel wodnistą powstałą w wyniku infekcji innym pasożytem. Musiała mieć kłopoty z oddychaniem, nękał ją kaszel, ból brzucha i krwotoki. Cierpiała też na zwapnienie żył, artretyzm i raka kości. Mimo to dożyła 60 lat, dość późnego wieku jak na starożytną Egipcjankę. Przyczyną śmierci Dżedmaatesanch, kapłanki, która żyła około 850 r. p.n.e., był guz w szczęce. Dżedmaatesanch nie mogła żuć pokarmów, a narośl powodowała zniekształcenie twarzy i kłopoty z oddychaniem. Kapłanka zmarła, kiedy guz pękł i zainfekował układ krwionośny.
Sposób na nieśmiertelność |
---|
Uczeni amerykańscy potwierdzili eksperymentalnie sposób mumifikacji zwłok w starożytnym Egipcie (zmumifikowali tą techniką ciało człowieka, który zapisał swoje zwłoki na cele naukowe). Badacze pracowali narzędziami odtworzonymi wiernie na wzór egipskich. Natron, pochodząca znad Nilu naturalna substancja mineralna, a także olejki i pachnidła również pochodziły z Egiptu. Zastosowali metodę, którą w starożytności mumifikowano ciała ludzi zamożnych. Zwłoki balsamowano przez 70 dni. Po obmyciu ciała kapłani nacinali bok i wyjmowali organy wewnętrzne z wyjątkiem serca, które - według Egipcjan - było siedliskiem duszy i rozumu. Wypłukane wnętrzności przechowywano w czterech urnach z pokrywami ozdobionymi głowami bóstw opiekuńczych. Mózg, który uważano za organ o znikomym znaczeniu, kapłani wyciągali przez nos narzędziem w kształcie wydłużonego haka. Wypatroszone ciało obkładano od zewnątrz i od środka bryłami natronu. Po 40 dniach wysuszone zwłoki upiększano olejkami, malowano, a pustą jamę brzuszną wypełniano ziołami, trocinami i skrawkami zapisanych papirusów. Ciało owijano lnianymi bandażami nasączonymi żywicą. Podczas eksperymentu amerykańskich uczonych okazało się, że jedynie mózgu nie można wyjąć przez nos bez całkowitego "zmiksowania" go wydłużonym haczykiem, wówczas sam wycieka po odwróceniu zwłok na brzuch. |
Więcej możesz przeczytać w 49/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.