Kwaśniewski nie był ani Batorym, ani Augustem III, lecz rodzimą wersją byłego prezydenta Ukrainy Kuczmy
Powinniśmy działać jak dobrze zorganizowana piramida: pieniądze idą w górę, błoto spływa na dół". Ta myśl Tony'ego Soprano, bohatera serialu o mafii "Rodzina Soprano", w najbardziej zwięzły sposób oddaje sens zakulisowych działań i nieformalnych układów. Ta myśl może być także kluczem do zrozumienia wielu wątków prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Bo był on mistrzem właśnie zakulisowych działań. I w tym się spełniał, a nie w wyznaczonych mu przez konstytucję ramach. Bo konstytucja wymaga od prezydenta (w art. 126) tylko tego, by był "najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej", by czuwał "nad przestrzeganiem konstytucji" i stał "na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa".
Koniec okresu ochronnego dla Kwaśniewskiego
Nieformalne działania Aleksandra Kwaśniewskiego mogą go zaprowadzić przed Trybunał Stanu. Wśród polityków PiS trwają dyskusje w sprawie wniosku o postawienie prezydenta przed trybunałem. Zapowiedź tego mamy już w raporcie Zbigniewa Ziobry, podsumowującym ustalenia komisji śledczej ds. afery Rywina. Ziobro oskarżał głowę państwa o popełnienie przestępstwa urzędniczego polegającego na niepowiadomieniu organów ścigania o przestępstwie i ukryciu ważnego dowodu (listu od Lwa Rywina). - Podtrzymuję swoje ówczesne stanowisko, że prezydent przed trybunałem powinien stanąć - mówi "Wprost" Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. Z ostateczną decyzją PiS chce poczekać na zaprzysiężenie Lecha Kaczyńskiego.
Postawienie Aleksandra Kwaśniewskiego przed trybunałem byłoby dla tego polityka gorzkim podsumowaniem dziesięcioletniej prezydentury. Ujawnienie planów ułaskawienia Zbigniewa Sobotki i Ryszarda Kalisza było dla ekipy PiS wypuszczeniem próbnego balonu, mającym odpowiedzieć na pytanie, jak społeczeństwo i media przyjmą próbę rozliczenia samego Kwaśniewskiego. Test wypadł zaskakująco dobrze, co może dowodzić, że sezon ochronny na Kwaśniewskiego się skończył (jednocześnie kończy się immunitet chroniący prezydenta). A to oznacza, że mogą się rozpocząć śledztwa prokuratury w wielu sprawach, w których przewija się nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego (niektóre zawieszone z powodu prezydenckiego immunitetu). Najnowszą z nich jest ułaskawienie Petera Vogla, kiedyś bandyty, obecnie menedżera szwajcarskiego banku.
Łaska dla gangstera
Aleksander Kwaśniewski twierdzi, że Petera Vogla (vel Piotra Filipczyńskiego) nie zna. Jest jednak zastanawiające, że Vogla zna wielu ludzi z otoczenia prezydenta. Gdy Vogel starał się o prezydencką łaskę, jego adwokatem był Andrzej Sandomierski, prawnik często reprezentujący Aleksandra Kwaśniewskiego, na przykład w procesie z nie istniejącym już dziennikiem "Życie" ("Wakacje z agentem"). Przypomnijmy, że Peter Vogel w 1975 r. został skazany na 25 lat więzienia za brutalne morderstwo. W 1983 r., w czasie stanu wojennego, podczas przerwy w odbywaniu kary uciekł z Polski. Wiele lat był poszukiwany listem gończym. Ujęto go w 1999 r. w Szwajcarii. Już miesiąc po jego ekstradycji do Polski prezydent Aleksander Kwaśniewski wszczął procedurę ułaskawieniową, a Vogel natychmiast opuścił areszt. Dziś prokuratura bada, czy przy okazji ułaskawienia Vogla nie doszło do korupcji.
Peter Vogel jest krewnym Ireny Popoff, kiedyś oficera wywiadu i rzecznk Urzędu Ochrony Państwa. Gdy był poszukiwany listem gończym, niewiele sobie z tego robił, regularnie odwiedzając Polskę, spotykając się z parlamentarzystami, m.in. z Janem Królem i Karolem Działoszyńskim z Unii Wolności oraz Andrzejem Szarawarskim i Jackiem Piechotą z SLD. - To były okazjonalne kontakty - tłumaczy były wicemarszałek Sejmu Jan Król. - Poznaliśmy się w połowie lat 90. Potem spotykałem go na różnych imprezach, konferencjach, ale jego przeszłości nie znałem - zapewnia Jacek Piechota. Także Szarawarski w rozmowie z "Wprost" przyznał, że zna Vogla.
W 2003 r., rok po uzyskaniu szwajcarskiego obywatelstwa, Vogel został dyrektorem w banku Coutts, gdzie opiekował się kontami swego znajomego, lobbysty Marka Dochnala i jego firm, np. Blue Aries (o związkach Dochnala z Pałacem Prezydenckim pisaliśmy w artykule "Aleksander K.", nr 10/2005). Szwajcarscy prokuratorzy potwierdzają podejrzenia polskich służb, że przez bank Coutts Dochnal transferował pieniądze dla polskich polityków. Ujawnił to prokurator okręgowy z Zurychu Peter Henig. Dochnal poznał Vogla przez swego adwokata Ryszarda Kucińskiego, dawniej rzecznika warszawskiej prokuratury, przyjaciela byłego prawnika prezydenta Ryszarda Kalisza. - Piotrek jest moim przyjacielem. Poznaliśmy się dzięki Irenie Popoff - potwierdza Ryszard Kuciński. Nazwisko Vogla pojawia się w biznesowych kalendarzach Marka Dochnala, do których dotarł "Wprost". 2 września 2002 r. Dochnal zapisał na przykład "P. Vogel, kasa".
W 2004 r. Vogel odszedł z Coutts i zatrudnił się w EFG Banku. Razem z nim przeniósł się tam Sławomir Kempa, o którym głośno zrobiło się w ubiegłym roku, gdy do prasy trafiła fałszywa notatka oficera Agencji Wywiadu, z której wynikało, że Kempa jako pracownik Couttsa prał pieniądze i transferował łapówki dla polityków i funkcjonariuszy tajnych służb. Kempa jest wiceprezesem firmy Central European Natural Gas, którą kieruje Meir Bar, obywatel Izraela, przyjaciel prezesów spółki Art-B Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego. Warto przypomnieć, że wspólnikiem Bagsika w okresie afery Art-B był zaufany Aleksandra Kwaśniewskiego Marek Siwiec, późniejszy szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, obecnie eurodeputowany.
Prezydent wszystkich aferzystów
Gdy skończy się immunitet Kwaśniewskiego, może odpowie on na pytania o swoje związki z baronami oskarżonymi w sprawach mafii paliwowej. 29 kwietnia 2002 r. prezydent spotkał się na przykład w Wiśle z Bogusławem Lepiarzem (pisaliśmy o tym w artykule "Zdjęcie z prezydentem", nr 41/2004), jednym z głównych podejrzanych w sprawie mafii paliwowej. Kwaśniewski powinien też wyjaśnić, czy jego albo Jolantę Kwaśniewską łączyło coś z bohaterami afery Orlenu Andrzejem Kuną i Aleksandrem Żaglem oraz z Edwardem Mazurem, podejrzanym o zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały (nie istniejący już dziennik "Życie" opublikował zdjęcia Jolanty Kwaśniewskiej z Kuną i Żaglem). Prokuratura będzie się mogła wreszcie zająć nieprawidłowościami w Polskim Komitecie Olimpijskim, gdy kierował nim Aleksander Kwaśniewski. W 1991 r. inspektorzy z warszawskiego urzędu wojewódzkiego przeprowadzili w PKOl kontrolę i stwierdzili, że z kont tej instytucji transferowano pieniądze na zagraniczne konta (1,6 mln dolarów). Sprawa trafiła do sądu, gdzie ciągnęła się pięć lat i została wycofana na początku 1996 r., tuż po wygranych przez Kwaśniewskiego wyborach. Po wygaśnięciu immunitetu Kwaśniewskiego prokuratura będzie mogła wznowić śledztwo w sprawie nieprawdziwych danych o wykształceniu, które podał on w 1995 r. Do sprawy można wrócić, bo okres sprawowania urzędu nie wlicza się do okresu przedawnienia. Zbadana też może być sprawa ewentualnego poświadczenia nieprawdy w ankiecie sejmowej, gdzie Kwaśniewski wpisał słowo "magister" (zostało ono potem wykreślone, co oznaczałoby, że ktoś usuwał dowód kłamstwa). Wreszcie prokuratura będzie mogła też wrócić do poświadczenia przez ustępującego prezydenta nieprawdy w oświadczeniu majątkowym, w którym ukrył fakt posiadania przez żonę akcji firmy Polisa.
Państwo Kwaśniewskich kontra państwo polskie
Dekada Kwaśniewskiego oznaczała stopniowe przekształcanie się państwa polskiego w państwo Kwaśniewskich. Rzeczpospolita Polska była w jakimś sensie gospodarstwem pomocniczym państwa Kwaśniewskich. Zarówno wtedy, gdy Aleksander Kwaśniewski pozakonstytucyjnie wpływał na prywatyzację wielkich państwowych spółek (Orlen, PZU, Rafineria Gdańska) czy na obsadę rad nadzorczych w tych spółkach, jak i wtedy, gdy Jolanta Kwaśniewska wprzęgała urzędy i urzędników państwowych w działania swej fundacji Porozumienie bez Barier. Państwo Kwaśniewskich było chronione utajnianiem informacji o jego funkcjonowaniu (niedostępność prezydenckich ośrodków i pałaców, tajne księgi gości, odmowa przekazywania informacji o ułaskawionych i odznaczonych, odmowa zeznań przed sejmowymi komisjami śledczymi itp.). Jeśli w mediach pojawiały się informacje obnażające funkcjonowanie państwa Kwaśniewskich, były traktowane jak atak na państwo polskie.
Państwo Kwaśniewskich miało swoje nieformalne organy, takie jak Stowarzyszenie Ordynacka, jak grupa wpływu, zwana Klubem Krakowskiego Przedmieścia, jak fundacja Porozumienie bez Barier, jak nieformalny własny wydział prasy: kiedy było trzeba, w mediach pojawiały się materiały detonujące różne małe i wielkie bomby albo po prostu materiały promocyjne - jak melodramatyczne fotografie dokumentujące wielkie uczucie łączące prezydencką parę czy wywiady sławiące mądrość pierwszego obywatela i wielkie serce jego żony.
Mit pierwszy: prezydent wszystkich Polaków
Prezydentura Kwaśniewskiego to osłanianie zakulisowych działań poprzez kreowanie jego mitologicznego wizerunku. Jednym z takich mitów jest wizerunek prezydenta ponad podziałami. Tymczasem przez dwie kadencje Kwaśniewski ani raz nie sprzeciwił się swemu postkomunistycznemu zapleczu w istotnej dla niego sprawie. Nie tylko nigdy nie naruszył interesów tej formacji, ale stał się wręcz ich strażnikiem. Często te interesy były sprzeczne z interesem państwa - jak wtedy, gdy sprzeciwił się nowelizacji kodeksu karnego umożliwiającej ściganie stalinowskich zbrodniarzy (1995); poparł SLD-owską ustawę o służbie cywilnej faworyzującą urzędników z PRL-owskim stażem (1996); zawetował ustawę o IPN (1999); uniemożliwił rządowi Jerzego Buzka przeprowadzenie reprywatyzacji (2001). A niedawno podpisał ustawę o emeryturach górniczych tylko po to, by tę szkodliwą dla gospodarki decyzję mógł ogłosić na Śląsku kandydujący na prezydenta Włodzimierz Cimoszewicz.
Chyba najbardziej szkodliwym posunięciem było jednak zawetowanie w 1999 r. ustawy radykalnie obniżającej podatki, przygotowanej przez Leszka Balcerowicza. Utrącona wtedy reforma fiskalna mogła dać polskiej gospodarce wielki impuls modernizacyjny. Nie dała, bo ważniejsze okazały się nadchodzące wybory parlamentarne, w których miał wygrać SLD.
Mit drugi: twórca politycznego sukcesu
Wielkim mitem jest przekonanie o wyjątkowej skuteczności i wielkim politycznym talencie Aleksandra Kwaśniewskiego. Od czasu powstania SdRP Kwaśniewskiemu nie udało się wcielić w życie żadnej politycznej koncepcji. Jego największą porażką po 1989 r. jest niestworzenie sojuszu między liberalnymi siłami postsolidarnościowymi spod znaku Adama Michnika, "Gazety Wyborczej" i Unii Wolności a postkomunistami uosabianymi przez Kwaśniewskiego i jego współpracowników. W tym planie nie chodziło o historyczny kompromis ani zakończenie wojny polsko-polskiej, lecz o skuteczniejsze zawłaszczanie kraju, czego symbolem stała się ujawniona dzięki komisji śledczej gra negocjacyjna o ustawę medialną prowadzona między Agorą a rządem Millera. Już w latach 90. Jarosław Kaczyński wspominał: "W lecie 1989 r. miałem sygnały, że Kwaśniewski z kolegami chodzą po mieszkaniach >>reżimowa<< [dzielnica w warszawskim Wilanowie, gdzie mieszkali działacze PZPR, a potem SdRP], popijają i przechwalają się, że niedługo razem z Michnikiem założą partię".
Do pomysłu budowy centrolewicowej formacji ponad podziałami Kwaśniewski próbował wrócić w 2003 r., tuż przed unijnym referendum. Ale ostatnia próba, podjęta tuż przed tegorocznymi wyborami, zrobiła z tej idei karykaturę - powstała marginalna Partia Demokratyczna.
Niepowodzeniem skończyły się takie pomysły Kwaśniewskiego, jak budowanie ponadpartyjnej listy do europarlamentu, ratowanie lewicy przy pomocy "rządu fachowców" Marka Belki czy lansowanie na prezydenta Włodzimierza Cimoszewicza. Ta lista porażek nie przeszkadza wielu politykom lewicy i publicystom wychwalać politycznej przenikliwości i dalekowzroczności Kwaśniewskiego.
Mit trzeci: ojciec polskiej demokracji
Jednym z częściej przywoływanych sukcesów Aleksandra Kwaśniewskiego jest uchwalenie przez parlament konstytucji w 1997 r. Ustawa zasadnicza nie zawiera jednak jakiejkolwiek wizji politycznej Kwaśniewskiego, wpycha prezydenta w konflikty z premierem, ma wiele szkodliwych zapisów, na przykład o "bezpłatności" studiów czy opieki zdrowotnej, i cały katalog pobożnych życzeń w sferach pracy i socjalnej. O tym, że nie mamy do czynienia z żadnym wybitnym osiągnięciem prawniczym, świadczy to, że dziś, zaledwie siedem lat od wejścia konstytucji w życie, dwie najsilniejsze partie nawołują do uchwalenia zupełnie nowej konstytucji, a sam prezydent mówi o potrzebie jej głębokiej nowelizacji. Jest jedna dziedzina, w której Kwaśniewski odniósł sukces. To on może się nazwać ojcem założycielem III Rzeczypospolitej.
To on stał się patronem towarzysko-politycznego środowiska, które podczas prac kolejnych komisji śledczych zyskało miano "układu prezia". To za jego prezydentury oligarchizacja życia publicznego osiągnęła niespotykaną wcześniej skalę. Tej sieci powiązań, w której wielką rolę odgrywali przedstawiciele tajnych służb PRL, patronował właśnie prezydent. Nieprzypadkowo to właśnie na wpływy u "pierwszego" miał się powoływać najbogatszy polski biznesmen Jan Kulczyk w rozmowach o sprzedaży Rosjanom kluczowych spółek paliwowych. Jeśli do tego dodamy ujawnione w ostatnich miesiącach nieformalne ustalanie składów rad nadzorczych spółek skarbu państwa czy nocne narady w egzotycznym gronie politycznych kapitalistów, powstaje obraz capo di tutti capi polskiego politycznego kapitalizmu.
Mit czwarty: mąż stanu
Największe peany na cześć odchodzącego prezydenta formułowano zwykle w kontekście jego polityki zagranicznej. Aleksander Kwaśniewski skutecznie mianował się kontynuatorem myśli Jerzego Giedroycia, a za zaangażowanie w "pomarańczową rewolucję" na Ukrainie publicysta "Washington Post" proponował zgłoszenie jego kandydatury do Pokojowej Nagrody Nobla. Nie mówiąc już o przypisywanych sobie przez Aleksandra Kwaśniewskiego zasługach we wprowadzeniu Polski do Unii Europejskiej i NATO. Zwłaszcza to ostatnie przypomina stary dowcip o kręconym w ZSRR filmie sławiącym dobroć Stalina. Jedna ze scen miała przedstawiać dziecko podchodzące do generalissimusa z prośbą o cukierka. "Sp.......j!" - odpowiedział Stalin, a na ekranie natychmiast pojawiała się plansza z napisem: "A przecież mógł zabić".
Kwaśniewski mógł się sprzeciwiać wejściu Polski do NATO i unii, kontynuować prorosyjską linię, jaką kierowana przez niego SdRP reprezentowała do końca 1991 r. To, że tego nie robił, nie świadczy jednak o jego wielkich zasługach dla kraju ani tym bardziej o politycznej przenikliwości. Nie sprzeciwiał się bowiem żaden z przywódców postkomunistycznych krajów, co jest oczywistym wynikiem procesów geopolitycznych. Po puczu Janajewa w sierpniu 1991 r. skompromitował się ostatecznie sowiecki beton w elitach władzy.
Mit piąty: arbiter politycznej elegancji
Nawet najwięksi wrogowie Kwaśniewskiego przyznają, że w jednej dziedzinie udało mu się wprowadzić najwyższe standardy - w stylu uprawiania polityki. Tego obrazu nie zmąciły nawet wyczyny pijanego prezydenta nad grobami pomordowanych polskich oficerów w Charkowie czy reżyserowana przez Kwaśniewskiego scena parodiowania papieża, odegrana przez jego najbliższego współpracownika Marka Siwca. Jest charakterystyczne, że oba wydarzenia zarejestrowały telewizyjne kamery, lecz żadne z nich nie zostało od razu upublicznione. Bo jakąkolwiek krytykę Kwaśniewskiego traktowano jako atak na fundamenty demokracji. Zresztą samo zadawanie niewygodnych pytań prezydentowi i jego żonie było traktowane jak barbarzyństwo. Prezydent wielokrotnie publicznie beształ dziennikarzy za zadawanie pytań rzekomo uwłaczających randze jego urzędu i poniżających jego żonę. Gdy przed kilkoma miesiącami dziennikarze "Wprost" pytali Jolantę Kwaśniewską o dziwnych ofiarodawców jej fundacji, otrzymali pełne oburzenia pismo, że zadawanie takich pytań jest niedopuszczalne, zwłaszcza w dniach żałoby narodowej po śmierci papieża.
Polityczna elegancja nie pozwalała Kwaśniewskiemu ujawnić listy ułaskawionych, a nawet odznaczonych. W rzeczywistości chodziło o to, aby nie wyszło na jaw ułaskawianie gangsterów czy odznaczanie "utrwalaczy władzy ludowej", m.in. oskarżonego przez prokuraturę byłego szefa UB w Krośnie, skazanego za pobicie żony SLD-owskiego radnego czy propagandystów stanu wojennego.
Przeciwieństwem politycznej elegancji (a często i dobrego smaku) był styl życia Aleksandra Kwaśniewskiego, bardziej przypominający postsowieckich kacyków niż zachodnich prezydentów. Rozbudowany system letnich i zimowych rezydencji, wzrastające z roku na rok koszty utrzymania Kancelarii Prezydenta, ukrywane przed opinią publiczną szczegóły dotyczące wydatków kancelarii, a nawet liczby zatrudnionych tam osób - wszystko to daleko odbiega od europejskich standardów, na które tak chętnie powoływał się Kwaśniewski.
Jan Rokita, lider Platformy Obywatelskiej, mówiąc kiedyś o prezydenturze Aleksandra Kwaśniewskiego, użył porównania, że Polsce potrzeba prezydentury na miarę Stefana Batorego, tymczasem doczekaliśmy się kogoś w rodzaju Augusta III Sasa. Wiele wskazuje na to, że po zakończeniu kadencji okaże się, że nie mieliśmy do czynienia ani z Batorym, ani nawet z Augustem III, lecz z rodzimą wersją byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy.
Współpraca: Michał Krzymowski
Koniec okresu ochronnego dla Kwaśniewskiego
Nieformalne działania Aleksandra Kwaśniewskiego mogą go zaprowadzić przed Trybunał Stanu. Wśród polityków PiS trwają dyskusje w sprawie wniosku o postawienie prezydenta przed trybunałem. Zapowiedź tego mamy już w raporcie Zbigniewa Ziobry, podsumowującym ustalenia komisji śledczej ds. afery Rywina. Ziobro oskarżał głowę państwa o popełnienie przestępstwa urzędniczego polegającego na niepowiadomieniu organów ścigania o przestępstwie i ukryciu ważnego dowodu (listu od Lwa Rywina). - Podtrzymuję swoje ówczesne stanowisko, że prezydent przed trybunałem powinien stanąć - mówi "Wprost" Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. Z ostateczną decyzją PiS chce poczekać na zaprzysiężenie Lecha Kaczyńskiego.
Postawienie Aleksandra Kwaśniewskiego przed trybunałem byłoby dla tego polityka gorzkim podsumowaniem dziesięcioletniej prezydentury. Ujawnienie planów ułaskawienia Zbigniewa Sobotki i Ryszarda Kalisza było dla ekipy PiS wypuszczeniem próbnego balonu, mającym odpowiedzieć na pytanie, jak społeczeństwo i media przyjmą próbę rozliczenia samego Kwaśniewskiego. Test wypadł zaskakująco dobrze, co może dowodzić, że sezon ochronny na Kwaśniewskiego się skończył (jednocześnie kończy się immunitet chroniący prezydenta). A to oznacza, że mogą się rozpocząć śledztwa prokuratury w wielu sprawach, w których przewija się nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego (niektóre zawieszone z powodu prezydenckiego immunitetu). Najnowszą z nich jest ułaskawienie Petera Vogla, kiedyś bandyty, obecnie menedżera szwajcarskiego banku.
Łaska dla gangstera
Aleksander Kwaśniewski twierdzi, że Petera Vogla (vel Piotra Filipczyńskiego) nie zna. Jest jednak zastanawiające, że Vogla zna wielu ludzi z otoczenia prezydenta. Gdy Vogel starał się o prezydencką łaskę, jego adwokatem był Andrzej Sandomierski, prawnik często reprezentujący Aleksandra Kwaśniewskiego, na przykład w procesie z nie istniejącym już dziennikiem "Życie" ("Wakacje z agentem"). Przypomnijmy, że Peter Vogel w 1975 r. został skazany na 25 lat więzienia za brutalne morderstwo. W 1983 r., w czasie stanu wojennego, podczas przerwy w odbywaniu kary uciekł z Polski. Wiele lat był poszukiwany listem gończym. Ujęto go w 1999 r. w Szwajcarii. Już miesiąc po jego ekstradycji do Polski prezydent Aleksander Kwaśniewski wszczął procedurę ułaskawieniową, a Vogel natychmiast opuścił areszt. Dziś prokuratura bada, czy przy okazji ułaskawienia Vogla nie doszło do korupcji.
Peter Vogel jest krewnym Ireny Popoff, kiedyś oficera wywiadu i rzecznk Urzędu Ochrony Państwa. Gdy był poszukiwany listem gończym, niewiele sobie z tego robił, regularnie odwiedzając Polskę, spotykając się z parlamentarzystami, m.in. z Janem Królem i Karolem Działoszyńskim z Unii Wolności oraz Andrzejem Szarawarskim i Jackiem Piechotą z SLD. - To były okazjonalne kontakty - tłumaczy były wicemarszałek Sejmu Jan Król. - Poznaliśmy się w połowie lat 90. Potem spotykałem go na różnych imprezach, konferencjach, ale jego przeszłości nie znałem - zapewnia Jacek Piechota. Także Szarawarski w rozmowie z "Wprost" przyznał, że zna Vogla.
W 2003 r., rok po uzyskaniu szwajcarskiego obywatelstwa, Vogel został dyrektorem w banku Coutts, gdzie opiekował się kontami swego znajomego, lobbysty Marka Dochnala i jego firm, np. Blue Aries (o związkach Dochnala z Pałacem Prezydenckim pisaliśmy w artykule "Aleksander K.", nr 10/2005). Szwajcarscy prokuratorzy potwierdzają podejrzenia polskich służb, że przez bank Coutts Dochnal transferował pieniądze dla polskich polityków. Ujawnił to prokurator okręgowy z Zurychu Peter Henig. Dochnal poznał Vogla przez swego adwokata Ryszarda Kucińskiego, dawniej rzecznika warszawskiej prokuratury, przyjaciela byłego prawnika prezydenta Ryszarda Kalisza. - Piotrek jest moim przyjacielem. Poznaliśmy się dzięki Irenie Popoff - potwierdza Ryszard Kuciński. Nazwisko Vogla pojawia się w biznesowych kalendarzach Marka Dochnala, do których dotarł "Wprost". 2 września 2002 r. Dochnal zapisał na przykład "P. Vogel, kasa".
W 2004 r. Vogel odszedł z Coutts i zatrudnił się w EFG Banku. Razem z nim przeniósł się tam Sławomir Kempa, o którym głośno zrobiło się w ubiegłym roku, gdy do prasy trafiła fałszywa notatka oficera Agencji Wywiadu, z której wynikało, że Kempa jako pracownik Couttsa prał pieniądze i transferował łapówki dla polityków i funkcjonariuszy tajnych służb. Kempa jest wiceprezesem firmy Central European Natural Gas, którą kieruje Meir Bar, obywatel Izraela, przyjaciel prezesów spółki Art-B Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego. Warto przypomnieć, że wspólnikiem Bagsika w okresie afery Art-B był zaufany Aleksandra Kwaśniewskiego Marek Siwiec, późniejszy szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, obecnie eurodeputowany.
Prezydent wszystkich aferzystów
Gdy skończy się immunitet Kwaśniewskiego, może odpowie on na pytania o swoje związki z baronami oskarżonymi w sprawach mafii paliwowej. 29 kwietnia 2002 r. prezydent spotkał się na przykład w Wiśle z Bogusławem Lepiarzem (pisaliśmy o tym w artykule "Zdjęcie z prezydentem", nr 41/2004), jednym z głównych podejrzanych w sprawie mafii paliwowej. Kwaśniewski powinien też wyjaśnić, czy jego albo Jolantę Kwaśniewską łączyło coś z bohaterami afery Orlenu Andrzejem Kuną i Aleksandrem Żaglem oraz z Edwardem Mazurem, podejrzanym o zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały (nie istniejący już dziennik "Życie" opublikował zdjęcia Jolanty Kwaśniewskiej z Kuną i Żaglem). Prokuratura będzie się mogła wreszcie zająć nieprawidłowościami w Polskim Komitecie Olimpijskim, gdy kierował nim Aleksander Kwaśniewski. W 1991 r. inspektorzy z warszawskiego urzędu wojewódzkiego przeprowadzili w PKOl kontrolę i stwierdzili, że z kont tej instytucji transferowano pieniądze na zagraniczne konta (1,6 mln dolarów). Sprawa trafiła do sądu, gdzie ciągnęła się pięć lat i została wycofana na początku 1996 r., tuż po wygranych przez Kwaśniewskiego wyborach. Po wygaśnięciu immunitetu Kwaśniewskiego prokuratura będzie mogła wznowić śledztwo w sprawie nieprawdziwych danych o wykształceniu, które podał on w 1995 r. Do sprawy można wrócić, bo okres sprawowania urzędu nie wlicza się do okresu przedawnienia. Zbadana też może być sprawa ewentualnego poświadczenia nieprawdy w ankiecie sejmowej, gdzie Kwaśniewski wpisał słowo "magister" (zostało ono potem wykreślone, co oznaczałoby, że ktoś usuwał dowód kłamstwa). Wreszcie prokuratura będzie mogła też wrócić do poświadczenia przez ustępującego prezydenta nieprawdy w oświadczeniu majątkowym, w którym ukrył fakt posiadania przez żonę akcji firmy Polisa.
Państwo Kwaśniewskich kontra państwo polskie
Dekada Kwaśniewskiego oznaczała stopniowe przekształcanie się państwa polskiego w państwo Kwaśniewskich. Rzeczpospolita Polska była w jakimś sensie gospodarstwem pomocniczym państwa Kwaśniewskich. Zarówno wtedy, gdy Aleksander Kwaśniewski pozakonstytucyjnie wpływał na prywatyzację wielkich państwowych spółek (Orlen, PZU, Rafineria Gdańska) czy na obsadę rad nadzorczych w tych spółkach, jak i wtedy, gdy Jolanta Kwaśniewska wprzęgała urzędy i urzędników państwowych w działania swej fundacji Porozumienie bez Barier. Państwo Kwaśniewskich było chronione utajnianiem informacji o jego funkcjonowaniu (niedostępność prezydenckich ośrodków i pałaców, tajne księgi gości, odmowa przekazywania informacji o ułaskawionych i odznaczonych, odmowa zeznań przed sejmowymi komisjami śledczymi itp.). Jeśli w mediach pojawiały się informacje obnażające funkcjonowanie państwa Kwaśniewskich, były traktowane jak atak na państwo polskie.
Państwo Kwaśniewskich miało swoje nieformalne organy, takie jak Stowarzyszenie Ordynacka, jak grupa wpływu, zwana Klubem Krakowskiego Przedmieścia, jak fundacja Porozumienie bez Barier, jak nieformalny własny wydział prasy: kiedy było trzeba, w mediach pojawiały się materiały detonujące różne małe i wielkie bomby albo po prostu materiały promocyjne - jak melodramatyczne fotografie dokumentujące wielkie uczucie łączące prezydencką parę czy wywiady sławiące mądrość pierwszego obywatela i wielkie serce jego żony.
Mit pierwszy: prezydent wszystkich Polaków
Prezydentura Kwaśniewskiego to osłanianie zakulisowych działań poprzez kreowanie jego mitologicznego wizerunku. Jednym z takich mitów jest wizerunek prezydenta ponad podziałami. Tymczasem przez dwie kadencje Kwaśniewski ani raz nie sprzeciwił się swemu postkomunistycznemu zapleczu w istotnej dla niego sprawie. Nie tylko nigdy nie naruszył interesów tej formacji, ale stał się wręcz ich strażnikiem. Często te interesy były sprzeczne z interesem państwa - jak wtedy, gdy sprzeciwił się nowelizacji kodeksu karnego umożliwiającej ściganie stalinowskich zbrodniarzy (1995); poparł SLD-owską ustawę o służbie cywilnej faworyzującą urzędników z PRL-owskim stażem (1996); zawetował ustawę o IPN (1999); uniemożliwił rządowi Jerzego Buzka przeprowadzenie reprywatyzacji (2001). A niedawno podpisał ustawę o emeryturach górniczych tylko po to, by tę szkodliwą dla gospodarki decyzję mógł ogłosić na Śląsku kandydujący na prezydenta Włodzimierz Cimoszewicz.
Chyba najbardziej szkodliwym posunięciem było jednak zawetowanie w 1999 r. ustawy radykalnie obniżającej podatki, przygotowanej przez Leszka Balcerowicza. Utrącona wtedy reforma fiskalna mogła dać polskiej gospodarce wielki impuls modernizacyjny. Nie dała, bo ważniejsze okazały się nadchodzące wybory parlamentarne, w których miał wygrać SLD.
Mit drugi: twórca politycznego sukcesu
Wielkim mitem jest przekonanie o wyjątkowej skuteczności i wielkim politycznym talencie Aleksandra Kwaśniewskiego. Od czasu powstania SdRP Kwaśniewskiemu nie udało się wcielić w życie żadnej politycznej koncepcji. Jego największą porażką po 1989 r. jest niestworzenie sojuszu między liberalnymi siłami postsolidarnościowymi spod znaku Adama Michnika, "Gazety Wyborczej" i Unii Wolności a postkomunistami uosabianymi przez Kwaśniewskiego i jego współpracowników. W tym planie nie chodziło o historyczny kompromis ani zakończenie wojny polsko-polskiej, lecz o skuteczniejsze zawłaszczanie kraju, czego symbolem stała się ujawniona dzięki komisji śledczej gra negocjacyjna o ustawę medialną prowadzona między Agorą a rządem Millera. Już w latach 90. Jarosław Kaczyński wspominał: "W lecie 1989 r. miałem sygnały, że Kwaśniewski z kolegami chodzą po mieszkaniach >>reżimowa<< [dzielnica w warszawskim Wilanowie, gdzie mieszkali działacze PZPR, a potem SdRP], popijają i przechwalają się, że niedługo razem z Michnikiem założą partię".
Do pomysłu budowy centrolewicowej formacji ponad podziałami Kwaśniewski próbował wrócić w 2003 r., tuż przed unijnym referendum. Ale ostatnia próba, podjęta tuż przed tegorocznymi wyborami, zrobiła z tej idei karykaturę - powstała marginalna Partia Demokratyczna.
Niepowodzeniem skończyły się takie pomysły Kwaśniewskiego, jak budowanie ponadpartyjnej listy do europarlamentu, ratowanie lewicy przy pomocy "rządu fachowców" Marka Belki czy lansowanie na prezydenta Włodzimierza Cimoszewicza. Ta lista porażek nie przeszkadza wielu politykom lewicy i publicystom wychwalać politycznej przenikliwości i dalekowzroczności Kwaśniewskiego.
Mit trzeci: ojciec polskiej demokracji
Jednym z częściej przywoływanych sukcesów Aleksandra Kwaśniewskiego jest uchwalenie przez parlament konstytucji w 1997 r. Ustawa zasadnicza nie zawiera jednak jakiejkolwiek wizji politycznej Kwaśniewskiego, wpycha prezydenta w konflikty z premierem, ma wiele szkodliwych zapisów, na przykład o "bezpłatności" studiów czy opieki zdrowotnej, i cały katalog pobożnych życzeń w sferach pracy i socjalnej. O tym, że nie mamy do czynienia z żadnym wybitnym osiągnięciem prawniczym, świadczy to, że dziś, zaledwie siedem lat od wejścia konstytucji w życie, dwie najsilniejsze partie nawołują do uchwalenia zupełnie nowej konstytucji, a sam prezydent mówi o potrzebie jej głębokiej nowelizacji. Jest jedna dziedzina, w której Kwaśniewski odniósł sukces. To on może się nazwać ojcem założycielem III Rzeczypospolitej.
To on stał się patronem towarzysko-politycznego środowiska, które podczas prac kolejnych komisji śledczych zyskało miano "układu prezia". To za jego prezydentury oligarchizacja życia publicznego osiągnęła niespotykaną wcześniej skalę. Tej sieci powiązań, w której wielką rolę odgrywali przedstawiciele tajnych służb PRL, patronował właśnie prezydent. Nieprzypadkowo to właśnie na wpływy u "pierwszego" miał się powoływać najbogatszy polski biznesmen Jan Kulczyk w rozmowach o sprzedaży Rosjanom kluczowych spółek paliwowych. Jeśli do tego dodamy ujawnione w ostatnich miesiącach nieformalne ustalanie składów rad nadzorczych spółek skarbu państwa czy nocne narady w egzotycznym gronie politycznych kapitalistów, powstaje obraz capo di tutti capi polskiego politycznego kapitalizmu.
Mit czwarty: mąż stanu
Największe peany na cześć odchodzącego prezydenta formułowano zwykle w kontekście jego polityki zagranicznej. Aleksander Kwaśniewski skutecznie mianował się kontynuatorem myśli Jerzego Giedroycia, a za zaangażowanie w "pomarańczową rewolucję" na Ukrainie publicysta "Washington Post" proponował zgłoszenie jego kandydatury do Pokojowej Nagrody Nobla. Nie mówiąc już o przypisywanych sobie przez Aleksandra Kwaśniewskiego zasługach we wprowadzeniu Polski do Unii Europejskiej i NATO. Zwłaszcza to ostatnie przypomina stary dowcip o kręconym w ZSRR filmie sławiącym dobroć Stalina. Jedna ze scen miała przedstawiać dziecko podchodzące do generalissimusa z prośbą o cukierka. "Sp.......j!" - odpowiedział Stalin, a na ekranie natychmiast pojawiała się plansza z napisem: "A przecież mógł zabić".
Kwaśniewski mógł się sprzeciwiać wejściu Polski do NATO i unii, kontynuować prorosyjską linię, jaką kierowana przez niego SdRP reprezentowała do końca 1991 r. To, że tego nie robił, nie świadczy jednak o jego wielkich zasługach dla kraju ani tym bardziej o politycznej przenikliwości. Nie sprzeciwiał się bowiem żaden z przywódców postkomunistycznych krajów, co jest oczywistym wynikiem procesów geopolitycznych. Po puczu Janajewa w sierpniu 1991 r. skompromitował się ostatecznie sowiecki beton w elitach władzy.
Mit piąty: arbiter politycznej elegancji
Nawet najwięksi wrogowie Kwaśniewskiego przyznają, że w jednej dziedzinie udało mu się wprowadzić najwyższe standardy - w stylu uprawiania polityki. Tego obrazu nie zmąciły nawet wyczyny pijanego prezydenta nad grobami pomordowanych polskich oficerów w Charkowie czy reżyserowana przez Kwaśniewskiego scena parodiowania papieża, odegrana przez jego najbliższego współpracownika Marka Siwca. Jest charakterystyczne, że oba wydarzenia zarejestrowały telewizyjne kamery, lecz żadne z nich nie zostało od razu upublicznione. Bo jakąkolwiek krytykę Kwaśniewskiego traktowano jako atak na fundamenty demokracji. Zresztą samo zadawanie niewygodnych pytań prezydentowi i jego żonie było traktowane jak barbarzyństwo. Prezydent wielokrotnie publicznie beształ dziennikarzy za zadawanie pytań rzekomo uwłaczających randze jego urzędu i poniżających jego żonę. Gdy przed kilkoma miesiącami dziennikarze "Wprost" pytali Jolantę Kwaśniewską o dziwnych ofiarodawców jej fundacji, otrzymali pełne oburzenia pismo, że zadawanie takich pytań jest niedopuszczalne, zwłaszcza w dniach żałoby narodowej po śmierci papieża.
Polityczna elegancja nie pozwalała Kwaśniewskiemu ujawnić listy ułaskawionych, a nawet odznaczonych. W rzeczywistości chodziło o to, aby nie wyszło na jaw ułaskawianie gangsterów czy odznaczanie "utrwalaczy władzy ludowej", m.in. oskarżonego przez prokuraturę byłego szefa UB w Krośnie, skazanego za pobicie żony SLD-owskiego radnego czy propagandystów stanu wojennego.
Przeciwieństwem politycznej elegancji (a często i dobrego smaku) był styl życia Aleksandra Kwaśniewskiego, bardziej przypominający postsowieckich kacyków niż zachodnich prezydentów. Rozbudowany system letnich i zimowych rezydencji, wzrastające z roku na rok koszty utrzymania Kancelarii Prezydenta, ukrywane przed opinią publiczną szczegóły dotyczące wydatków kancelarii, a nawet liczby zatrudnionych tam osób - wszystko to daleko odbiega od europejskich standardów, na które tak chętnie powoływał się Kwaśniewski.
Jan Rokita, lider Platformy Obywatelskiej, mówiąc kiedyś o prezydenturze Aleksandra Kwaśniewskiego, użył porównania, że Polsce potrzeba prezydentury na miarę Stefana Batorego, tymczasem doczekaliśmy się kogoś w rodzaju Augusta III Sasa. Wiele wskazuje na to, że po zakończeniu kadencji okaże się, że nie mieliśmy do czynienia ani z Batorym, ani nawet z Augustem III, lecz z rodzimą wersją byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy.
Współpraca: Michał Krzymowski
Maj 1987 Wraz z rosyjskim agentem Władimirem Ałganowem Kwaśniewski brał udział w obchodach 1 maja w Skierniewicach. 1989 Razem z Mieczysławem Rakowskim (ówczesnym premierem) i Bogusławem Kottem założył Fundację Rozwoju Żeglarstwa. Powstała z niej następnie spółka Interster, która korzystała z preferencyjnych, wielomiliardowych kredytów przydzielanych przez Urząd Kultury Fizycznej i Sportu, którym kierował Kwaśniewski. Grudzień 1989 Kierowany przez Kwaśniewskiego Komitet ds. Młodzieży i Kultury Fizycznej utworzył spółkę z ZSMP-owskim biurem podróży Juventur. Kontrolerzy NIK wykryli, że przelano do niej o 445 mln zł więcej, niż wynosiły zobowiązania. Czerwiec 1990 Kilka godzin przed odejściem Kwaśniewskiego z Komitetu ds. Młodzieży i Kultury Fizycznej instytucja ta przelała na konto nowo powstającego Banku Turystyki (który współtworzył Kwaśniewski) 25 mln dolarów. Pieniądze te zostały pożyczone bez żadnego oprocentowania. Marzec 1994 Aleksander Kwaśniewski uciekał po drabinie z Sejmu przed dziennikarzami. Październik 1995 Podczas kampanii wyborczej okazuje się, że Aleksander Kwaśniewski zataił w oświadczeniu majątkowym, że jego żona ma akcje Towarzystwa Ubezpieczeniowo-Reasekuracyjnego Polisa. Październik 1995 Wychodzi na jaw, że wbrew deklaracjom Kwaśniewski nie ma wyższego wykształcenia. Grudzień 1995 Po przeprowadzce do Pałacu Prezydenckiego swoje mieszkanie Kwaśniewski powierzył Włodzimierzowi Wapińskiemu. Wapiński miał już wtedy na koncie wyrok skazujący za handel narkotykami, posiadanie broni i sfałszowanego paszportu. Był również jedną z głównych postaci w aferze Laboratorium Frakcjonowania Osocza. W 1999 r. prezydent odznaczył Wapińskiego Złotym Krzyżem Zasługi. Marzec 1996 W Wiskulach, w białoruskiej części Puszczy Białowieskiej, Kwaśniewski spotkał się z izolowanym na arenie międzynarodowej prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką. Po spotkaniu z białoruską opozycją prezydent Kwaśniewski wszedł do bagażnika służbowej limuzyny. W prasie pojawiły się spekulacje, że był pijany. Sierpień 1996 Dzięki interwencji Kwaśniewskiego sąd we Włocławku wystawił Andrzejowi Gołocie list żelazny. Bokser wpłacił później 100 tysięcy dolarów na konto fundacji Porozumienie bez Barier. Wrzesień 1996 Sfilmowano, jak Kwaśniewski w stanie wskazującym na spożycie alkoholu owija się polską flagą w siedzibie ONZ. Sierpień 1997 Na łamach "Życia" ukazał się artykuł opisujący wspólne wakacje Aleksandra Kwaśniewskiego i Władimira Ałganowa, agenta rosyjskiego wywiadu. Listopad 1997 69 byłych parlamentarzystów SLD otrzymało z rąk prezydenta Ordery Odrodzenia Polski oraz Złote i Srebrne Krzyże Zasługi. Luty 1998 Prezydent wystąpił w reklamie mebli Forte. Okazało się, że firmę prowadził jego szwagier. Grudzień 1998 Kwaśniewski zawetował ustawę o IPN. Minister Janusz Pałubicki nazwał go "prezydentem wszystkich ubeków". Czerwiec 1999 Wśród odznaczonych Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez głowę państwa znalazł się Stanisław Supruniuk, powojenny kat i prześladowca żołnierzy AK. Wrzesień 1999 Kwaśniewski zataczał się podczas pobytu na cmentarzu żołnierzy polskich w Charkowie. Oficjalny powód niedyspozycji: kłopoty z golenią prawej nogi. Wrzesień 2000 W spocie reklamowym sztabu Mariana Krzaklewskiego pokazano, jak Kwaśniewski zachęca Marka Siwca do parodiowania Jana Pawła II. Listopad 2003 Prezydent odmówił stawienia się przed komisją śledczą ds. afery Rywina. Kwiecień 2004 Prezydent ułaskawił skazanego na trzy lata więzienia syna senatora SLD Zbigniewa Gołąbka. Marzec 2005 "Wprost" opublikował zdjęcia potwierdzające znajomość Aleksandra Kwaśniewskiego z lobbystą Markiem Dochnalem. Po tej publikacji prezydent podjął decyzję o niestawieniu się przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen. Grudzień 2005 Prezydent rozpoczął procedurę ułaskawienia Ryszarda Kalisza i Zbigniewa Sobotki. Przy okazji wyszło na jaw ułaskawienie Petera Vogla sprzed sześciu lat. |
Więcej możesz przeczytać w 50/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.