Wśród 600 gości na 60. urodzinach Gerharda Schroedera nie było jego przyrodniego brata Dlaczego Gerhard Schroeder nie lubi się bawić w chowanego? Bo nikt go nie będzie szukał" - tak brzmi jeden z dowcipów o kanclerzu. Niemieccy chadecy już dzielili skórę na niedźwiedziu, tymczasem - według sondaży - Schroeder znów znalazł się na fali. Opozycja nie ma pomysłu na zahamowanie kolejnego come backu kanclerza. W sukurs chadekom może przyjść rodzina Schroedera.
Przez sześć lat rządów Schroeder zyskał wśród wyborców wiele przydomków: "chory na władzę", "kaszmirowy kanclerz" (z powodu sesji zdjęciowej w garniturach Armaniego), "władca obrączek" (ze względu na cztery małżeństwa), "farbowany kanclerz" (w związku z procesem o kolor włosów), "grabarz lewicy", "grabarz państwa socjalnego". Ostatnio kanclerz pojawiał się niemal wyłącznie w roli przekonującego rodaków do reform i wyrzeczeń. Doradcy Schroedera od public relations postanowili nadać mu cieplejszy wizerunek.
Tym razem na sesję zdjęciową została przyprowadzona Holly, suczka państwa Schroederów. Holly wystąpiła w kalendarzu wydanym przez sieć drogerii Rossmann. Reklamuje też kolekcję 44 psich akcesoriów, które wymyśliła Doris Schroeder-Koepf. Podczas gdy Holly w czapce św. Mikołaja wdzięczyła się do obiektywów, kanclerz wystąpił w studiu telewizji ARD, gdzie podzielił się informacjami na tematy rodzinne. Mówił m.in. o szczęściu, jakie wniosła do jego domu przybrana córka Wiktoria. Adopcja trzyletniej Rosjanki wzbudziła w Niemczech spore kontrowersje. Gerhard ma 61 lat, jego żona Doris - 41 lat, a w RFN parom w ich wieku dzieci się nie przyznaje. Kanclerz podkreślił, że skoro ludzie żyją coraz dłużej, władze powinny pomyśleć nad zmianą przepisów. Zaapelował do rodaków: "Ci, którzy mają miejsce w sercach i domach powinni się zastanowić nad adopcją".
Kiedy nowa medialna ofensywa kanclerza zaczęła przynosić efekty, pojawiło się nowe zagrożenie. Jest nim Lothar Vosseler, 57-letni, przyrodni brat Schroedera, który wydał książkę "Kanclerz, niestety mój brat, i ja". "Dwanaście lat spaliśmy w jednym pokoju" - przypomina. "Niestety, dziś dla niego nasza rodzina się nie liczy". Vosseler opowiada, jak podarował starszemu bratu pierwszy garnitur, jak kanclerz wjechał jego samochodem w płot sąsiada. Zapewne mówi prawdę o dawnych więzach, gdyż świadkiem na ślubie Lothara był nie kto inny, tylko Gerhard. Gdy Schroeder wygrał wybory w 1998 r., Vosseler popłakał się ze wzruszenia. Niestety, zażyłość braci zamieniła się we wrogość. "Teraz dzielą nas nie tylko światy, ale całe kontynenty, kanclerz i jego żona nigdy nas nie zaprosili do domu w Hanowerze". "Na jego 60. urodzinach było 600 gości, ale nikogo z naszego rodzeństwa" - skarży się Vosseler. Nie ma on też uznania dla polityki brata: "To beznadziejny akcjonizm". Vosseler, z zawodu instalator grzejników, ostatnie 10 lat przeżył dzięki dorywczym zajęciom i zasiłkom dla bezrobotnych.
Wspomnienia Lothara Vosselera będą mikołajkowym prezentem dla starszego brata, jego wyborców i przeciwników; książka znajdzie się w sprzedaży 6 grudnia. Równolegle niektóre epizody zostaną wydane na "satyrycznych" chusteczkach do nosa. Będzie je można kupić w kioskach po 95 centów za opakowanie. Jakby tego było mało, w styczniu wyjdzie także dźwiękowa wersja książki. Przy pisaniu Vosselerowi pomógł berliński autor Ernest Buck. Wszyscy spodziewają się, że bezrobotny Vosseler będzie nieźle żył z tej publikacji.
Tym razem na sesję zdjęciową została przyprowadzona Holly, suczka państwa Schroederów. Holly wystąpiła w kalendarzu wydanym przez sieć drogerii Rossmann. Reklamuje też kolekcję 44 psich akcesoriów, które wymyśliła Doris Schroeder-Koepf. Podczas gdy Holly w czapce św. Mikołaja wdzięczyła się do obiektywów, kanclerz wystąpił w studiu telewizji ARD, gdzie podzielił się informacjami na tematy rodzinne. Mówił m.in. o szczęściu, jakie wniosła do jego domu przybrana córka Wiktoria. Adopcja trzyletniej Rosjanki wzbudziła w Niemczech spore kontrowersje. Gerhard ma 61 lat, jego żona Doris - 41 lat, a w RFN parom w ich wieku dzieci się nie przyznaje. Kanclerz podkreślił, że skoro ludzie żyją coraz dłużej, władze powinny pomyśleć nad zmianą przepisów. Zaapelował do rodaków: "Ci, którzy mają miejsce w sercach i domach powinni się zastanowić nad adopcją".
Kiedy nowa medialna ofensywa kanclerza zaczęła przynosić efekty, pojawiło się nowe zagrożenie. Jest nim Lothar Vosseler, 57-letni, przyrodni brat Schroedera, który wydał książkę "Kanclerz, niestety mój brat, i ja". "Dwanaście lat spaliśmy w jednym pokoju" - przypomina. "Niestety, dziś dla niego nasza rodzina się nie liczy". Vosseler opowiada, jak podarował starszemu bratu pierwszy garnitur, jak kanclerz wjechał jego samochodem w płot sąsiada. Zapewne mówi prawdę o dawnych więzach, gdyż świadkiem na ślubie Lothara był nie kto inny, tylko Gerhard. Gdy Schroeder wygrał wybory w 1998 r., Vosseler popłakał się ze wzruszenia. Niestety, zażyłość braci zamieniła się we wrogość. "Teraz dzielą nas nie tylko światy, ale całe kontynenty, kanclerz i jego żona nigdy nas nie zaprosili do domu w Hanowerze". "Na jego 60. urodzinach było 600 gości, ale nikogo z naszego rodzeństwa" - skarży się Vosseler. Nie ma on też uznania dla polityki brata: "To beznadziejny akcjonizm". Vosseler, z zawodu instalator grzejników, ostatnie 10 lat przeżył dzięki dorywczym zajęciom i zasiłkom dla bezrobotnych.
Wspomnienia Lothara Vosselera będą mikołajkowym prezentem dla starszego brata, jego wyborców i przeciwników; książka znajdzie się w sprzedaży 6 grudnia. Równolegle niektóre epizody zostaną wydane na "satyrycznych" chusteczkach do nosa. Będzie je można kupić w kioskach po 95 centów za opakowanie. Jakby tego było mało, w styczniu wyjdzie także dźwiękowa wersja książki. Przy pisaniu Vosselerowi pomógł berliński autor Ernest Buck. Wszyscy spodziewają się, że bezrobotny Vosseler będzie nieźle żył z tej publikacji.
Więcej możesz przeczytać w 49/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.